Początek roku to dla księgowych trudny czas. W końcu to sprawozdania finansowe. Każdy z nas też sumuje wydatki, oblicza podatki, płaci. Patrzymy, na co wydaliśmy pieniądze, a na co chcielibyśmy je wydać. A nawet komu chcielibyśmy je przekazać. Bo przecież gotowi jesteśmy dawać 1 proc. na organizacje społeczne. W 2015 roku zrobiło tak 13,2 mln osób, 49 proc. wszystkich podatników. Przekazaliśmy 617,5 mln zł, o 10 proc. więcej pieniędzy (i o 750 tys. więcej osób) niż w 2014 roku.
Więc jesteśmy szczodrzy. Niektórzy z nas, 8 proc. zgodnie z badaniami TNS OBOP z 2014 r., chcieliby przekazać pieniądze na rzecz instytucji lub organizacji realizujących cele publiczne naszej gminy. Według innych badań 18 proc. byłoby gotowe w drodze darowizny dofinansować realizację wybranych lokalnych spraw, ale jednak 63 proc. – na pewno nie.
Więc jak jest z tą naszą wspólnotą? Czy na poprawę naszej okolicy wystarczą nasze podatki, które są częścią dochodów naszego samorządu? Nie mamy powszechnie świadomości, że w mieście na prawach powiatu to prawie 49 proc. z naszego PIT, a w każdej innej gminie prawie 38 proc. zasila jej budżet. Czy jesteśmy przekonani, że te pieniądze są wydawane w sposób najbardziej efektywny? Może warto byłoby zaproponować takie sprawozdanie budżetowe, abyśmy widzieli, jak nasza gmina wydatkuje środki publiczne i co z tego mamy.
Tak żebyśmy mogli porównać naszą gminę z innymi. Zobaczyć, ile kosztuje utrzymanie jednego ucznia w szkole czy metra kwadratowego naszego parku, ulicy, chodnika. Porównać, co u nas jest lepsze niż u naszych sąsiadów i czy kosztuje więcej lub mniej. To prosty mechanizm, może zachęci nas do aktywności lokalnej. Pozwoli, by pieniądze, które w ramach budżetu obywatelskiego – a to może być ten 1 proc. lub może nawet aż 2 proc. całości wydatków gminy – były wydane racjonalnie.
Moglibyśmy wówczas porównać, na ile nasza efektywność jest podobna, a może lepsza, do tej w innej gminie. A może warto, żeby był też obywatelski budżet radnego. Tak aby każdy z nich mógł dysponować częścią budżetu inwestycyjnego, a wtedy razem mogliby ustalać, co jest ważne dla mieszkańców z ich okręgu, okolicy. Może wtedy powinny to być inwestycje realizowane lokalnie przez komitety mieszkańców. Czyli z ich darowiznami lub deklaracją pracy na rzecz takich inwestycji. Tak żeby to było co najmniej 50 proc. kosztów.