Wielka Brytania planuje kontrolować imigrację

Brytyjski rząd: Po Brexicie naszym priorytetem będzie kontrola imigracji.

Aktualizacja: 02.09.2016 09:58 Publikacja: 01.09.2016 20:01

Wielka Brytania planuje kontrolować imigrację

Foto: Fotorzepa, Zbigniew Osiowy

To fatalna wiadomość dla Polaków, którzy szykują się do wyjazdu za pracą do Zjednoczonego Królestwa. Ale też nic dobrego dla około 800 tys. naszych rodaków, którzy wyjechali na Wyspy w ostatnich 12 latach.

Od referendum 23 czerwca w brytyjskim rządzie trwał spór między zwolennikami „soft Brexitu", koncepcji zakładającej, że Wielka Brytania pozostanie częścią jednolitego rynku, a tymi, którzy forsowali „hard Brexit", czyli daleko idące ograniczenie współpracy ze zjednoczoną Europą. Po środowym, całodniowym, zamkniętym spotkaniu członków rządu w rezydencji Chequers pod Londynem wiele wskazuje na to, że zwyciężyła ta ostatnia koncepcja.

– Musimy kontrolować liczbę osób, którzy przyjeżdżają do Wielkiej Brytanii z Europy – oświadczyła premier Theresa May. Chce ograniczyć imigrację netto z całego świata do kilkudziesięciu tysięcy osób rocznie. Dziś grubo przekracza 300 tys.

Twarda linia wobec imigrantów przesądzi o całości relacji między Wielką Brytanią i UE, bo Bruksela traktuje swobodę przepływu osób, towarów, kapitału i usług jako nierozerwalną całość. – Dlatego w negocjacjach z Unią Londyn będzie musiał postawić na strefę wolnego handlu ograniczonego tylko do przepływu towarów – powiedział „Rzeczpospolitej" Ian Bond, dyrektor w Centre for European Reform. Oznaczałoby to, że londyńskie City straci możliwość świadczenia usług na terenie Unii.

W jaki sposób Brytyjczycy zamierzają ograniczyć napływ nowych obywateli Unii?

Minister ds. europejskich Konrad Szymański rozmawiał w środę z pełnomocnikiem May ds. kontaktów z Radą Europejską Olivierem Robbinsem. – Przyznał, że nie podjęto jeszcze decyzji, czy imigracja zostanie radykalnie wstrzymana, czy tylko parlament uzyska prawo do jej ograniczenia, ale niekoniecznie z tego prawa będzie korzystał – mówi Szymański.

Jedną z rozważanych opcji jest wprowadzanie dla obywateli Unii bardzo nieefektywnego systemu, który już obowiązuje w stosunku do osób przyjeżdżających spoza zjednoczonej Europy. Zakłada, że pracodawcy na początku roku określają, jakich specjalistów będą potrzebowali w kolejnych 12 miesiącach, a rząd sprawdza, czy nie da się ich pozyskać wśród obywateli brytyjskich.

Ale brytyjski rząd do tej pory nie określił też, jaki los spotka Polaków, którzy już mieszkają w Wielkiej Brytanii. – Usłyszeliśmy, że w tej sprawie deklaracja padnie na końcowym etapie negocjacji – mówi Konrad Szymański. – Nasze stanowisko w tej sprawie jest stanowcze: praw nabytych nie można odbierać, a los obywateli UE mieszkających na Wyspach będzie powiązany z losem milionów obywateli brytyjskich żyjących w krajach Unii – dodaje.

To fatalna wiadomość dla Polaków, którzy szykują się do wyjazdu za pracą do Zjednoczonego Królestwa. Ale też nic dobrego dla około 800 tys. naszych rodaków, którzy wyjechali na Wyspy w ostatnich 12 latach.

Od referendum 23 czerwca w brytyjskim rządzie trwał spór między zwolennikami „soft Brexitu", koncepcji zakładającej, że Wielka Brytania pozostanie częścią jednolitego rynku, a tymi, którzy forsowali „hard Brexit", czyli daleko idące ograniczenie współpracy ze zjednoczoną Europą. Po środowym, całodniowym, zamkniętym spotkaniu członków rządu w rezydencji Chequers pod Londynem wiele wskazuje na to, że zwyciężyła ta ostatnia koncepcja.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany