Anna Słojewska z Brukseli
Na 60 mld euro Bruksela oszacowała brytyjski rachunek za wyjście z UE. To blisko sześć razy więcej niż Londyn rocznie wpłaca netto do budżetu unijnego. Jego składka w 2015 roku wyniosła 18,2 mld euro (po uwzględnieniu rabatu), natomiast transfery z Brukseli do Londynu sięgnęły 7,5 mld euro, z czego połowa poszła dla rolników.
– Wielka Brytania musi wiedzieć, że rachunek za Brexit będzie słony – powiedział Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej.
Miały być oszczędności
Te 60 mld euro ma pokryć zobowiązania budżetowe po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE. Nastąpi ono na wiosnę 2019 roku, a obecna perspektywa budżetowa trwa do 2020 roku, przy czym pieniądze na fundusze strukturalne, których największym beneficjentem jest Polska, będą wypłacane jeszcze przez kolejne trzy lata, czyli do 2023 roku.
Do tego dochodzą koszty emerytur dla brytyjskich urzędników oraz ewentualne płatności na rzecz Irlandii, którą Wielka Brytania ratowała razem z UE przed bankructwem. Bruksela sądzi więc, że Londyn ma prawny obowiązek pokrycia tego rachunku, bo jako członek UE zaciągnął te wszystkie zobowiązania. Zagłosował za unijnym budżetem na okres 2014–2020 i zobowiązał się do wnoszenia swojego udziału, sam walczył o zatrudnianie brytyjskich urzędników w instytucjach unijnych, wreszcie dobrowolnie przyłączył się do programu pomocowego dla Irlandii. Dla Londynu przyjęcie z góry faktury opiewającej na 60 mld euro będzie bardzo trudne do zaakceptowania.