Wspomniana powszechna dostępność w połączeniu z postępem technologicznym (tutaj: przenoszeniem kolejnych sfer życia do internetu) oraz rosnący kurs z kolejnymi rekordami robią swoje. Ta wybuchowa mieszanka niebezpiecznie wabi, wciąga do gry (nie jest to żadna inwestycja) kolejną rzeszę osób, zwłaszcza młodych, żądnych szybkich i łatwych zysków, które niestety nie przeżyły jeszcze żadnego kryzysu i nie pamiętają ani spekulacji na globalnym rynku nieruchomości z lat 2005–2007, ani bańki internetowej z 2000 r. (choć w tych przypadkach istniały przynajmniej jakieś fundamenty). Niestety, całe to zjawisko przypomina zwykłą ogólnoświatową piramidę bazującą na ludzkiej chciwości i naiwności. Dopóki są kolejni chętni do gry, zabawa trwa. Kiedyś jednak się skończy i – jak to zwykle bywa przy takich bańkach – najwięcej straci rzesza zwykłych drobnych graczy.