Ale ciągle jeszcze mamy niski odsetek internautów korzystających z chmury: około jednej czwartej. Dotyczy to także firm. Według danych Ipsos z usług chmurowych korzysta zaledwie jedna trzecia dużych przedsiębiorstw.

To nieco zaskakuje, bo pod wieloma względami w zaprzyjaźnianiu się z nowymi technologiami jesteśmy w europejskiej czołówce. Dotyczy to choćby nowoczesnych rozwiązań w bankach czy nowych kanałów sprzedaży ubezpieczeń.

Ale jak w przypadku każdej radykalnej zmiany – a taką jest decyzja o umieszczeniu przynajmniej części danych poza domem czy firmą – kluczowa jest zmiana myślenia. W biznesie kto pierwszy tak zrobi, ten zyska przewagę, np. kosztową, nad konkurencją. Oczywiście obawy podsycają pojawiające się co jakiś czas informacje o spektakularnych wyciekach danych na świecie. Ale przecież bazy danych, zwłaszcza mniejszych firm, są przed atakami hakerów chronione o wiele słabiej niż technologicznych gigantów. A jak pokazują badania, w wielu firmach o dbaniu o zabezpieczenia myśli się, niestety, dopiero po fakcie.

Jedno jest pewne: od przejścia w chmurę nie ma odwrotu. Decyduje paradoksalnie właśnie większe bezpieczeństwo danych, niższy koszt ich przechowywania (nie trzeba utrzymywać własnej infrastruktury). No i po prostu wygoda. Na poziomie indywidualnego użytkownika, ale też np. działu w firmie. Ileż czasu oszczędza możliwość sprawdzenia swojego kalendarza czy grafiku w chmurze, gdy jesteśmy poza domem czy firmą wobec sytuacji, gdy pieczołowicie cyzelujemy go na lokalnym dysku, a potem zapomnimy go sobie przesłać.