To największy spadek od 2010 r. i dobra informacja. Dla kogo? Pierwszym i najważniejszym beneficjentem jest oczywiście resort finansów. Do budżetu trafia bowiem więcej pieniędzy z podatków czy różnego typu opłat. Zadowoleni mogą być również przedsiębiorcy, którzy prowadzą transparentne i uczciwe interesy. Dotychczas było im na co dzień trudniej rywalizować na rynku z nieuczciwą konkurencją firm, które nie płacą podatków czy też zatrudniają na czarno. Dzięki zmniejszaniu szarej strefy mamy też rzesze pracowników, którzy pracując legalnie, gwarantują sobie udział w systemie emerytalnym. I wreszcie zwykli konsumenci, dla których spada ryzyko zakupu produktów czy usług niespełniających pewnych standardów.

Tak znaczna redukcja szarej strefy w Polsce jest zasługą dobrej kondycji naszej gospodarki, widocznej chociażby w rosnących wynagrodzeniach, ale również działań ministra finansów, któremu podlegają bezpośrednio służby podatkowe. Konsekwentnie i bezkompromisowo wprowadza instrumentarium do walki z „gospodarką cienia". Pojawiają się przepisy i regulacje, które realnie utrudniają życie tym, którzy w szarej strefie działają. Przykładem niech będą propozycja nakazania przedsiębiorstwom, by przekazywały fiskusowi dobowe wyciągi ze swoich rachunków bankowych, i zapowiedź wprowadzenia obowiązku wpłacania pensji na konta bankowe.

Mam jednak wątpliwości, czy nowych pomysłów nie jest zbyt dużo. Sam wicepremier Mateusz Morawiecki niemal rok temu stawiał – w mojej ocenie słuszną – diagnozę polskich patologii: „to nie wysokość podatków stanowi zasadniczy problem, tylko papierologia, stempelologia, zmienność prawa, ogólna mitręga biurokratyczna i gąszcz absurdów oderwanych od realiów codziennego funkcjonowania firmy. A to także sprzyja rozwojowi szarej strefy".

Walka z hydrą nieformalnej gospodarki to główny cel Morawieckiego. Czy uda mu się ją całkiem zgładzić? Z pewnością nie. I nie pomogą w tym nawet takie rozwiązania jak likwidacja gotówki przy wypłatach. Jednak warto kibicować zwalczaniu szarej strefy, gdyż każdy sukces na tym polu ma bezpośrednie przełożenie na komfort życia nas wszystkich.

Podpowiedź dla „rodzimego szeryfa" płynie z Zachodu – budujmy nową kulturę biznesową opartą na etyce. Nawet jednak w Wielkiej Brytanii, w Niemczech, we Francji czy w krajach skandynawskich szarą strefę szacuje się na ok. 10 proc. PKB. Niech to będzie dla nas punkt odniesienia.