Rządząca partia zarzeka się, że widzi miejsce Polski w UE, jednak ani myśli wzmocnić ten związek, wprowadzając wspólną walutę zamiast złotego. A biorąc pod uwagę notowania partii politycznych, bez PiS w kolejnym Sejmie konstytucji zmienić się nie da (wpisując EBC w miejsce NBP). Dla wielu oznacza to, że temat euro w Polsce jest martwy, bo o czym tu dyskutować, skoro złotego na euro zamienić się nie da. Otóż się da: przyjmijmy euro bez zmiany konstytucji.

Możemy wziąć przykład z... Danii. To po Wielkiej Brytanii drugi kraj Unii, który ma tzw. derogację pozwalającą na utrzymanie krajowej waluty. Reszta – w tym my, Czechy czy Szwecja – zobowiązała się w traktatach do przestawienia się na euro, tyle że o terminie decydują władze, odkładające go na „w grudniu po południu".

Dania poszła inną drogą. „My mamy euro, ale ze względów politycznych nazywa się ono korona" – powiadają duńscy biznesmeni. Mieszkańcy tego kraju odrzucili zmianę waluty w referendum, państwo jednak żyje z eksportu, a stabilność kursu jest dla biznesu kluczowa. Dlatego Dania utrzymuje niemal stały przelicznik korony na euro (przez dziesięć lat wahał się maksymalnie o 4 oere, duńskie grosze), a tamtejszy bank centralny z niewielkimi modyfikacjami od lat kopiuje politykę EBC.

Polska może pójść tą drogą. Jakie są jej minusy? Podobnie jak Duńczycy pozbawieni bylibyśmy politycznych profitów z obecności w strefie euro. Nie mielibyśmy nikogo w Radzie Prezesów EBC i Eurogrupie ani dostępu do stołu, przy którym kraje eurostrefy właśnie zaczynają negocjować przyszły kształt jądra Unii. Nie korzystalibyśmy także z budżetu strefy euro. A skoro „wirtualne" przyjęcie euro w Polsce nie byłoby nieodwracalne, zostałoby ryzyko, że znów przy ośmiorniczkach któryś polityk poprosi NBP o „buchnięcie pieniędzmi" przed wyborami.

Dlatego może jednak pomyślmy o faktycz- nym przyjęciu wspólnej waluty, ułóżmy plan przygotowań i zacznijmy go realizować. To da kopa gospodarce. Nic tak Polaków nie mobilizuje jak jasny cel i twardy termin. Przekonaliśmy się o tym przed Euro 2012. Bez tego celu Stadion Narodowy i autostrada do Warszawy nie powstałyby do dziś.