Chce rozszerzyć zakaz na soboty – od godz. 22, i poniedziałki – do 5.00. Ma to uniemożliwić ratującym przychody handlowcom pracę do północy w pierwszy dzień weekendu i wczesne przygotowanie sklepów do działania na początku tygodnia. Jak daleko posuną się związkowcy w kolejnych żądaniach? Czas powstrzymać to ideologiczne szaleństwo.
Hasło „dajmy ludziom dzień święty święcić, bo cała cywilizowana Europa tak robi" jest nośne, ale nieprawdziwe. Całkowity zakaz obowiązuje tylko w sześciu na 28 krajów Unii. W nie mniej od Polski katolickich Włoszech, w Rzymie, tuż pod murami Stolicy Apostolskiej handel tego dnia kwitnie. W poprzednią niedzielę miałem okazję przekonać się o tym osobiście: na ulicach wokół Watykanu sklepy spożywcze działały do 19–20, dało się nawet zrobić zakupy w salonach z ubraniami czy wyrobami ze skóry. Zamknięte były natomiast – co logiczne – sklepy z monstrancjami, biskupimi pastorałami i księżowskimi ornatami.