I tak warszawiacy bez zbytniego zdziwienia technologią mogą od lat korzystać z rozsianych po przystankach w centrum miasta ekranach na żywo informujących, jaki i kiedy nadjedzie kolejny tramwaj. Bez problemu mogą kupić bilet, korzystając ze smartfona i odpowiedniej aplikacji. Mają system ruchu rowerowego zbierający informacje o czasie użytkowania, przejechanych kilometrach danego użytkownika. I co niebagatelne, mają do niego dostęp przez internet. Coraz więcej spraw urzędowych mogą załatwić przez sieć, bez konieczności wychodzenia z domu. Oczywiście jak mantrę od lat powtarza się, że przecież mogliby załatwiać wszystkie, podając przykłady czynności, które wciąż wymagają zdobycia jakiegoś papierka, ale pomijając, że wcześniej trzeba było zdobyć ich dziesięć i odwiedzić przy tym siedem okienek. Czy to tylko nie potwierdza tezy, że apetyt rośnie w miarę jedzenia?

A jeśli już zatrzymaliśmy się przy jedzeniu, sukcesem są nie tylko usługi publiczne. Czego przykładem choćby portale pozwalające zamówić dania z dostawą do domu lub biura z setek warszawskich lokali po wykonaniu zaledwie kilku kliknięć. Zdalny dostęp do menu ich wszystkich to równie wielkie osiągnięcie co możliwość zamawiania jedzenia.

Od dwóch lat RWE Stoen (obecnie Innogy) instaluje w warszawskich domach inteligentne liczniki, zdalnie przesyłające odczyty oraz informacje o awariach do centrali. Śladem energetyków poszli też gazownicy z PGE Dystrybucja.

Wiele z tych rozwiązań obecnych jest także w innych polskich miastach. Często w tak dyskretny sposób, że nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Ta cicha miejska rewolucja oznacza przede wszystkim, że mieszkańcom miast żyje się łatwiej, choć mogą na pierwszy rzut oka nie dostrzegać tego faktu. Dla biznesu z kolei oznacza, że może on działać efektywniej. W świecie przeładowanym informacjami, z rosnącą liczbą współzależności, niewidocznych na pierwszy rzut oka, wdrażanie technologii w zarządzanie miastem to proces nieodwracalny. Nie sądzę, by zatrzymały go obawy o utratę prywatności. Rozwój inteligentnych miast ma bowiem sprzymierzeńców potężnych – wygodę i pieniądze. A to w końcu motory napędowe współczesnej cywilizacji.