Jeorjos Stathakis zabrał głos po oświadczeniu Fraportu, że spodziewa się opóźnień w umowie za 1,2 mld euro. Grecja zobowiązała się pozyskać w tym roku 1,4 mld euro z prywatyzacji, ale po rezygnacji premiera Aleksisa Ciprasa będzie to chyba wątpliwe.
Władze w Atenach uznały pod koniec 2014 r. Fraport i jego greckiego partnera, firmę energetyczną Kopeluzos za uprzywilejowanego kandydata do prowadzenia 14 lotnisk w miejscowościach turystycznych, w tym na wyspach Korfu i Santorini. Była to jedna z największych greckich prywatyzacji od czasu powstania kryzysu długu. Porozumienie to znalazło się jednak pod znakiem zapytania po dojściu do władzy w styczniu ekipy A.Ciprasa.
- Prywatyzacja postępuje zgodnie z międzynarodowym przetargiem i teoretycznie zostanie zakończona w marcu 2016 - powiedział minister Stathakis dziennikarzom.
Grecja potwierdziła, że przyzna koncesje uczestnikom przetargu, a umowa zostanie sfinalizowana w najbliższych tygodniach. Fraport oświadczył jednak w ubiegłym tygodniu, że nie spodziewa się, by rozmowy z rządem Grecji o koncesjach doprowadziły do przejęcia przez Niemców działalności na lotniskach w tym roku.
Minister nazwał oświadczenie Fraportu dwuznacznym i dał do zrozumienia, że firma z Frankfurtu może mieć trudności ze znalezieniem środków na sfinansowanie umowy. - Jeśli Fraport chce obniżyć cenę, to powstanie kwestia szerszej renegocjacji, która będziemy musieli zająć się - stwierdził Stathakis.