Trzeba umieć upomnieć się o należności

Polskie firmy często zapominają, że na sukces rynkowy wpływa nie tylko jakość produktu czy usługi, ale i jakość komunikacji z konsumentami.

Publikacja: 17.08.2016 19:35

Trzeba umieć upomnieć się o należności

Foto: 123RF

Walcząc o nowych klientów, firmy nie zawsze dbają o tych już pozyskanych. Niekiedy wręcz mogą ich zniechęcić do swoich usług – zwłaszcza gdy klient spóźnia się z opłatami lub spłatą raty.

Język upomnień i monitów wysyłanych przez polskie firmy oceniła Pracownia Prostej Polszczyzny Uniwersytetu Wrocławskiego, która przeprowadziła diagnozę pism mających ponaglić spóźnialskich do zapłaty. – Wielu klientów uważa tę korespondencję za niemiłą, dlatego postanowiliśmy ją zbadać. Chcieliśmy sprawdzić, co w tych pismach można zmienić. Wszystko po to, by upomnienia przestały być zmorą dla odbiorców i dla samych firm – wyjaśnia dr Tomasz Piekot z Pracowni Prostej Polszczyzny, koordynator diagnozy „Prosto po polsku – przyjazne upomnienia".

Część z 74 analizowanych pism udostępniły badaczom duże, renomowane firmy, które zgodziły się wziąć udział w diagnozie naukowej, a część nadesłali sami konsumenci.

Jak wynika z badania, konsumenci nie bez powodu uznają firmową korespondencję za niemiłą. – Język polskich upomnień i monitów okazał się w większości przypadków bardzo trudny – niezrozumiały dla zwykłego Polaka. W badanych przez nas pismach dominował tradycyjny styl urzędowy i groźba konsekwencji prawnych – podkreślają autorzy diagnozy. Zwracają uwagę na kilka zjawisk, które pogarszają relacje z klientami. Jednym z nich są tasiemcowe zdaniami, liczące średnio ok. 20 słów (rekordzista miał ich 45), i wysoki odsetek trudnych wyrazów, sięgający 22 proc.

Zrozumienie firmowych pism utrudnia też ich mało przejrzysta struktura (brak wyróżnionych graficznie sekcji czy nagłówków). W dodatku autorzy monitów lubią odwracać uwagę czytelników od najważniejszej informacji tekstu; ile zapłacić, do kiedy i na jakie konto. Robią to za pomocą „spychaczy informacji", czyli zwrotów umieszczanych na początku akapitów (np. „w związku z powyższym nadmienię, iż"). Nie wnoszą one nic nowego, a pochłaniają uwagę odbiorcy.

Szybkie zrozumienie tekstu utrudniają też urzędowe formy gramatyczne – w tym rzeczowniki odczasownikowe (typu: niezłożenie dokumentów, zaistnienie sytuacji). Autorzy diagnozy określili je żartobliwie jako zombi, gdyż umartwiają cały tekst. Inną słabością firmowych monitów są bezosobowe formy czasowników (przygotowano, ustalono). – Nie bez powodu Polacy dzielą się takimi przykładami na portalach społecznościowych. Jeśli nie mogą zrozumieć treści, jej forma dodatkowo wzbudza niechęć i złość – zaznacza Grzegorz Zarzeczny z Pracowni Prostej Polszczyzny.

Urzędowe traktowanie wywołuje u klientów spory dyskomfort, zwłaszcza jeśli zaległe kwoty są niewielkie lub jeśli nie wpłacili ich przez przypadek. Co prawda w analizowanych pismach pojawiały się też dobre praktyki, np. symboliczne pomniejszanie u czytelnika poczucia winy (prosimy o pomoc w wyjaśnieniu sprawy) albo zwroty okazujące empatię (chcielibyśmy tego uniknąć), lecz były one w mniejszości. – Polskie, firmy przypominając o zaległych płatnościach, zapominają często o przyjaznej relacji, którą budowały od początku. Zachęcająca i otwarta komunikacja powitalna ulega zmianie przy pierwszej wpadce użytkownika. Wtedy okazuje się, że ton komunikacji jest zupełnie inny – niezrozumiały, nieprzyjazny, oschły i groźny. Dlatego chcemy to zmieniać. Szczerze i prosto – oto ideał skutecznej komunikacji – komentuje Tomasz Piekot.

Badacze wskazują kierunki zmian, które sprawią, że komunikacja z klientami będzie łatwiejsza i bardziej przyjazna. Radzą, by zachować pozytywny ton pisma, proste i czytelne konstrukcje, sięgać po elementy humoru i korzystać z nowoczesnych kanałów komunikacji, w tym esemesów.

Raport jest dostępny na stronie: http://ppp.uni.wroc.pl/raporty.html

Walcząc o nowych klientów, firmy nie zawsze dbają o tych już pozyskanych. Niekiedy wręcz mogą ich zniechęcić do swoich usług – zwłaszcza gdy klient spóźnia się z opłatami lub spłatą raty.

Język upomnień i monitów wysyłanych przez polskie firmy oceniła Pracownia Prostej Polszczyzny Uniwersytetu Wrocławskiego, która przeprowadziła diagnozę pism mających ponaglić spóźnialskich do zapłaty. – Wielu klientów uważa tę korespondencję za niemiłą, dlatego postanowiliśmy ją zbadać. Chcieliśmy sprawdzić, co w tych pismach można zmienić. Wszystko po to, by upomnienia przestały być zmorą dla odbiorców i dla samych firm – wyjaśnia dr Tomasz Piekot z Pracowni Prostej Polszczyzny, koordynator diagnozy „Prosto po polsku – przyjazne upomnienia".

Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Materiał partnera
XX Jubileuszowy Międzynarodowy Kongres MBA
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie
Biznes
Niedokończony obraz Gustava Klimta sprzedany za 30 mln euro
Biznes
Ozempic może ograniczyć picie alkoholu i palenie papierosów