Bitwa o stołeczny rynek śmieci wygrana przez prywatne firmy

Warszawski ratusz odstąpił od podpisania umowy z MPO na odbiór śmieci z całej stolicy od przyszłego roku. Inne spółki wracają do gry.

Publikacja: 19.07.2018 21:00

Bitwa o stołeczny rynek śmieci wygrana przez prywatne firmy

Foto: Adobe Stock

Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania miało dostać zlecenie na odbiór odpadów od początku 2019 r. Warszawski urząd miasta wybrał komunalną spółkę bez przetargu (w tzw. trybie in-house) i w kwietniu rozpoczął negocjacje dotyczące szczegółów.

Działający na tym rynku od lat przedsiębiorcy podnieśli alarm. Skargi do Krajowej Izby Odwoławczej (KIO) zgłosiły dwie firmy: Byś i Suez Polska. Zarzucały m.in. monopolizację rynku przez spółkę, która – w ich ocenie – nie jest przygotowana do świadczenia takich usług. Poskutkowało.

Ciągłość priorytetem

Co prawda wyroku KIO jeszcze nie wydała, ale urząd miasta wycofał się rakiem z wcześniejszej decyzji. Wysłał do Izby i zainteresowanych firm pismo o przerwaniu negocjacji z komunalną spółką. – 5 lipca Izba odroczyła rozprawę bezterminowo. To oznacza, że nie mamy gwarancji, że postępowanie in-house zakończy się w terminie umożliwiającym bezproblemowe zapewnienie odbioru odpadów. Dlatego uznaliśmy, że najlepszym rozwiązaniem jest rozpisanie przetargu na świadczenie usługi od 1 stycznia, w którym wyłonimy wykonawców – tłumaczy Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza.

Zapewnia, że prace nad przetargiem są już zaawansowane. Jego ogłoszenia można się spodziewać w wakacje.

Czas nagli, bo miasto musi zapewnić ciągłość wywozu śmieci. Tym kierował się ratusz, przerywając rozmowy z MPO. A umowy z nią nie mógł zaś podpisać przed wyrokiem. (KIO nie zgodziła się na to).

To dobra wiadomość dla prywatnych firm. Zdaniem Dariusza Matlaka z Polskiej Izby Gospodarki Odpadami zamówienia z wolnej ręki są wyjątkiem na potwierdzenie reguły. A tą jest wolna konkurencja. – Tryb in-house nie może być traktowany jako narzędzie do tępienia tej konkurencji i budowania własnego biznesu – podkreśla.

Problem pozostał

W ocenie branży miasto zrozumiało, że postępowania przed KIO nie wygra. – Sąd podszedł bardziej wnikliwie niż do tej pory. Pozwolił na odtajnienie prognoz MPO i powołał biegłego. Sytuacja postawiła władze Warszawy pod ścianą. Zrezygnowali nie dlatego, że uwierzyli w konkurencję i wolny rynek, ale z obawy przed blamażem – uważa Karol Wójcik z firmy Byś.

Jego zdaniem włodarze innych miast dwa razy zastanowią się, zanim podejmą decyzję o powierzeniu zadania spółce komunalnej, która jest do tego nieprzygotowana. Inne gminy nie będą mogły powołać się na warszawski przykład. – Jeszcze korzystniejsze byłoby potwierdzenie tego przez KIO. Tymczasem w tej sytuacji należy oczekiwać raczej umorzenia postępowania – dodaje Wójcik. Rzeczniczka KIO Magdalena Grabarczyk zastrzega, że taką decyzję podejmie skład orzekający. W przyszłym tygodniu może być wiadomo, kiedy się zbierze.

Krzysztof Kawczyński, ekspert Krajowej Izby Gospodarczej, nie przecenia znaczenia i wpływu warszawskiej decyzji na inne gminy. – To nie jest negacja trybu in-house w innych miastach. Przykładowo, Kraków zleca usługi gospodarowania odpadami spółce miejskiej, bo ta jest do tego świetnie przygotowana. Ale to wymagało podjęcia decyzji o budowie infrastruktury do unieszkodliwiania odpadów na długo przed tzw. rewolucją śmieciową – zaznacza ekspert.

Decyzję ratusza ocenia jako słuszną, choć spóźnioną. MPO nie ma wystarczającej infrastruktury, tj. sortowni, kompostowni i spalarni. Ta ostatnia ma powstać najwcześniej za trzy–cztery lata. – Warszawa od dziesięciu lat nie zrobiła praktycznie nic w celu zbudowania efektywnego systemu gospodarki odpadami. Za pół roku czy rok może mieć poważny problem z zalegającymi górami śmieci. Może się to skończyć jak w Neapolu – twierdzi Kawczyński.

Decyzja warszawskiego urzędu może stanowić jednak nowe otwarcie w jego relacjach z firmami prywatnymi. – Urzędnicy powinni usiąść z nimi do stołu i wręcz prosić o możliwość skorzystania z infrastruktury, którą oni wybudowali. Trzeba włączyć każdą sortownię czy kompostownię do tego systemu – radzi Kawczyński.

Dariusz Matlak nie odpowiada jednoznacznie na pytanie, czy decyzja ratusza przełoży się na utrzymanie dotychczasowych stawek za wywóz śmieci. – Z jednej strony firmy prywatne są bardziej przygotowane do optymalizacji kosztów, ale z drugiej skończyliśmy już z gospodarowaniem odpadami przez ich składowanie. Usługi dla środowiska drożeją, więc taniej nie będzie. Trzeba jednak pamiętać, że usługa musi być wykonana po akceptowalnej dla mieszkańców cenie – zauważa.

Opinia

Dariusz Matlak, prezes Polskiej Izby Gospodarki Odpadami

Decyzji stołecznego ratusza nie oceniam w kategoriach porażki miasta czy zwycięstwa firm prywatnych. Ale to dobra wiadomość dla tych drugich i dla mieszkańców miasta. Bo żaden monopol, ani państwowy, ani prywatny, nie służy gospodarce. Zadaniem gminy jest zarządzanie gospodarką odpadową i efektywne wydatkowanie na nią środków, a nie wchodzenie w biznes przez przekazanie zadań spółce komunalnej bez przetargu. Taka możliwość istnieje tylko na rynku, gdzie nie ma konkurencji lub działa ona w niewłaściwy sposób. Warszawa do takich nie należy.

Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania miało dostać zlecenie na odbiór odpadów od początku 2019 r. Warszawski urząd miasta wybrał komunalną spółkę bez przetargu (w tzw. trybie in-house) i w kwietniu rozpoczął negocjacje dotyczące szczegółów.

Działający na tym rynku od lat przedsiębiorcy podnieśli alarm. Skargi do Krajowej Izby Odwoławczej (KIO) zgłosiły dwie firmy: Byś i Suez Polska. Zarzucały m.in. monopolizację rynku przez spółkę, która – w ich ocenie – nie jest przygotowana do świadczenia takich usług. Poskutkowało.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Krzysztof Gawkowski: Nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym
Biznes
Alphabet wypłaci pierwszą w historii firmy dywidendę
Biznes
Wielkie firmy zawierają sojusz kaucyjny. Wnioski do KE i UOKiK
Biznes
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje
Biznes
Rośnie znaczenie dobrostanu pracownika