Marzenia o autach na prąd

Polacy chcieliby wydać na wozy z silnikiem elektrycznym nie więcej niż 80–90 tys. zł. O połowę za mało.

Aktualizacja: 03.07.2018 22:38 Publikacja: 03.07.2018 22:33

?Jeśli rewolucja elektromobilności zakończy się porażką, to przez brak infrastruktury ładowania

?Jeśli rewolucja elektromobilności zakończy się porażką, to przez brak infrastruktury ładowania

Foto: Fotorzepa, Wojciech Romański romański Wojciech Romański

Rośnie zainteresowanie Polaków zakupem elektrycznego samochodu. Tak wynika z badania „Barometr Elektromobilności 2018", przeprowadzonego przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (PSPA) w lutym i marcu 2018 r. 17 proc. z tysiąca ankietowanych, którzy mają w planach zakup samochodu osobowego w ciągu trzech lat, rozważa kupno auta na prąd – w pełni bateryjnego lub hybrydy zasilanej z gniazdka. To o przeszło 5 pkt proc. więcej niż w podobnym badaniu przeprowadzonym w maju ub. roku. Dwukrotnie więcej (34,8 proc.) zakłada kupno samochodu z silnikiem Diesla, a blisko połowa uczestniczących w badaniu (49,6 proc.) chce kupić auto na benzynę. Duży odsetek – 34,4 proc. – rozważa auto z instalacją LPG, a 27,6 proc. chciałoby kupić „zwykłą" hybrydę.

Brak e-infrastruktury

Chętnych na „elektryki" studzą jednak wysokie ceny. Z badania wynika, że samochód elektryczny powinien być tańszy o 35–48 proc., aby Polacy przeszli od słów do czynów. Akceptowalny poziom cen – już po uwzględnieniu zwolnień podatkowych i dopłat – to 80–90 tys. zł. Natomiast obecne koszty okazują się dla badanych zaporowe: przykładowo jedno z najtańszych aut elektrycznych – Renault Zoe kosztuje od 121,9 tys. zł, Hyundai Ioniq Electric zaczyna się od 149,9 tys. zł, a za Volkswagena e-Golfa trzeba zapłacić co najmniej 164,9 tys. zł. Przy takich cenach ankietowani nie zdecydowaliby się na zakup – podkreślają autorzy badania.

Co dziesiąty ankietowany wskazał, że do zakupu samochodu elektrycznego mogłaby przekonać go bardziej rozwinięta infrastruktura ładowania. Blisko połowa chciałaby ładować takie auto w czasie nie dłuższym niż 30 minut i mieć możliwość doładowania baterii na trasach lub w centrach handlowych.

Wzrost zainteresowania samochodami elektrycznymi, jaki pokazuje badanie PSPA, nie przekłada się zresztą na udział tego rodzaju aut w rynku. Jeśli w I kw. 2018 r. w UE zarejestrowano prawie 70 tys. e-samochodów, co stanowi 1,7 proc. zarejestrowanych aut osobowych, to na rynku polskim zaledwie 340, co daje tylko 0,2 proc. To przeszło osiem razy mniej niż średnia unijna.

– Przyczyną? niskiej liczby rejestracji nowych pojazdów elektrycznych są wysokie koszty zakupu. Średnio auto elektryczne w Polsce jest dwukrotnie droższe od swojego konwencjonalnego odpowiednika – mówi Maciej Mazur, dyrektor zarządzający PSPA. – „Barometr Elektromobilności" pokazuje, że bez różnych zachęt rynek tych pojazdów w Polsce będzie się rozwijał wolniej niż w innych krajach europejskich – dodaje Patryk Tryzubiak, koordynator ds. PR w Volkswagen Group Polska.

Nie tylko klienci indywidualni, ale także firmy, które kupują przeszło dwie trzecie nowych samochodów osobowych w Polsce (w maju tego roku prawie trzy czwarte), na razie omijają samochody elektryczne. Z wyliczeń Europejskiego Funduszu Leasingowego wynika, że koszt użytkowania auta elektrycznego przez trzy lata jest aż o 45 proc. wyższy niż w przypadku pojazdu z silnikiem spalinowym. Próg rentowności osiągany jest dopiero po 50 tys. km rocznie i to w perspektywie pięciu lat. Według badania zrealizowanego przez Carefleet aż dziewięciu na dziesięciu ankietowanych przedstawicieli sektora małych i średnich przedsiębiorstw deklaruje, że nie zamierza kupować tego typu pojazdów w najbliższym czasie.

Zerowy entuzjazm

Z raportu KPMG powstałego w oparciu o międzynarodowe badanie 900 przedstawicieli kadry zarządzającej wynika, że w opinii ponad połowy z nich rewolucja elektromobilności zakończy się porażką z uwagi na ograniczony dostęp do infrastruktury ładowania.

Aż 17 proc. Polaków posiadających prawo jazdy i myślących o zakupie samochodu w ciągu trzech lat byłoby zainteresowanych zakupem pojazdu z napędem elektrycznym – trzeba przyznać, że takie wyniki badania zrealizowanego przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych brzmią sensacyjnie. Czyżby nasi rodacy gremialnie poczuli troskę o czyste powietrze i stali się ortodoksyjnymi ekologami? A może postanowili podjąć wyzwanie rzucone przez premiera Morawieckiego i pomóc mu zrealizować marzenia o milionie elektryków śmigających po naszych drogach do 2025 r.? Niestety, nie. Nawet jeśli bowiem idea elektromobilności kusi, to jej praktyczne wdrożenie jest wciąż piekielnie drogie. Gdy entuzjastycznie nastawionym respondentom pokazano dostępne na rynku modele i ich ceny katalogowe, ich entuzjazm osłabł. Do zera.

Daleko do eko

Powiedzmy sobie szczerze – różnica między nowym samochodem konwencjonalnym i elektrycznym wciąż jest duża. I nie zniwelują jej ewentualne dopłaty, o których bardzo delikatnie wspominało Ministerstwo Energii. Tym bardziej że gros Polaków wciąż kupuje auta używane, a imponująco rosnący rynek nowych pojazdów nakręcają firmy. To do nich trafia ok. 75 proc. samochodów wyjeżdżających z naszych salonów. De facto więc ta różnica jest jeszcze większa. Drugim problemem jest wciąż niedostateczna funkcjonalność elektryków, wynikająca z jednej strony z dostępnej pojemności akumulatorów, z drugiej – niedostatków infrastruktury. Dlatego ekopojazd miałby szanse jako drugi w rodzinie. A ile jest rodzin, które mogą sobie na to pozwolić?

O polskim narodowym samochodzie elektrycznym na razie niewiele wiadomo. Spółka ElectroMobility Poland zapowiada, że nabiera on realnych kształtów, a rząd ponoć już szuka miejsca pod budowę fabryki pojazdów i akumulatorów, ale – jak stwierdził niedawno Piotr Naimski, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera – nie można na razie określić daty uruchomienia zakładów ani podać przybliżonej wielkości produkcji.

Rośnie zainteresowanie Polaków zakupem elektrycznego samochodu. Tak wynika z badania „Barometr Elektromobilności 2018", przeprowadzonego przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (PSPA) w lutym i marcu 2018 r. 17 proc. z tysiąca ankietowanych, którzy mają w planach zakup samochodu osobowego w ciągu trzech lat, rozważa kupno auta na prąd – w pełni bateryjnego lub hybrydy zasilanej z gniazdka. To o przeszło 5 pkt proc. więcej niż w podobnym badaniu przeprowadzonym w maju ub. roku. Dwukrotnie więcej (34,8 proc.) zakłada kupno samochodu z silnikiem Diesla, a blisko połowa uczestniczących w badaniu (49,6 proc.) chce kupić auto na benzynę. Duży odsetek – 34,4 proc. – rozważa auto z instalacją LPG, a 27,6 proc. chciałoby kupić „zwykłą" hybrydę.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Krzysztof Gawkowski: Nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym
Biznes
Alphabet wypłaci pierwszą w historii firmy dywidendę
Biznes
Wielkie firmy zawierają sojusz kaucyjny. Wnioski do KE i UOKiK
Biznes
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje
Biznes
Rośnie znaczenie dobrostanu pracownika