Branża poligraficzna rozwija się dobrze na tych rynkach, gdzie rośnie PKB. Bez rozwoju gospodarki nie ma mowy o zwiększaniu popytu na tego typu usługi. A prognozy dla europejskiej i światowej gospodarki są dobre.
Liderem Chiny
W 2014 r. dział analiz wydawnictwa „The Economist" we współpracy z NPES (The Association for Suppliers of Printing, Publishing and Converting Technologies) opublikował raport pt. „World-wide Market for Print: Identifying Global Opportunities for the Print Industry (2007–2017)". Autorzy dokumentu przeanalizowali kilkadziesiąt rynków poligraficznych, a także dane z Banku Światowego czy ONZ.
Okazało się, że poligrafia najlepiej radzi sobie w krajach rozwijających się, które notują wzrost PKB. Eksperci przewidywali, że również w kolejnych latach te rynki będą charakteryzować się najbardziej dynamicznym rozwojem sektora. Prognozy zakładały, że już w 2017 r. gospodarki wschodzące będą odpowiadały za 37 proc. globalnego rynku poligraficznego, co w porównaniu z rokiem 2007 oznacza wzrost o 22 proc. Szacowano, że światowy rynek poligraficzny zwiększy się z 584 mld dol. w 2011 r. do 668 mld dol. w 2017 r. Oznaczałoby to, że 20-proc. wzrost w porównaniu z 2007 r.
Poligrafia najmocniej rozwija się w Azji i na Pacyfiku. Zdaniem autorów w 2017 r. ta część świata miała odpowiadać za ok. 40 proc. całego rynku. Dla porównania – w 2007 r. było to 29 proc. Motorem napędowych dla tego regionu jest oczywiście rynek chiński. Chiny – wg prognoz – mają stać się również liderem całego globalnego rynku, którym dotąd były Stany Zjednoczone. Wartość rynku chińskiego na koniec 2017 r. szacowano na 154 mld dol. Z kolei w Indiach wciąż zauważalny będzie wzrost dochodów ludności, co również będzie się pozytywnie przekładać na konsumpcję.