Sezon na betoniarzy, kucharzy, magazynierów i cukierników

Wśród 27 najtrudniejszych do zdobycia w Polsce zawodów dominują te, w których nie jest potrzebne wyższe wykształcenie. Z kolei kurczący się wykaz nadwyżkowych profesji tworzą absolwenci wyższych uczelni.

Aktualizacja: 01.05.2018 15:44 Publikacja: 01.05.2018 00:01

Sezon na betoniarzy, kucharzy, magazynierów i cukierników

Foto: Adobe Stock

Betoniarze i zbrojarze, brukarze, robotnicy budowlani, magazynierzy i cukiernicy dołączyli w tym roku do wykazu najbardziej deficytowych w Polsce zawodów, czyli takich, w których będzie najtrudniej o pracowników. W 2018 r. wydłużył się on do 27 profesji (z 23 w minionym roku) i w jeszcze większym stopniu jest zdominowany przez fachowców. Otwierają go, podobnie jak przed rokiem, kierowcy ciężarówek i TIR-ów oraz spawacze. Tak wynika ze szczegółowych danych ogólnopolskiego „Barometru zawodów", do których dotarła „Rzeczpospolita".

Analiza, którą opracowuje Wojewódzki Urząd Pracy w Krakowie na podstawie informacji powiatowych urzędów pracy i prywatnych agencji zatrudnienia oraz instytucji odpowiedzialnych za kontakty z inwestorami, potwierdza świetną koniunkturę na rynku pracy.

Po pracę na Dolny Śląsk

Na brak propozycji nie powinni narzekać kandydaci do pracy w województwach dolnośląskim, lubuskim i łódzkim. Tam nie ma już żadnej nadwyżkowej profesji.

Ewa Grzebieniak, dyrektor Dolnośląskiego Wojewódzkiego Urzędu Pracy, przypomina, że jeszcze rok temu wśród zawodów nadwyżkowych był tam tylko ekonomista bez doświadczenia. Obecnie w województwie, które ma jeden z najdłuższych w Polsce wykazów profesji deficytowych (aż 45 – czyli 7 więcej niż przed rokiem), nie ma już żadnych, w których znalezienie pracy może być trudne ze względu na małe zapotrzebowanie pracodawców czy konkurencję kandydatów do pracy.

– Dolny Śląsk wraz z Wrocławiem znalazł się niedawno na 6. miejscu w rankingu najszybciej rozwijających się regionalnych gospodarek w Europie. W ślad za tym idzie zapotrzebowanie na pracowników – podkreśla Ewa Grzebieniak. Dodaje, że prawie we wszystkich powiatach regionu, widać m.in. deficyt kierowców, specjalistów z branży budowlanej, jak również z gastronomii – szczególnie kucharzy, szefów kuchni i cukierników.

Brakuje ich też w woj. pomorskim, które jest rekordzistą pod względem liczby (52) deficytowych zawodów. W marcu, gdy liczba bezrobotnych spadła tam do 50,8 tys., do urzędów pracy zgłoszono 147 tys. ofert pracy. Nic więc dziwnego, że województwo ruszyło teraz z kampanią „Live more. Pomerania", promującą region jako świetne miejsce do życia i pracy. – Jesteśmy pierwszym województwem w Polsce, które w ten sposób pragnie pomagać w przeprowadzce do regionu – podkreśla Mieczysław Struk, marszałek woj. pomorskiego.

Dla tych po zawodówce

Wśród województw z najdłuższym wykazem deficytowych zawodów są lubuskie i wielkopolskie, które znalazły się na liście regionów z najniższym bezrobociem w Unii Europejskiej. Barbara Kwapiszewska, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Poznaniu, podkreśla, że w regionie, gdzie stale zwiększa się liczba nowych miejsc pracy, najbardziej brakuje pracowników z wykształceniem zawodowym i odpowiednimi kwalifikacjami m.in. do branży logistycznej, transportowej, meblarskiej czy budowlanej. Tegoroczny „Barometr zawodów" potwierdza klęskę urodzaju w budownictwie: co czwarta z deficytowych profesji jest związana z tym sektorem. Deficyt pracowników zmienia podejście firm.

– Pracodawcy sygnalizują, że oczekują od kandydatów przede wszystkim chęci do pracy, komunikatywności oraz umiejętności społecznych. W coraz większym stopniu są skłonni inwestować w szkolenia pracowników, przygotowujące ich do pracy na konkretnym stanowisku – podkreśla Jacek Pająk, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Krakowie.

Wśród 27 deficytowych zawodów są tylko dwa wymagające z reguły wyższego wykształcenia. To samodzielni księgowi i położne, które wraz z pielęgniarkami są w trójce najtrudniejszych do zdobycia pracowników. Brakuje ich w ponad połowie powiatów.

Kto weźmie ekonomistę

Wyłącznie z absolwentów wyższych uczelni składa się lista nadwyżkowych profesji, dla których w tym roku może zabraknąć pracy. Ich ogólnopolski wykaz skurczył się z siedmiu do trzech zawodów (zniknęli zeń m.in. pracownicy biur podróży i technolodzy żywienia).

Nadal jednak problemy ze zdobyciem pracy w zawodzie mogą mieć ekonomiści, pedagodzy i traktowani jako jedna grupa filozofowie, historycy, politolodzy i kulturoznawcy. Są na liście nadwyżkowych zawodów także w pięciu największych miastach kraju (Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu i Gdańsku), gdzie jest największy wybór ofert pracy dla absolwentów uczelni. W tych miastach swoje oddziały i centra usług otwierają zagraniczni inwestorzy, a wykaz deficytowych zawodów liczy aż 31 pozycji. Są w nim nie tylko fachowcy, ale też wysoko wykwalifikowani specjaliści – na czele z programistami.

Centra usług konkurują też o pracowników ds. finansowo-księgowych ze znajomością języków obcych, którzy zniknęli już z krajowej listy deficytowych profesji. Piotr Dziwok, prezes Związku Liderów Sektora Usług Biznesowych, podkreśla, że w centrach świadczących usługi w językach obcych pracuje już ok. 265 tys. osób. Także z nadwyżkowych zawodów.

– Specjalistyczne kompetencje osób z tymi zawodami są bardzo przydatne w naszej branży. Praca w charakterze specjalisty ds. sprzedaży produktów bankowych czy finansowych, konsultanta ds. kontaktu z klientami, może być odpowiedzią na ich kwalifikacje – twierdzi Karolina Kucharska, menedżer ds. rekrutacji w spółce Transcom, która szuka takich kandydatów do swoich oddziałów w Olsztynie, Gdańsku i Białymstoku.

Opinie

Anna Wertenstein-Żuławska, specjalista ds. rekrutacji i employer branding w Randstad Polska

Absolwentom studiów, po których trudno o pracę, można doradzać całkowitą zmianę specjalizacji. Tym bardziej że pracodawcy coraz częściej gotowi są szkolić czy wspierać przekwalifikowanie kandydatów, którzy wyróżniają się specyficznymi umiejętnościami. Osobom, które po latach pracy napotykają teraz problemy z zatrudnieniem, radykalnych zmian raczej nie zaproponujemy. W ich przypadku warto przyjrzeć się przebiegowi kariery, wskazać umiejętności, które sprawdzą się w innych specjalizacjach lub pomogą się wyróżnić podczas rekrutacji. To zresztą dobra rada dla wszystkich. Dziś to nie wykształcenie, ale umiejętności determinują życie zawodowe. Dzięki temu ekonomista czy filozof może odkryć np., że znajomość matematyki i praw logiki jest pożądana w programowaniu lub w firmach analitycznych. W ustaleniu własnych umiejętności i zestawieniu ich z potrzebami pracodawców pomóc mogą doradcy zawodowi. Dziś ceni się bardzo znajomość języków obcych. Są branże (jak nowoczesne usługi dla biznesu), gdzie głównym wymogiem jest posługiwanie się dwoma językami, w tym jednym rzadszym.

Piotr Wielgomas, prezes firmy rekrutacyjnej Bigram

U niektórych kandydatów widzimy postawę typu: Jestem filozofem czy politologiem – oto moje CV i zróbcie coś z tym. Zapominają albo nie wiedzą, że nie mając poszukiwanych na rynku kwalifikacji, muszą się wykazać przynajmniej motywacją i determinacją do pracy. Najpierw warto określić, co byłoby dla nich interesujące – najlepiej szukając zawodów, gdzie będą mogli wykorzystać zdobyte dotychczas umiejętności. Bazą do różnych zawodów mogą być studia ekonomiczne, które zapewniają zrozumienie biznesu. Warto jednak zadbać, by nie był to wybór teoretyczny i sprawdzić, na czym polega praca w nowo wybranej specjalizacji.

Na tej podstawie podejmujemy świadomą decyzję o zmianie kariery popartą planem działania, np. szkoleniami w nowej dziedzinie, pamiętając, że na zawodowy zwrot o 180 stopni trzeba naprawdę ciężko zapracować. Musimy się też przygotować, że nawet mając dłuższe doświadczenie zawodowe, w nowej specjalizacji niekiedy trzeba będzie zacząć pracę od podstawowego stanowiska i potem cierpliwie się przebijać.

Aleksandra Szyrwińska, specjalista ds. marketingu rekrutacyjnego w Kariera.pl

Szukając pracy, warto pamiętać, że nawet zajęcia niezwiązane z naszym wykształceniem mogą dać nam informacje np. o tym, w jakim środowisku chcemy pracować: w korporacji o formalnych strukturach czy w mniejszej organizacji o bardziej elastycznej kulturze organizacyjnej. A może w startupie o bardzo luźnej atmosferze? Z każdej pracy wynosimy nowe doświadczenia i umiejętności. Ważne jest też, by próbować odnaleźć własne zainteresowania. Pamiętajmy także, że zawsze w cenie – oprócz wykształcenia – będą entuzjazm i pasja do wykonywanej pracy. Absolwentów kierunków, które od lat uchodzą za nadwyżkowe (m.in. filozofia, historia, politologia i kulturoznawstwo), pocieszyć może fakt, że dzisiaj pracodawcy chętniej sięgają po kandydatów, którzy dotychczas nie mogli znaleźć pracy w wyuczonym zawodzie. Szukają kandydatów z inicjatywą w działaniu i chęcią rozwoju zawodowego. Warto też pamiętać, że studia to dobry czas na eksperymentowanie i praktyki w różnych działach. Pomoże to przetestować zainteresowania i znaleźć ścieżkę, w której będzie można się specjalizować.

Betoniarze i zbrojarze, brukarze, robotnicy budowlani, magazynierzy i cukiernicy dołączyli w tym roku do wykazu najbardziej deficytowych w Polsce zawodów, czyli takich, w których będzie najtrudniej o pracowników. W 2018 r. wydłużył się on do 27 profesji (z 23 w minionym roku) i w jeszcze większym stopniu jest zdominowany przez fachowców. Otwierają go, podobnie jak przed rokiem, kierowcy ciężarówek i TIR-ów oraz spawacze. Tak wynika ze szczegółowych danych ogólnopolskiego „Barometru zawodów", do których dotarła „Rzeczpospolita".

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Rynek pracy
Pod presją kosztów prezesi zmienią biznes
Rynek pracy
Konkurencyjny rynek sprzyja doświadczonym freelancerom
Rynek pracy
Pracę zmieniamy bardzo ostrożnie. Polacy najbardziej lojalni w Europie
Rynek pracy
Nielubiany przez szefów benefit zostanie w firmach na stałe
Rynek pracy
Częściej uciekamy na zwolnienia. Są dwa podstawowe powody