Nowe przepisy dotyczyć mają zawartości formaldehydu stosowanego przy produkcji płyt drewnopochodnych. Od 2019 r. zamiast norm E1 czy E0,5 miałyby obowiązywać dużo bardziej restrykcyjne wymogi.
Francja to czwarty największy odbiorca mebli z Polski. Nasi meblarze podejrzewają, że chodzi o zablokowanie importu mebli, w tym również polskich, nad Sekwanę. Są zdania, że francuska regulacja i tak zostanie odrzucona przez Komisję Europejską, jednak zanim to nastąpi, miną dwa–trzy lata. A w tym czasie zyskają producenci z Francji.
Blokujące normy
– Na razie żaden producent mebli w Europie nie będzie w stanie spełnić tych wymagań. Zejście do tego wskaźnika jest być może osiągalne technologicznie, ale proces produkcji takiej płyty byłby zbyt kosztowny. Meble wyprodukowane przy jej zastosowaniu musiałyby być dużo droższe – tłumaczy Michał Strzelecki, dyrektor biura Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli.
Jak zauważa, nieobecność na jednym z kluczowych zagranicznych rynków przez taki okres może spowodować dość spore problemy dla rodzimych producentów mebli twardych. – Branża może stracić nawet do 6 proc. swoich przychodów, czyli około 500 mln euro, bo meble o takiej wartości wysyłamy nad Sekwanę – oblicza Strzelecki.
Jak wskazuje, ucierpieć mogą głównie producenci mebli aktywni na tamtym rynku. Częściowo stracić mogą także wytwórcy mebli tapicerowanych, gdzie stosuje się płyty wiórowe. Nie widać zagrożenia dla mebli z drewna litego, ale tutaj akurat Polska nie jest liderem.