RYNEK E-COMMERCE W POLSCE – specyfika, trendy, praca.

Pod pojęciem „e-commerce-u” rozumiemy po prostu handel w internecie. Wartość całego polskiego rynku e-commerce w roku 2015 to szacunkowa kwota w przedziale 30-33 mld złotych – dla lepszego wyobrażenia skali polski e-commerce można porównać do rynku farmaceutycznego, szacowanego w 2015 roku na 30 mld złotych.

Publikacja: 13.06.2016 21:51

RYNEK E-COMMERCE W POLSCE – specyfika, trendy, praca.

Foto: materiały prasowe

Polscy nabywcy internetowi wydają w internecie z roku na rok coraz więcej pieniędzy. I nic dziwnego, gdyż taka metoda nabywania produktów i usług jest bardzo wygodna i ma istotne przewagi nad zakupami tradycyjnymi. Większy wybór i szersza oferta produktów w jednym miejscu, lepsza dostępność, łatwość samego zakupu (coraz częściej spotykanym standardem jest pełna dostępność i funkcjonalność sklepów internetowych na urządzeniach mobilnych). A do tego wszystkiego jeszcze niższe koszty kupowania w internecie, w porównaniu do normalnych zakupów. Internetowy handel jest „skazany” na sukces, a znajduje to potwierdzenie w danych rynkowych. Wzrost polskiego rynku E-C w roku 2015 vs. 2014 wyniósł 20% - zgodnie z badaniami firmy Gemius podobny trend wzrostowy przewidywany jest na rok obecny i lata kolejne. Wartość polskiego e-commerce’u powinna podwoić się w ciągu czterech, najwyżej pięciu lat, a więc jest to „tort”, który bardzo szybko i intensywnie rośnie… Imponująca dynamika wzrostu polskiego rynku e-commerce przekłada się też na jego stale rosnący udział w całości obrotów handlowych (w roku 2014 – ok. 4,5%). To logiczne – kupując cokolwiek przez internet, „dodajemy” transakcję handlowi internetowemu, a „zabieramy” tradycyjnemu. Szacunkowe dane określają relację dynamiki wzrostu obu segmentów jako 7 do 1, tzn. handel internetowy zwiększa swoją wartość 7-krotnie szybciej, niż w tym samym czasie handel tradycyjny. Podsumowując krótko - jest o co walczyć!

Kto jest najbardziej na „tak”, a kto na „nie”?

Najszybciej rosnącą i coraz ważniejszą grupę klientów „internetowych” stanowią młodzi, ale już pracujący, coraz lepiej zarabiający i jednocześnie „mobilni” klienci w przedziale wiekowym 25-34 lata. Grupa ta stanowi coraz ważniejszą i rosnącą w siłę grupę kliencką w ogóle, a zakupy internetowe to już oczywista i naturalna pochodna ich mentalnego zaangażowania w świat wirtualny. Zaraz za nimi nadchodzą dzisiejsi 15-24-latkowie, nie pamiętający świata bez internetu, „od małego” dorastający i wychowujący się w nierozerwalnym związku z wirtualną rzeczywistością. Ta grupa jeszcze nie dysponuje odpowiednią siłą nabywczą, ale każdy kolejny rok działa na jej korzyść. Konsumenci w tym 20-letnim przedziale wiekowym (od obecnych 15 do obecnych 34 lat) to już teraźniejszość i nadchodząca przyszłość e-commerce’u. Zakupy w internecie obok korzyści mają też oczywiście pewne niedogodności, czy nawet zagrożenia, na które powołują się osoby, wciąż zachowujące dystans i nie robiące tam żadnych zakupów. Najbardziej przeciwne kupowaniu w internecie są osoby z wyższych segmentów wiekowych (w wieku 50+), jak dotąd nie wyobrażające sobie zakupu czegokolwiek bez tradycyjnej, poczciwej, dobrze znanej wizyty w sklepie. Tam można rzecz zobaczyć, dotknąć, wypróbować, wypytać o wszystko sprzedawcę (czego żaden opis na stronie nie zastąpi) i na koniec - kupić. Często są to osoby w ogóle słabo obeznane z internetem, czy wręcz nie potrafiące się w nim poruszać, co kwestię nie-kupowania on-line przesądza w sposób jednoznaczny. Upływający czas będzie stopniowo zmniejszał znaczenie tej grupy, i będzie to kolejny czynnik, wzmacniający pozycję handlu internetowego w całym handlu.

Co najczęściej kupujemy przez internet?

Tradycyjną wizytę w sklepie najchętniej zastępujemy klikaniem w internecie przede wszystkim kupując dobra i usługi konsumenckie (zwane też konsumpcyjnymi), a więc te, oferowane przez firmy w masowych ilościach masowemu odbiorcy / klientowi indywidualnemu. Ścisłą zakupową czołówkę e-commerce stanowią 3 kategorie produktowe: - odzież, obuwie, akcesoria i dodatki, - kultura i rozrywka (książki, prasa, płyty, filmy), oraz - produkty RTV, AGD, szeroko rozumiana elektronika użytkowa i sprzęt fotograficzny. Powyższe produkty to czołówka, ale można podsumować ten fragment stwierdzeniem, ze jeśli mówimy o dobrach konsumenckich, w chwili obecnej w internecie można kupić praktycznie WSZYSTKO.

Efekt ROPO i efekt odwróconego ROPO

Jak wspomniano wyżej, handel tradycyjny i internetowy istnieją obok siebie, rywalizują ze sobą (o klienta, o transakcje, o zyski), ale jednocześnie także uzupełniają się i „współpracują”. Najciekawszym tego przykładem jest tzw. efekt ROPO i odwróconego ROPO, zjawisko znane każdemu, kto korzysta z internetu i jednocześnie od czasu do czasu robi jakiś poważniejszy zakup. Wyobraźmy sobie, że przymierzamy się do wymiany telewizora na nowy – ten obecny ma już kilka lat i jest pozbawiony większości funkcji, które obecnie produkowane telewizory mają w standardzie. Telewizor będzie bardzo dobrym przykładem, gdyż, paradoksalnie, kategoria „RTV, AGD i elektronika użytkowa” przewodzi zarówno w ROPO, jak i w odwróconym ROPO. ROPO (Research Online, Purchase Offline) to w wolnym tłumaczeniu “Szukaj w internecie, kupuj w sklepie”. Chcielibyśmy, żeby nasz nowy telewizor miał co najmniej 40 cali przekątnej ekranu, koniecznie Full HD, chętnie – wbudowane wi-fi, i co najmniej 3 wejścia HDMI. Stosujący zasadę ROPO w pierwszej fazie zakupu będą szukali w internecie: jaka jest oferta interesujących nas telewizorów, jacy są najlepsi (najwyżej oceniani) producenci, jakie są parametry w porównaniu do naszych oczekiwań. I oczywiście – jakie są ceny… W ruch idą wyszukiwarki i porównywarki cenowe, strony sklepów internetowych z opisami i zdjęciami 40-calowych i większych telewizorów, fora tematyczne z opiniami... Efektem zazwyczaj kilkudniowej fazy RO jest przejście do fazy PO – uzbrojeni w stosowną wiedzę o konkretnym, wybranym modelu udajemy się do sklepu, gdzie bez zbędnej zwłoki go kupujemy. Obok „RTV, AGD, elektronika” w czołówce ROPO są też: samochody i części samochodowe, sprzęt komputerowy, mobilny sprzęt telekomunikacyjny (z akcesoriami) oraz produkty spożywcze. Odwrócone ROPO (Research Offline, Purchase Online) – „Szukaj w sklepie, kupuj w internecie” - na tym samym przykładzie. W fazie RO organizujemy wycieczkę do największego sklepu RTV/AGD w okolicy – zależy nam na jak największym wyborze i szerokiej znajomości tematu telewizorów, którą będzie dysponował pracujący tam sprzedawca. Przedstawiamy swoje oczekiwania wobec naszego telewizora, rozmawiamy, wypytujemy, oglądamy i prosimy o porównanie kilku najbardziej obiecujących modeli, może nawet o rekomendację. Po czym… uprzejmie dziękujemy i wychodzimy ze sklepu. Faza poszukiwań zakończona. Teraz pozostaje tylko usiąść do internetu, w ruch idą porównywarki cenowe (gdzie będzie najtaniej), kilka kliknięć i - kupione. Obok „RTV, AGD i elektroniki” w odwróconym ROPO przodują: buty, kosmetyki i perfumy, artykuły dziecięce i zabawki oraz sprzęt telekomunikacyjny (mobilny) z akcesoriami. Przykładów synergii handlowego on-line i off-line jest oczywiście więcej – chociażby możliwość odbioru zakupionych w internecie towarów w realnie istniejącym sklepie firmy. Ale ROPO i odwrócone ROPO są spotykane najczęściej, a ciekawe właśnie z powodu swojej „powszechności” i dlatego, że niemal każdy internauta-konsument zna je ze swojej praktyki.

Marketing internetowy – to, co najważniejsze

Obecnie dominującym trendem w marketingu internetowym jest tzw. content marketing (marketing treści), którego istota polega na dotarciu do konsumenta / potencjalnego klienta z przekazem o produkcie w sposób jak najmniej zauważalny, którego nie skojarzy on z klasyczną reklamą. Do najpopularniejszych i najczęściej wykorzystywanych narzędzi content marketingu należą: social media, różnego rodzaju newslettery, wysyłane bezpośrednio na skrzynki mailowe klientów, a także artykuły i inne informacje, zamieszczane przez firmy na własnych stronach internetowych oraz filmiki wideo, pojawiające się w stosownych miejscach (np. na You Tube). Najważniejsze korzyści, płynące z content marketingu to: - wyraźnie wyższa (nawet trzykrotnie) skuteczność w generowaniu okazji zakupowych (tzw. leadów) w porównaniu do marketingu tradycyjnego, - mocniejsza, bardziej „zindywidualizowana” i lepsza jakościowo relacja firmy z klientem, budowana nie przez „najlepszy na rynku produkt”, ale przez przydatne klientowi informacje, przez jego potrzebę, jej rozpoznanie i zaadresowanie, wreszcie - budowa pozytywnego wizerunku firmy i jej mocnej pozycji na rynku, wyróżnienie na tle konkurencji.

E-Commerce a rekrutacja

Informacje o tym, co w polskim e-commerce najważniejsze, podsumujemy krótkimi rozważaniami na temat rynku E-C jako rynku pracy. Internetowy biznes to bardzo ciekawa mieszanka prowadzonych przez firmy działań sprzedażowych, marketingowych, logistycznych i obsługi klienta – i tylko właściwa, na wysokim poziomie realizacja ich wszystkich RAZEM może przynieść efekt w postaci e-commerce’owego sukcesu. W kontekście poszukiwania e-commerce’owych specjalistów wniosek stąd płynie jednoznaczny: im bardziej „interdyscyplinarny” jest kandydat, tym jest cenniejszy i bardziej pożądany przez pracodawców. Najlepszy specjalista e-commerce powinien być jednocześnie dobrym: Marketingowcem – potrafi precyzyjnie i trafnie określić docelową grupę klientów, dobrać najwłaściwsze sposoby dotarcia do nich i ma ciekawe pomysły, jak ściągnąć ich do sklepu. Angażuje się i uczestniczy w aktywnościach marketingowych, ze szczególnym uwzględnieniem wyżej opisanego marketingu treści i generowania popytu, jest kreatywny. I jeszcze jedno – opisy i zdjęcia produktów na jego stronie są najwyższej jakości, bo wie, że dla bardzo wielu nabywców mają duże znaczenie w podejmowaniu pozytywnej decyzji o zakupie. Sprzedażowcem - a więc wie, jak stworzyć, uruchomić i sprawnie poprowadzić sam sklep internetowy. Klienci oczekują prostoty, funkcjonalności, przejrzystości i łatwości poruszania się po sklepie. Jeśli coś ich zbytnio zirytuje albo zmęczy, po prostu porzucają „koszyk”, wylogowują się i… nigdy nie wracają. Dobry E-Commerce Manager wie, jak zachowują się i co robią klienci w jego sklepie, umie myśleć tak, jak oni, i w efekcie skutecznie minimalizuje odsetek porzuconych zakupów i maksymalizuje konwersję (określającą, jaka część odwiedzających sklep internautów dokonuje zakupu). Logistykiem – to znaczy, że ma wysoką świadomość i wpływa na to, jak realizowana jest posprzedażna obsługa zawartych transakcji (czyli – dostawa towaru do klienta). Jak wspomniano wcześniej, ludzie kupują w internecie dlatego, że jest to wygodne, szybkie i bezproblemowe, chociaż jednocześnie obawiają się problemów z realizacją dostawy. Dobry specjalista e-commerce opracuje i wdroży procedury, które te właśnie problemy zminimalizują (a najlepiej – wyeliminują). Klient otrzymał nie to, co zamówił i za co zapłacił, klient otrzymał produkt w uszkodzonym stanie, przesyłka dotarła po ustalonym czasie… Każda z tych sytuacji położy się cieniem na renomie firmy, każda grozi utratą rozżalonego klienta, wcześniej tak pracowicie pozyskanego przez e-commerce managera jako marketingowca i sprzedażowca.

Polscy nabywcy internetowi wydają w internecie z roku na rok coraz więcej pieniędzy. I nic dziwnego, gdyż taka metoda nabywania produktów i usług jest bardzo wygodna i ma istotne przewagi nad zakupami tradycyjnymi. Większy wybór i szersza oferta produktów w jednym miejscu, lepsza dostępność, łatwość samego zakupu (coraz częściej spotykanym standardem jest pełna dostępność i funkcjonalność sklepów internetowych na urządzeniach mobilnych). A do tego wszystkiego jeszcze niższe koszty kupowania w internecie, w porównaniu do normalnych zakupów. Internetowy handel jest „skazany” na sukces, a znajduje to potwierdzenie w danych rynkowych. Wzrost polskiego rynku E-C w roku 2015 vs. 2014 wyniósł 20% - zgodnie z badaniami firmy Gemius podobny trend wzrostowy przewidywany jest na rok obecny i lata kolejne. Wartość polskiego e-commerce’u powinna podwoić się w ciągu czterech, najwyżej pięciu lat, a więc jest to „tort”, który bardzo szybko i intensywnie rośnie… Imponująca dynamika wzrostu polskiego rynku e-commerce przekłada się też na jego stale rosnący udział w całości obrotów handlowych (w roku 2014 – ok. 4,5%). To logiczne – kupując cokolwiek przez internet, „dodajemy” transakcję handlowi internetowemu, a „zabieramy” tradycyjnemu. Szacunkowe dane określają relację dynamiki wzrostu obu segmentów jako 7 do 1, tzn. handel internetowy zwiększa swoją wartość 7-krotnie szybciej, niż w tym samym czasie handel tradycyjny. Podsumowując krótko - jest o co walczyć!

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Rodzina Mulliez pod lupą sędziów śledczych
Biznes
Zły pierwszy kwartał producentów samochodów
Biznes
Szwecja odsyła Putina z kwitkiem; rosyjskie rury zatopione na dnie Bałtyku
Biznes
Apple spółką wartościową? Rekordowe 110 miliardów dolarów na skup akcji
Biznes
Majówka, wakacje to czas złodziejskich żniw. Jak się nie dać okraść
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił