Listopadowa projekcja inflacji przygotowana przez NBP nie napawa optymizmem. Inflacja wynosząca obecnie 2,1 proc. przyspieszy i już w trakcie 2018 roku dobrnie do celu na poziomie 2,5 proc. Są to złe wieści dla posiadaczy lokat, bo Rada Polityki Pieniężnej wcale nie pali się do podnoszenia stóp procentowych. Efekt? Może się okazać, że lokaty wciąż będą oprocentowane rachitycznie, a inflacja coraz mocniej zacznie drenować oszczędności Polaków skłaniając ich do coraz bardziej ryzykownych inwestycji.

Dzisiejsze prognozy są dla posiadaczy oszczędności wybitnie nieprzychylne. Z szacunków Open Finance wynika, że przez najbliższe dwa lata osiągnięcie realnego zysku na lokatach może okazać się niemożliwe. Wszystko przez to, że dziś przeciętna nowo założona roczna lokata klientów indywidualnych jest oprocentowana na niewiele ponad 1,6 proc. (dane NBP), a od tego wyniku należy odjąć podatek (19 proc.). Efekt jest taki, że inflacja będzie pochłaniać wartość oszczędności dwa razy szybciej niż banki dopisywać będą do nich odsetki. Wszystko wskazuje na to, że nie inaczej będzie przez kolejne dwa lata. Oprocentowanie lokat powinno rosnąć, ale tak samo powinna zachowywać się też inflacja.

Tak słabe oprocentowanie i realne straty z lokat powodują, że Polakom szkoda zachodu na szukanie, zakładanie i zasilanie lokat pieniędzmi tylko po to, aby osiągnąć minimalny zysk lub wręcz stratę realną. To pomaga bankom więcej zarabiać, bo pieniądze klientów – zamiast trafiać na lokaty – w coraz większym stopniu pozostają na nisko lub wręcz w ogóle nieoprocentowanych kontach oszczędnościowych i rachunkach bieżących. Obecnie na lokatach jest tylko 40 proc. środków klientów, najmniej od lat, co powoduje, że w ciągu roku klientom „umknęło" w skali polskiego sektora 1 mld zł odsetek.

Rozwiązaniem jest poszukiwanie lokat promocyjnych, które banki szczególnie chętnie oferują nowym klientom i ich nowym środkom. - Lista rozwiązań jest tu jednak ograniczona. Na przykład 4 proc. na 2-3 miesięcznej lokacie można osiągnąć jedynie w czterech bankach i w każdym z nich można na taki procent odłożyć tylko po 10 tysięcy złotych. Jeśli ktoś ma więcej oszczędności, to musi zadowolić się już niższym procentem – mówi Bartosz Turek, analityk Open Finance.

Drugim sposobem na pokonanie inflacji jest podjęcie wyższego ryzyka. - Tu z pomocą przychodzą inwestycja na dłuższy czas lub w bardziej ryzykowne aktywa (np. obligacje korporacyjne, fundusze, akcje, surowce czy nieruchomości). W miarę bezpieczną alternatywą są długoterminowe obligacje skarbowe. Problem w tym, że inwestując w nie pieniądze powinniśmy o nich zapomnieć na kilka czy nawet kilkanaście lat. Oczywiście możemy zażądać przedterminowego wykupienia naszych papierów wartościowych, ale wiąże się to z opłatą – dodaje Turek.