Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) zwiększył w drugim kwartale swój portfel akcji do rekordowego poziomu 84,3 mld USD. To czyni ten bank centralny jednym z największych publicznych inwestorów na świecie.
Przekraczanie granic
Bank centralny inwestujący w akcje spółek z innych krajów? Dla SNB nie jest to nic nowego. Inwestował on przecież na giełdzie jeszcze przed kryzysem. W ostatnich latach jego portfel akcji mocno się jednak powiększył. O ile w 2007 r. akcje stanowiły 9 proc. swojego portfela inwestycyjnego, to na koniec drugiego kwartału 2017 r. już 20 proc. SNB kupował na masową skalę akcje oraz obligacje w ramach strategii mającej na celu osłabienie franka szwajcarskiego. Broniąc narodowej waluty przed umocnieniem, kreował ją na dużą skalę i kupował za nią aktywa denominowane w innych walutach, stał się w ten sposób poważnym akcjonariuszem takich koncernów, jak Apple, Facebook, Amazon, Exxon Mobil, General Electric, Chevron czy Coca Cola. Pakiety akcji tych spółek znajdujące się w jego rękach są większe niż w portfelach niektórych dużych funduszy inwestycyjnych.
– SNB znalazł się pod ścianą. Nabył bardzo dużo obcej waluty, by osłabić franka, i teraz musi jakoś ją zainwestować. Rynek obligacji wysycha, więc inwestują więcej w akcje – twierdzi Alessandro Bee, ekonomista z banku UBS.
– To strategia dywersyfikacji. W środowisku ultraniskich stóp procentowych ceny obligacji mogą być poddane większej zmienności niż ceny akcji – uważa Alexander Koch, ekonomista z banku Raiffeisen.
SNB zyskał możliwość kupowania akcji w 2005 r., po tym jak zmieniono szwajcarskie prawo bankowe. Tamta nowelizacja umożliwiła mu kupowanie aktywów innych niż krótkoterminowe obligacje. Co ciekawe, sam SNB jest spółką akcyjną notowaną na szwajcarskiej giełdzie i płacącą dywidendy władzom kantonów będących jego udziałowcami.