Ten rok nie zaczął się dobrze dla banków w Polsce. Zysk netto całego sektora po dwóch miesiącach (najnowsze dostępne dane) wyniósł 1,66 mld zł, o 16 proc. mniej niż rok wcześniej. To w dużym stopniu efekt kumulacji w I kwartale składek na Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Wynik osłabia też wprowadzony w 2016 r. podatek bankowy, który w ubiegłym roku pochłonął aż jedną piątą zysku netto sektora (liczonego bez zysku ze sprzedaży udziałów w Visa Europe).
Kolejne miesiące dla instytucji finansowych powinny być lepsze – kosztem klientów. Śladem ubezpieczycieli, którzy tracili na OC, więc zaczęli windować stawki, także banki coraz śmielej podnoszą opłaty i prowizje. Albo wprowadzają nowe. – Banki to nie instytucje charytatywne, chcą zarabiać. Mają swoich akcjonariuszy i zobowiązania wobec nich. Jeśli kiedyś zapowiedzieli im, że poprawią wyniki, to będą do tego dążyć – mówi jeden z analityków.
Czytaj więcej: Banki odkują się na klientach
Pierwsze efekty podwyżek już widać. Wpływy banków z opłat i prowizji po dwóch miesiącach tego roku wzrosły o 4 proc., do 2,06 mld zł. Widać wyraźną zmianę trendu, bo od 2012 r. wynik ten systematycznie spadał. Niemal w dwóch trzecich na zysk z tego tytułu składają się opłaty pobierane od klientów za udzielenie kredytu, prowadzenie rachunków czy za karty, reszta to działalność brokerska, walutowa czy faktoringowa.
Takich opłat szybko przybywa, np. Alior od niedawna liczy sobie za korzystanie z niektórych bankomatów, a Raiffeisen za dostęp do rachunku przez internet. – Banki obserwują, w jaki sposób klienci reagują na podwyżki – uważa Michał Konarski, analityk DM mBanku. – Podnoszenie opłat i prowizji prawdopodobnie będzie kontynuowane.