Udało się to stwierdzić na podstawie analizy DNA z kamienia nazębnego. Substancję tę współcześni stomatolodzy starannie usuwają, w ten sposób polepszają stan jamy ustnej, ale przyszłych antropologów i archeologów, jacy za kilka tysięcy lat będą badali ludzkie szczątki, pozbawiają w ten sposób ważnego źródła informacji.
W tworzącym się kamieniu nazębnym więzną resztki pożywienia, a także liczne mikroorganizmy występujące w górnej części przewodu pokarmowego i w drogach oddechowych. Analizując kamień nazębny, można wnioskować o sposobie odżywiania się danego człowieka i o jego stanie zdrowia.
Kora i wykałaczki
Właśnie tą metodą posłużyli się uczeni z Australian Centre for Ancient DNA Uniwersytetu w Adelajdzie, badając kamień nazębny czterech neandertalczyków z jaskiń Spy w Belgii i El Sidron w Hiszpanii. Ludzie ci żyli w okresie 50 000–42 000 lat temu.
Zespołem kierował prof. Alan Cooper. W pracach uczestniczył dr hab. Arkadiusz Sołtysiak z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. Wiadomość o tym zamieszcza pismo „Nature".
Okazało się, że młody mężczyzna z El Sidron cierpiał na ropień przyzębny, który pozostawił ślad na kości szczęki. Bakterie, jakie zachowały się w jego kamieniu, świadczą o tym, że miał on chory układ pokarmowy, toczył go pasożyt jelitowy (Enterocytozoon bieneusi) wywołujący groźne biegunki. Z tego powodu wykorzystywał korę topoli, zawierającą kwas salicylowy – jest to naturalna substancja przeciwbólowa (aktywny składnik aspiryny). Naukowcy wykryli u niego również naturalny antybiotyk w postaci pleśni (Penicillium).