Przedstawiciele środowiska akademickiego zapoznali się z propozycjami nowej drogi dojścia do zawodu adwokata i radcy prawnego w tym tygodniu w Popowie, podczas corocznej konferencji, na którą resort zaprasza dziekanów wydziałów prawa, by podzielić się analizami wyników egzaminu na aplikacje.
Chłodno na resortowy pomysł zareagował między innymi Uniwersytet Jagielloński – uczelnia, która od lat wygrywa ranking na najlepiej przygotowującą do egzaminów wstępnych. Dziekan WPiA UJ prof. Jerzy Pisuliński, chociaż jest uznanym cywilistą, powiedział wprost: – Sam nie zdecydowałbym się kształcić aplikantów, bo choć jestem radcą prawnym, brakuje mi praktyki. A to właśnie o praktykę na aplikacji chodzi.
– Mogę wymyślić różne symulacje, ale one nie zastąpią prawdziwej sprawy w prawdziwym sądzie, gdzie pełnomocnik musi zareagować szybko na określoną sytuację – mówił zgromadzonym na sali. W części jednak zgodził się z diagnozą wad dzisiejszej aplikacji zaprezentowaną przez przedstawiciela resortu. – Na pewno w obecnym kształcie nie jest efektywna. Niepotrzebnie powtarza treści, które już są na uniwersytecie – zaznaczył, ale podtrzymał, że należy poprawiać obecny model kształcenia. – Można się przyjrzeć sposobowi prowadzenia zajęć na uczelniach, sposobowi doboru do aplikacji. Test, choć obiektywny, niewiele sprawdza. Po co wiedza, ile wynosi znaczna wartość przestępstwa, skoro jest to zmienna liczba i można ją sprawdzić. Gdyby egzaminy były w formie kazusów, mniej osób dostawałoby się na aplikację. Łatwiej też byłoby sprawować funkcję patrona – ocenił prof. Pisuliński.
Podczas konferencji padały pytania praktyczne. Na przykład o to, jak miałby wyglądać nadzór dyscyplinarny nad przyszłymi aplikantami akademickimi.
– Sprawność samorządowego sądownictwa dyscyplinarnego jest wielokrotnie większa niż sprawność sądownictwa uczelnianego (...), choćby z uwagi na terminy przedawnienia – mówił prof. Maciej Gutowski, wykładowca na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i dziekan tamtejszej rady adwokackiej. Podkreślał, że ma to niebagatelne znaczenie, bo uczelniani aplikanci mają występować w sądach powszechnych.