Gmina Baborów z Opolszczyzny przemianowała ulicę 40-lecia PRL na Klonową, Kuroczkina na Kresową, a Dąbrowszczaków na Ratuszową. I taki najczęściej wzór przyjęła część samorządów. – Zamiast rotmistrza Pileckiego mamy Wiśniową lub Spacerową. Ulice, które upamiętniały daty tzw. wyzwolenia przez Armię Czerwoną, zmieniły się na Lutową lub Marcową – tak opisywała zmiany w panelu o dekomunizacji w czasie festiwalu Niezłomni Niepokorni Wyklęci w Gdyni przedstawicielka dolnośląskiego urzędu. I postawiła tezę „dekomunizację przegraliśmy". Samorządy miały rok na wyeliminowanie nazw, które gloryfikują totalitaryzmy. Od początku września takie decyzje podejmują już wojewodowie. Jak szacuje IPN, zmienionych zostanie dwa tysiące nazw ulic. Historyk i senator PiS prof. Jan Żaryn w trakcie dyskusji zwrócił uwagę, że nie tylko chodziło o dekomunizację, ale także wychowanie. I podał przykład: „zamiast Świerczewskiego proponowano jako patrona gen. Fieldorfa „Nila", a samorząd zmienił ulicę na Radosną". Pracownicy IPN, którzy byli kołem zamachowym zmian i opracowali spis patronów do zmiany, uważają, że samorządy nie zrozumiały, o co chodzi w tym procesie. Dr Piotr Szubarczyk z gdańskiego IPN określił działania wielu samorządów „hańbą domową 2". – To nie jest pisanie obowiązującej historii. To jest element polityki państwa, które wskazuje wzory do naśladowania. To, z czego możemy być dumni. Taką postacią jest np. rotmistrz Pilecki – uważa dr Maciej Korkuć z krakowskiego IPN. Zdaniem IPN dekomunizacja to gra o przyszłość państwa. Ale dyskurs wokół patronów także dzielił. Sztandarowym przykładem były protesty lewicy w obronie ulic Dąbrowszczaków czy protesty środowisk bliskich PO przy okazji nadania ulicom imienia Anny Walentynowicz. Zbyt wielu nie zgadzało się z interpretacją historii prezentowaną przez naukowców IPN, a ci nie potrafili wytłumaczyć konieczności zmian. Stąd np. na Śląsku samorządy sprzeciwiały się wymazaniu z tabliczek postaci tak zwanych dobrych gospodarzy Jerzego Ziętka czy Edwarda Gierka.

Efektem był wybór nazw neutralnych. Albo pozostawienie tych samych, ale odnoszących się do innych wydarzeń. Np. ulica 24 Marca nie nawiązuje już do daty wkroczenia Armii Czerwonej do Pruszcza Gd., ale upamiętnia wybuch insurekcji kościuszkowskiej.

Teraz czas na działanie mają wojewodowie. Wydaje się, że mogą sięgnąć do patronów godnych upamiętnienia. Czy tak zrobią?