Komisja ds. Amber Gold: Milczenie Katarzyny P. jest złotem

Żona prezesa Amber Gold konsekwentnie milczy od pięciu lat. W czwartek odmówiła odpowiedzi na pytania posłów sejmowej komisji.

Aktualizacja: 30.06.2017 08:27 Publikacja: 29.06.2017 21:10

Komisja ds. Amber Gold: Milczenie Katarzyny P. jest złotem

Foto: PAP, Tomasz Gzell

– Spodziewaliśmy się tego – stwierdziła przewodnicząca Małgorzata Wassermann. Nie pomógł apel Witolda Zembaczyńskiego z Nowoczesnej, który nazwał ją słowami męża „księżniczką Amber Gold". – Ma pani dzisiaj znamienitą okazję, żeby opinii publicznej powiedzieć prawdę o tej aferze – zachęcał poseł Zembaczyński, ale Katarzyny P. nie przekonał.

Wieprezeska Amber Gold wie, co robi. Wraz z mężem Marcinem P., z którym założyli spółkę Amber Gold, jest oskarżona m.in. o oszustwo znacznej wartości i pranie brudnych pieniędzy, które wyłudzili od klientów parabanku. Grożą im kary do 15 lat więzienia. Katarzyna P. usłyszała zarzuty po wielu miesiącach, dzięki m.in. zeznaniom setek pracowników Amber Gold i analizie ABW, która dowiodła, że Katarzyna P. o wszystkim wiedziała i uczestniczyła w całym procederze. Jej mąż Marcin P. próbował wziąć całą odpowiedzialność na siebie. – Katarzyna P. w początkowej fazie śledztwa złożyła lakoniczne zeznania, potem konsekwentnie odmawiała odpowiedzi. Nawet jeśli wcześniej deklarowała chęć złożenia zeznań, podczas przesłuchania milczała – mówi nam prok. Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury, która oskarżała szefów Amber Gold. Śledczy bardzo dużym nakładem pracy, m.in. przy pomocy biegłych, musieli odtwarzać jej działalność w spółce, stopień świadomości i odpowiedzialności. – Wnioski nasze są jednoznaczne – przestępczą działalność prowadziła wspólnie i w porozumieniu z mężem – dodaje prok. Kopania.

Marcin P. we wtorek bardzo chętnie odpowiadał na większość pytań posłów. Kreował siebie na uczciwego przedsiębiorcę, któremu zniszczono dobrze prosperująca firmę, z drugiej strony ujawnił wiele ciekawych informacji, które muszą być zweryfikowane, np. przecieki z ABW przed zatrzymaniem czy propozycja zakupu państwowego LOT. Przed sejmową komisją stanie ponownie, bo jak stwierdzili posłowie, trzeba skonfrontować jego zeznania z innymi świadkami i dowodami w sprawie. Według posłów Marcin P. często mówił nieprawdę, czego jako świadkowi robić mu nie wolno.

Marcin P. nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy był słupem. Warta dogłębnego wyjaśnienia jest kwestia pobytu w 2009 r. Marcina P. w areszcie w Słupsku. Po pytaniach Małgorzaty Wassermann o warunkowe wyjście z aresztu Marcina P. okazało się, że ktoś mógł mu pomóc w wyjściu z aresztu. – P. nigdy do więzienia nie wrócił. Wiele wskazuje na to, że pomysł na Amber Gold narodził się w celi – mówi poseł Brejza. Powodem warunkowego wyjścia P. (odbywał karę za wyłudzenia w innej sprawie) miał być pożar domu najbliższej rodziny. Poseł Brejza wystąpił o dokumentację służby więziennej – z kim P. przebywał w celi, kto go odwiedzał.

Jest też inna kwestia do wyjaśnienia. Marcin P. przyznał, że środki na rozpoczęcie działalności Amber Gold miał z pożyczki w SKOK.

Jednak prawdziwą bombą może okazać się załącznik nr 12 do analizy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku (prowadziła śledztwo na początku) z przepływów ze spółek grupy Amber Gold lub do nich należących, jak np. OLT. – Załącznik zaginął, staramy się go odnaleźć lub odtworzyć. Z analizy wynika jednak, że robiono przepływy finansowe pomiędzy OLT Express Poland, Amber Gold a Krajową SKOK. Nie wiemy, na jakie sumy, w jakim celu – mówi nam poseł Brejza.

To bardzo ważne. Małżeństwo P. jest oskarżone o pranie pieniędzy wyłudzonych od klientów parabanku. Według łódzkiej prokuratury oskarżeni wielokrotnie przelewali je na różne konta bankowe, m.in. spółek grupy Amber Gold oraz innych podmiotów i osób.

– Spodziewaliśmy się tego – stwierdziła przewodnicząca Małgorzata Wassermann. Nie pomógł apel Witolda Zembaczyńskiego z Nowoczesnej, który nazwał ją słowami męża „księżniczką Amber Gold". – Ma pani dzisiaj znamienitą okazję, żeby opinii publicznej powiedzieć prawdę o tej aferze – zachęcał poseł Zembaczyński, ale Katarzyny P. nie przekonał.

Wieprezeska Amber Gold wie, co robi. Wraz z mężem Marcinem P., z którym założyli spółkę Amber Gold, jest oskarżona m.in. o oszustwo znacznej wartości i pranie brudnych pieniędzy, które wyłudzili od klientów parabanku. Grożą im kary do 15 lat więzienia. Katarzyna P. usłyszała zarzuty po wielu miesiącach, dzięki m.in. zeznaniom setek pracowników Amber Gold i analizie ABW, która dowiodła, że Katarzyna P. o wszystkim wiedziała i uczestniczyła w całym procederze. Jej mąż Marcin P. próbował wziąć całą odpowiedzialność na siebie. – Katarzyna P. w początkowej fazie śledztwa złożyła lakoniczne zeznania, potem konsekwentnie odmawiała odpowiedzi. Nawet jeśli wcześniej deklarowała chęć złożenia zeznań, podczas przesłuchania milczała – mówi nam prok. Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury, która oskarżała szefów Amber Gold. Śledczy bardzo dużym nakładem pracy, m.in. przy pomocy biegłych, musieli odtwarzać jej działalność w spółce, stopień świadomości i odpowiedzialności. – Wnioski nasze są jednoznaczne – przestępczą działalność prowadziła wspólnie i w porozumieniu z mężem – dodaje prok. Kopania.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?