Pierwsi nafciarze Niepodległej

Pochodzili z różnych warstw społecznych i narodowości, ale w II Rzeczpospolitej połączyły ich dwie te same występujące w ich życiorysach pojęcia - ropa i Borysław.

Aktualizacja: 17.10.2018 18:31 Publikacja: 16.10.2018 00:01

Kopalnia ropy naftowej "Debra" w Borysławiu

Kopalnia ropy naftowej "Debra" w Borysławiu

Foto: NAC

Maksymilian Fingerchut (1890-1955) wywodził się z rodziny polskich Żydów - warszawskich przemysłowców. Skończył Akademię Górniczą w Leoben w Austrii i jako początkujący inżynier na praktykę pojechał do…Borysławia.

Wtedy już w „mieście czterech tysięcy szybów” działa Krajowa Szkoła Górnicza i Wiertnicza, znana od końca XIX w pod nazwą Praktyczna Szkoła Wiercenia Kanadyjskiego. Jej zadaniem było kształcenie kierowników kopalń. Nauka trwała trzy lata, a rocznie szkołę kończyło jedynie 15 mężczyzn.

Pierwsza wojna światowa spowodowała zamknięcie szkoły; Maksymilian Fingerchut wstąpił do Legionów. Do Borysławia wrócił po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, jako kierownik kopalni ropy (tak to się wtedy nazywało) „Pontresina”. Działał nie tylko jako szef kopalni, ale był też związkowcem i działaczem Stowarzyszenia Polskich Inżynierów Przemysłu Naftowego.

Wyłączając II wojnę światową, kiedy pierwszym transportem trafił do Auschwitz a potem pracował na robotach w Niemczech, także powojenne życie związał z ropą. W PRL pracował jako dyrektor techniczny Kopalnictwa naftowego w Krośnie, potem wiele lat jako geolog i ekspert naftowy.

Druga Rzeczpospolita nagrodziła go Krzyżem Niepodległości, a Polska Ludowa - Złotym Krzyżem Zasługi, ale za to z długą dedykacją: „za zasługi przy ochronie, zabezpieczeniu, organizacji i odbudowie przemysłu naftowego na terenie województwa Rzeszowskiego, Krakowskiego i Śląskiego”.

Roman Machnicki był o rok starszy od Fingerchuta, żył 12 lat krócej, ale bardzo intensywnie. Z Borysławiem zetknął się po raz pierwszy jako… wojskowy. Przez cztery miesiące był tam jako legionista więziony przez Austriaków. Wtedy nawet nie przypuszczał, że wróci do miasta w zupełnie innej roli.

Machnicki studia wyższe skończył dopiero po I wojnie we Lwowie. Został inżynierem i pracował w zakładach wydobywających kopaliny, w tym ropę. Z czasem sam zaczął inwestować w ten biznes. Został działaczem Związku Polskich Przemysłowców Naftowych, a w 1929 r wybrano go na burmistrza… Borysławia.

Według obszernej pracy „Życiorysy nafciarzy” autorstwa Kazimierza Mińskiego (1961 r) w czasie  urzędowania Machnickiego powstała nowa infrastruktura miasta poprawiająca jakość życia mieszkańców i wygląd Borysławia. Ludzie przestali grzęznąć w mieszaninie ropy i błota dzięki chodnikom, remontu doczekały się zaniedbane budynki, powstało ujęcie wody i wodociąg miejski.

Machnicki mieszkał w Borysławiu do 1939 r i był współwłaścicielem jednej z naftowych spółek. W czasie II wojny działał w AK i został za to zamordowany przez Niemców w 1943 r. Z archiwów rysuje się portret człowieka prawego i odważnego (został nagrodzony m.in. krzyżem srebrnym Virtuti Militari, Medalem Niepodległości z Mieczami i Krzyżem Walecznych.  Był też mężczyzną przystojnym, o czym świadczy portret w mundurze oficera legionów wykonany w 1915 r przez Jana Rembowskiego.

W 1916 r trafił do Borysławia geolog Konstanty Tołwiński. Urodzony pod Witebskiem w Rosji, studia ukończył na uniwersytet w Zürichu w Szwajcarii. Był typem obieżyświata. Pracował w Norwegii, Anglii a nawet na Sumatrze, jako pracownik holenderskiej spółki naftowej. Specjalizował się w poszukiwaniu złóż ropy i gazu i tak trafił w Karpaty, po wojennym epizodzie w Legionach.

Jego pomysłem było reaktywowanie Stacji Geologicznej w Borysławiu. Od 1919 był kierownikiem tej stacji, przemianowanej następnie na Karpacki Instytut Geologiczno-Naftowy w Borysławiu. Kierował nim do wybuchu drugiej wojny światowej. W latach 1930-1939 był również kierownikiem Wydziału Naftowo-Solnego Państwowego Instytutu Geologicznego w Warszawie.

Wojnę spędził w Zakopanym a po jej zakończeniu odbudowywał polski przemysł naftowy. W latach 1958-1960 był przewodniczącym Rady Naukowej Instytutu Naftowego.

W kolejnym odcinku opowiem m.in. Zbigniewie Wyszyńskim jednym z pierwszych specjalistów od wierceń naftowych i hydrologicznych oraz o królach polskiej nafty - Janie Zehu i Tadeuszu Chłapowskim. Oni też związani byli w Borysławiem.

Maksymilian Fingerchut (1890-1955) wywodził się z rodziny polskich Żydów - warszawskich przemysłowców. Skończył Akademię Górniczą w Leoben w Austrii i jako początkujący inżynier na praktykę pojechał do…Borysławia.

Wtedy już w „mieście czterech tysięcy szybów” działa Krajowa Szkoła Górnicza i Wiertnicza, znana od końca XIX w pod nazwą Praktyczna Szkoła Wiercenia Kanadyjskiego. Jej zadaniem było kształcenie kierowników kopalń. Nauka trwała trzy lata, a rocznie szkołę kończyło jedynie 15 mężczyzn.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
100 Lat Polskiej Gospodarki
Grzegorz W. Kołodko: Największym wyzwaniem jest demografia
100 Lat Polskiej Gospodarki
Jan Grzegorz Prądzyński: Wielkim wyzwaniem będą samochody autonomiczne
100 Lat Polskiej Gospodarki
Dąbrowski: Otworzyć się na potrzeby nowego pokolenia
100 Lat Polskiej Gospodarki
Gróbarczyk: 5 minut, które trzeba wykorzystać
100 Lat Polskiej Gospodarki
Dziubiński: Mamy wielki potencjał