Materiał powstał we współpracy z Bankiem Pekao

Wśród tematów poruszanych na Impact’24 jest kondycja gospodarki globalnej i polskiej. Wiemy, że ma na to wpływ wiele elementów, choćby to, że żyjemy w cieniu wojny. Jak to wygląda z punktu widzenia banku, także przez pryzmat klientów?

Jeśli miałbym scharakteryzować sytuację w globalnej gospodarce, to właściwym słowem wydaje się „przytłumiona”. To znaczy we wszystkich regionach świata mamy pozytywny wzrost gospodarczy, natomiast jest on poniżej potencjału. Dotyczy to USA, Europy, krajów rozwijających się, Chin. Względnie najlepiej radzą sobie Stany Zjednoczone, aczkolwiek wysokie stopy procentowe zaczynają się przekładać na realną gospodarkę. Widzimy, że sentyment i konsumpcja powoli zaczynają opadać. Był to region, który do tej pory bardzo dobrze się trzymał. Europa z kolei walczy ze swoimi strukturalnymi problemami, to znaczy demografią, małą ilością inwestycji, mało innowacyjną już na ten moment gospodarką. A Chiny, jak wiemy, są dotknięte kryzysem na rynku nieruchomości, samorządowym.

A przechodząc do działalności bankowej, nas zawsze interesuje popyt na kredyt i to, czy nasi klienci są w stanie płacić raty kredytu, realizować swoje zobowiązania. Jak patrzymy np. na kredyty inwestycyjne, to sytuacja jest płaska, jest bardzo ograniczony popyt. Wysokie stopy procentowe częściowo zniechęcają firmy do inwestycji. Niepewność co do całego szeregu kwestii powoduje, że nie ma dużego apetytu na rozbudowę mocy produkcyjnych. Z punktu widzenia konsumenta sytuacja lekko się poprawia. Widać, że zaczyna się ujawniać odroczony popyt, pojawia się popyt na kredyt konsumpcyjny. Od strony spłacalności kredytów jest dobrze. Widać, że mimo wyższych stóp procentowych zarówno klienci korporacyjni, jak i osoby indywidualne są w stanie płacić zobowiązania z tytułu kredytów. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, obraz jest mieszany, być może lekko pozytywny.

Jak wygląda strategia banku na kolejne kwartały, na jakich obszarach państwo chcecie się koncentrować?

Przede wszystkim, jak powiedziałem, widzimy popyt ze strony klientów indywidualnych, zarówno w obszarze kredytów konsumpcyjnych niezabezpieczonych, jak również czekamy na kolejne odsłony programów wsparcia mieszkalnictwa. Nie ulega wątpliwości, że potrzebny jest ciągły program wsparcia, szczególnie osób młodych, które jeszcze nie zdążyły zgromadzić oszczędności, a mają najpilniejsze potrzeby mieszkaniowe. Zakładamy jego kontynuację i to jest element, na który się przygotowujemy.

Bardzo liczylibyśmy na wzrost inwestycji. Na razie jeszcze tego nie widać. Obserwujemy, że w związku z sytuacją coraz więcej branż jest strategicznych. Kiedyś to była energetyka i paliwa, teraz wszelka infrastruktura: portowa, drogowa, przemysł chemiczny, produkcja środków transportu, statków. To powoduje, że jest tendencja przechodzenia tych wszystkich gałęzi w lokalne ręce. Oczywiście wymaga to też finansowania. Na pewno te kwestie widzimy w kontekście gospodarczym, ale też szans na rozwój dla bankowości.

Jak wygląda z waszej perspektywy finansowanie OZE?

Jest to z jednej strony element naszej strategii biznesowej, strategii ESG, a drugiej strony jest to element gospodarki w kontekście transformacji energetycznej. Przy okazji nauczyliśmy się, że cały system handlu emisjami – czyli wymuszanie przechodzenia na gospodarkę niskoemisyjną poprzez mechanizmy konkurencji, kosztów – jest bardzo skuteczny, gdyż dał impuls do rozwoju farm fotowoltaicznych, wiatrowych. Na pewno jest to obszar gospodarki, który już się bardzo dobrze rozwija i jest bardzo silnie wspierany przez banki, w szczególności przez największy bank korporacyjny w Polsce, czyli Pekao.

Jeśli mówimy o banku korporacyjnym, to trudno nie zapytać też o ekspansję polskich firm, bo niedawno podsumowywaliśmy 20 lat Polski w Unii Europejskiej i widzieliśmy wiele firm, które się wybrało poza granicę Polski, czy to współpracując w zakresie eksportu, czy też inwestując. Czy nadal polskie firmy pytają o wsparcie finansowe w ekspansji zagranicznej?

Tak, widzimy, że ten trend przyspiesza. Nasi przedsiębiorcy nabrali pewności siebie, doświadczenia, przekonania, że mogą też zawalczyć o rynki inne niż tylko polski. Niektórzy osiągnęli odpowiednią skalę i wychodzą poza granicę Polski. Myślę, że nadal to jest poniżej potencjału i tego, czego potrzebujemy. Nadal potrzebujemy silniejszych marek, większej innowacyjności. Myślę, że nawet patrząc na demografię, ona może nie jest idealna, ale lepsza od naszych sąsiadów. Jest to taki moment, kiedy na przykład kapitał amerykański bardzo dobrze nas postrzega. Na pewno jest to taka szansa, która dobrze by było, aby została wykorzystana, żeby jeszcze odważniej wychodzić za granicę. Widzimy to. To jest trend. Natomiast powiedziałbym, że to nadal są bardziej dobre przykłady niż proces, który można już nazwać kołem zamachowym polskiej gospodarki.

Materiał powstał we współpracy z Bankiem Pekao