Ostatnie wyczyny polskiej dyplomacji to istny chocholi taniec. Nie lada osiągnięciem było przecież doprowadzenie do sytuacji, w której wybór Polaka na jedno z trzech najważniejszych unijnych stanowisk zakończył się największą w historii naszego członkostwa w UE porażką wizerunkową.
Można teraz powtarzać: „miałeś, chamie, złoty róg, (...) ostał ci się ino sznur". Jednak z symbolicznym „sznurem" ostała się nie tylko władza, lecz my wszyscy. W tej sytuacji triumfalistyczna retoryka wielu opozycyjnych polityków wydaje się kompletnie nie na miejscu. Hołdowanie zasadzie: im gorzej, tym lepiej, stanowi w istocie przedłużenie polityki Prawa i Sprawiedliwości, które traktuje Unię jako dodatkową arenę wewnątrzpolitycznych wojenek.