Firmowe przystanki, czyli reklama za darmo

Co łączy sklep Ikei, Novotel, centrum handlowe Arkadia, biurowiec Curtis Plaza i osiedle Konstancja? Wszystkie mają swoje przystanki komunikacyjne

Publikacja: 26.02.2008 00:34

Firmowe przystanki, czyli reklama za darmo

Foto: Rzeczpospolita

Przystanków autobusowych i tramwajowych z komercyjnymi nazwami w całym mieście naliczyliśmy niemal 30.

Z niektórych z nich, takich jak Smyk, kino Femina czy Bud-expo na Bartyckiej, codziennie korzystają tysiące pasażerów. Nazwy przystanków-firm umieszczone są także w Internecie, na rozkładach, mapkach. Ile miasto na nich zarabia?

– Ani grosza – przyznaje Michał Dąbrowski z Zarządu Transportu Miejskiego.

Tymczasem w dziale sprzedaży osiedla domków Konstancja, budowanego na granicy Warszawy i Konstancina, przyznają, że przystanek z nazwą inwestycji przysporzył im klientów. – Więcej ludzi nas zauważa – mówi Dorota Konserowicz z biura sprzedaży. Za umieszczenie nazwy na wiacie deweloper GTC nie wpłaca do kasy miasta ani złotówki. Podobnie jak pobliskie osiedle Patio.

Z darmowej reklamy w mieście cieszą się także m.in. właściciele hotelu Grand i Smyka.

– Większość z nich to nazwy sprzed lat, do których mieszkańcy i pasażerowie już się przyzwyczaili – tłumaczy Michał Dąbrowski.

Niektóre jednak, np. nazwę największego centrum handlowego w stolicy, czyli Arkadii, umieszczono dopiero w 2004 r. – Tak nazywa się tylko jeden przystanek końcowy linii 527, urządzony na drodze wybudowanej przez centrum handlowe. Jest to zgodne z zasadami ustalania nazw przystanków – mówi Dąbrowski.

Ale swój przystanek mają też Blue City, Reduta, Targówek.

Urzędnicy przyznają, że firmy komercyjne pożądliwie patrzą na wiaty przystankowe, ale ZTM konsekwentnie daje im kosza. Tak stało się ostatnio z ofertą zarządcy jednego z biurowców sąsiadujących z Curtis Plaza na Służewcu (ma swój przystanek), któremu zamarzyło się podkupić wiatę. Zgody nie dostał.

– Nie chcieliśmy precedensu. Fortuny nie zbijemy, a pasażerowie będą zagubieni – tłumaczy Dąbrowski.

Jak zwykle pod względem gospodarności przykładem dla Warszawy jest Kraków.

– U nas trzeba płacić za umieszczanie nazw firm na przystankach – mówi Justyna Mierzwa z Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Krakowie. Opłatę musiało uiścić m.in. centrum handlowe Plaza.

Nad wprowadzeniem opłat za komercyjne nazwy przystanków zastanawia się Gdańsk.

– Instalujemy system informacji miejskiej, w tym nazwy przystanków komunikacyjnych – mówi dyrektor Zarządu Dróg i Zieleni Romuald Nietupski.Rzecznik ratusza Tomasz Andryszczyk zdradził, że władze Warszawy myślą, w jaki sposób uruchomić opłaty za umieszczanie komercyjnych nazw na wiatach. – Sprawdzamy, jak stworzyć system od strony formalnoprawnej – mówi.

Trudno obliczyć, ile pieniędzy warta jest komercyjna nazwa przystanku, ale bez wątpienia wartość marketingową ma sporą. Obecnie firmy starają się dotrzeć do potencjalnych klientów w każdy możliwy i dostępny sposób. Nic dziwnego, że wykorzystują one także nazwy przystanków komunikacji miejskiej, z których korzysta mnóstwo osób, a więc i klientów. Trochę dziwię się władzom miasta, które lekką ręką rezygnują z zarobku, nawet w skali budżetu niewielkiego, bo przecież do najbogatszych miast Europy jeszcze nam daleko. Pieniądze mogłyby zostać wydane np. na lepsze wiaty, które nie przypominałyby wreszcie wiejskich przystanków PKS.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

m.szczepaniuk@rp.pl

Przystanków autobusowych i tramwajowych z komercyjnymi nazwami w całym mieście naliczyliśmy niemal 30.

Z niektórych z nich, takich jak Smyk, kino Femina czy Bud-expo na Bartyckiej, codziennie korzystają tysiące pasażerów. Nazwy przystanków-firm umieszczone są także w Internecie, na rozkładach, mapkach. Ile miasto na nich zarabia?

Pozostało 90% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej