Aby móc się odnieść do cudzych twierdzeń, opinii czy żądań, możemy albo wiernie przytoczyć czyjeś słowa, albo je sparafrazować. Oba te rozwiązania mają swoje wady i zalety.
Cytować jest łatwo
Piszący często wybierają wierny cytat. Przede wszystkim jest to rozwiązanie prostsze: nie trzeba się zastanawiać, jak powiedzieć to samo innymi słowami, często krócej lub bardziej dobitnie niż autor. Przeklejając lub przepisując cały fragment, unikamy też posądzenia o przeinaczenie sensu, które łączy się z parafrazowaniem czyjejś wypowiedzi. Nie unikamy jednak zarzutu, że wyrywamy słowa z kontekstu – w tym celu musielibyśmy cytować całe akapity. Co gorsza, piszący czasem tak robią, czego efektem są koszmarnie długie teksty – w ekstremalnym przypadku złożone niemal z samych cytatów opatrzonych jedynie zwięzłym komentarzem, kto to powiedział i kiedy. Piszący jest wtedy bezpieczny, ale czytelnik niewiele zyskuje. Sam musi wykonać pracę intelektualną, żeby z kompilacji cytatów wyciągnąć jakiś wniosek – nie zawsze zresztą zbieżny z intencją cytującego.
Zwolennicy wiernych cytatów nie zdają też sobie chyba sprawy, że większość czytelników odruchowo je pomija – podobnie jak przypisy czy przedmowy. Widząc dłuższy fragment złożony kursywą lub ujęty w cudzysłów, często prześlizgujemy się wzrokiem dalej, do kolejnej wypowiedzi odautorskiej.
Dla autora dbającego o warstwę językową własnych tekstów bolesna jest też świadomość błędów obecnych w cytatach. Cytując wiernie cudze wypowiedzi, często propagujemy błędy językowe, interpunkcyjne czy nawet ortograficzne (w takim przypadku można by wręcz oskarżyć cytującego o złośliwość, o tendencyjne obnażanie czyjejś nieporadności językowej). Niestety dotyczy to również cytowanych orzeczeń sądowych, co jest tym groźniejsze, że autorytet sądu skłania czytelnika do wniosku, że tak jest widocznie poprawnie, skoro „sąd tak pisze". Nie jest to zresztą tylko polska przypadłość: w anglosaskich podręcznikach pisania dla prawników autorzy często ubolewają, że młodzi prawnicy uczą się pisania na wyrokach sądowych, które ani od strony stylistycznej, ani językowej nie są wzorcem godnym naśladowania.
W tym kontekście pojawia się pytanie o granice ingerencji w cytat. Każdą ingerencję należy oznaczyć – albo wykropkowaniem w nawiasie zwykłym lub kwadratowym (jeśli jakiś fragment opuszczamy), albo dopiskiem w nawiasie kwadratowym (jeśli coś dopowiadamy albo wyjaśniamy). W ten sam sposób należy też zaznaczać odautorskie wyróżnienia w cytowanym tekście – np. [podkreślenie własne]. Ingerencja nie może oczywiście zmieniać sensu cytowanej wypowiedzi.