– Musieliśmy znaleźć rozwiązanie, jak pomóc uchodźcom z Ukrainy, którzy wjeżdżają do Polski pojazdami i nie mają wymaganego ubezpieczenia. Bo jedną z ostatnich rzeczy, o której myślą, jest w tej chwili to, że mogą u nas spowodować wypadek i w związku z tym powinni się ubezpieczyć – tłumaczy Jan Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń.
W związku z tym trzy największe firmy (PZU, Warta i Ergo Hestia) zdecydowały, że udostępnią za darmo wszystkim samochodom, które wjeżdżają do Polski na ukraińskiej rejestracji, OC komunikacyjne na 30 dni. – Polisy na te 30 dni będą kosztowały po około 60 zł. Przy dużej liczbie pojazdów da to oczywiście sporą kwotę. Istotniejsze jest jednak to, że za darmo jako branża ubezpieczeniowa bierzemy na siebie potencjalne szkody. A ponieważ statystyka nie kłamie i szkodowość jest między 6 a 10 proc., to kwota odszkodowań może być bardzo duża – tłumaczy Jan Grzegorz Prądzyński. Podkreśla przy tym różnicę pomiędzy działaniami banków i ubezpieczycieli. – Gdy bank mówi, że znosi opłaty za przelewy dla Ukraińców, a przelew kosztuje 5 zł, to bank nie zarobi tych 5 zł. My nie dość, że nie zarobimy, to na dodatek bierzemy na siebie wypłatę odszkodowań. To oznacza olbrzymi wysiłek finansowy. Uważamy jednak, że w sytuacji tak dramatycznej jak wojna, w sytuacji, w jakiej znaleźli się Ukraińcy, po prostu musimy im pomóc i pokryć te koszty. I stąd inicjatywa ubezpieczycieli – mówi prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń.
– Przejmujemy odpowiedzialność za ewentualne szkody komunikacyjne, których ogromne koszty byłyby zapewne niemożliwe do pokrycia przez uchodźców nieposiadających obowiązkowej polisy OC – mówi Beata Kozłowska-Chyła, prezes PZU.
30-dniowe polisy PZU są dostępne u dyżurujących na przejściach granicznych agentów tej firmy oraz pod nr telefonu 22 505 15 63 (infolinia obsługiwana jest w języku polskim i ukraińskim).
PZU pomoże również rodzinom ponad 700 pracowników swoich spółek na Ukrainie. Zapewni im zakwaterowanie, opiekę medyczną, wsparcie psychologów i środki niezbędne do życia. Pierwsze z tych osób już są w Polsce pod opieką ubezpieczyciela. Kolejne zmierzają w kierunku naszej granicy.