Paweł Szeremiet: Łukaszenko nie ma szans

Rozmowa z Pawłem Szeremietem, dziennikarzem, który zginął dziś w Kijowie wskutek wybuchu bomby. Rozmowę przeprowadził Paweł Reszka, została opublikowana 23 października 2004 roku w "Rzeczpospolitej"

Publikacja: 20.07.2016 11:40

Dlaczego zawsze kiedy pojawia się pan na Białorusi, popada pan w kłopoty?

PAWEŁ SZEREMIET: - Łukaszenko niszczy wszystkich ludzi, którzy mu się przeciwstawiają, stanowią dla niego zagrożenie. Obecnie w areszcie w Mińsku siedzi 60 opozycjonistów, lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatolij Lebiedźka leży ciężko pobity w szpitalu. Nie chodzi więc o mnie, taka jest po prostu polityka władz Białorusi. Jeśli nie śpiewasz hymnów na część Łukaszenki i ośmielasz się go krytykować, jesteś wrogiem. Mogą cię w każdej chwili zlikwidować, pobić, zamknąć w więzieniu albo pozbawić możliwości pracy.

Co się stało w ostatnią niedzielę?

Dziennikarka Swietłana Kalinkina i ja wybieraliśmy się na konferencję prasową. Szliśmy do mojego samochodu. Nagle podeszło do mnie dwóch młodych ludzi i zaczęli wykrzykiwać, że czepiam się ich dziewczyny.

Była tam jakaś dziewczyna?

Oczywiście, że nie. Najpierw myślałem, że to jakaś pomyłka. Zacząłem wyjaśniać, że dopiero przyjechałem, że zaraz wyjeżdżam, że moje auto ma rosyjskie tablice rejestracyjne. Oni na to, że skoro tu przyjechałem, to powinienem szanować ich prawa, i zaczęła się bójka. Dostałem kilka razy w głowę. Przypadkowe kobiety zaczęły wzywać milicję. W dniu referendum na ulicach było mnóstwo milicjantów. Zatrzymano napastników i w kajdankach odwieziono ich na posterunek. Mnie poproszono, żebym przyjechał na komendę i napisał skargę o pobicie. Zrobiłem to, a po 5 minutach przyszedł oficer i oświadczył, że to ja jestem sprawcą. Miałem jakoby napaść na dwóch mężczyzn, powalić ich na ziemię i kopać. Tak trafiłem do aresztu. Stamtąd, już w nocy, karetka pogotowia zabrała mnie do szpitala (z objawami wstrząsu mózgu - red.). Potem mnie uwolnili. Swietłanie Kalinkinie, która czekała na mnie przed komendą i pytała, gdzie jestem, powiedzieli: "Nie znamy żadnego Szeremieta, taki tu nigdy nie przychodził".

Na Białorusi działacze opozycji są bici, znikają, ostatnio w dziwnych okolicznościach zginęła opozycyjna dziennikarka Weronika Czerkasowa. Na co liczy Łukaszenko?

Trudno o racjonalną odpowiedź, na co liczyli Hitler, Miloszević czy Jaruzelski? Dyktatorzy posługują się jakąś swoją logiką. Łukaszenko jak każdy dyktator niszczy opozycję. To człowiek bardzo brutalny i tchórzliwy. Teraz wie, że przegrał referendum. Według niezależnych danych dostał ledwie 43 procent głosów. Tylko dzięki oszustwom mógł ogłosić się zwycięzcą.

W 1997 roku władze Białorusi pana aresztowały, w 2000 roku zaginął pański przyjaciel, operator telewizyjny Dzmitrij Zawadski, książka o Łukaszence "Przypadkowy prezydent", którą pan napisał ze Swietłaną Kalinkiną, jest w Mińsku zakazana, ostatnio został pan pobity. Dlaczego ciągle jeździ pan na Białoruś?

Ja się na Białorusi urodziłem, to moja ojczyzna. Mieszkają tam moi rodzice, siostry i przyjaciele. Za rodzinę Dzmitrija Zawadskiego i jego los czuję się moralnie odpowiedzialny. Ciągle go szukamy i nie przestaniemy, dopóki nie trafimy na jakiś ślad. Dlatego mówię: lepiej niech Łukaszenko wyjedzie z Białorusi. Nie rozumiem, dlaczego przez niego z kraju mają wyjeżdżać wszyscy normalni ludzie. Oczywiście panuje strach, na pewno nikt nie chce trafić do więzienia, ale trzeba się sprzeciwiać. W innym wypadku Łukaszenko będzie rządził jeszcze przez 20 lat.

Jaka przyszłość czeka Białoruś?

Myślę, że w 2006 roku Łukaszenko przegra.

Myśli pan, że nie będzie w stanie zabezpieczyć sobie zwycięstwa w wyborach prezydenckich, tak jak zapewnił sobie zwycięstwo w ostatnim referendum?

On dobrowolnie nie odejdzie i czeka go "wariant jugosłowiański". Sądzę, że poleje się krew. Będziemy świadkami albo przewrotu gabinetowego, albo akcji masowych protestów, w wyniku której będzie zmuszony do odejścia. Ludzie mają go dość. Białorusini widzą, jak żyją ich sąsiedzi w Polsce czy na Litwie. Jeśli Ameryka i Europa zajmą twarde stanowisko wobec białoruskiego reżimu i namówią do tego Rosję, to Łukaszenko nie ma żadnych szans.

Rozmawiał w Moskwie Paweł Reszka

Paweł Szeremiet, wcześniej opozycyjny dziennikarz mediów białoruskich, jest teraz dziennikarzem pierwszego programu rosyjskiej telewizji. Kilka dni temu został pobity na Białorusi.

 

Dlaczego zawsze kiedy pojawia się pan na Białorusi, popada pan w kłopoty?

PAWEŁ SZEREMIET: - Łukaszenko niszczy wszystkich ludzi, którzy mu się przeciwstawiają, stanowią dla niego zagrożenie. Obecnie w areszcie w Mińsku siedzi 60 opozycjonistów, lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatolij Lebiedźka leży ciężko pobity w szpitalu. Nie chodzi więc o mnie, taka jest po prostu polityka władz Białorusi. Jeśli nie śpiewasz hymnów na część Łukaszenki i ośmielasz się go krytykować, jesteś wrogiem. Mogą cię w każdej chwili zlikwidować, pobić, zamknąć w więzieniu albo pozbawić możliwości pracy.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 801
Świat
Chciał zaprotestować przeciwko wojnie. Skazano go na 15 lat więzienia
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 800
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 799
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 797
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił