Od lat superwtorek pozwala faworytom w wyścigu po nominację na zmiażdżenie partyjnych kontrkandydatów i skupienie się na właściwej walce o Biały Dom. Tak było zarówno w 2000 r., jak i w 2008 r., gdy o nominację walczyli George W. Bush i John McCain. Ale nie tym razem. Mitt Romney wygrał w sześciu z dziesięciu stanów, w tym – minimalną przewagą – w Ohio.
Wyniki głosowania w tym ostatnim – symbolicznie najważniejszym dla republikanów stanie – praktycznie należałoby jednak uznać za remis. Multimilioner, który na przedwyborcze reklamy wydał fortunę, zdobył tam 38 procent głosów. Ulubieniec konserwatystów Rick Santorum mógł się pochwalić poparciem mniejszym zaledwie o punkt procentowy.