Kamikaze chroni Japonię

Od podboju Japonii zależało, czy Mongołowie dotrą tam, gdzie wstaje słońce...

Publikacja: 17.11.2012 00:01

Kapłan Nichren wzywa boski wiatr, aby zniszczył flotę najeźdźców w 1281 roku. Akwarela japońska z XI

Kapłan Nichren wzywa boski wiatr, aby zniszczył flotę najeźdźców w 1281 roku. Akwarela japońska z XIX wieku

Foto: The Bridgeman Art Library

Przed atakami japońskich pilotów samobójców na amerykańskie okręty podczas II wojny światowej słowo „kamikaze" wiązało się z odparciem mongolskich najazdów na Japonię w latach 1274 i 1281. Słowo to składa się z dwóch ideogramów oznaczających „bóstwo" („kami") i „wiatr" („kaze"). Czyli: boski wiatr.

Huragan Wielkiego Stepu

Potężne najazdy, które w ciągu wieków ruszały z Wielkiego Stepu, przypominały natomiast huragany. A one rodzą się, jak wiadomo, na rozgrzanym oceanie. Parowanie wytwarza chmury i wirowanie powietrza, które się przesuwa, a kiedy trafia na ląd, niszczy wszystko wichurą, ulewą i falą. Ordy Wielkiego Stepu, ciągnącego się od Korei do Wołgi, powstawały na skutek suszy. Pastwiska wysychały i koczownicy, którzy nie mogli nakarmić swoich koni, jedyny ratunek widzieli w napaści na sąsiadów, którym natura bardziej sprzyjała. Rody i plemiona łączyły się w potężne ordy, aby rabować oraz wyrzynać niepokornych, zabierać kobiety, dzieci i zdolnych do noszenia broni. Jeśli napadnięci okazywali się silniejsi, to orda zanikała jak zbyt słaby huragan. Kilka razy w historii podbijała jednak coraz to nowe plemiona, a im więcej ich podbiła, tym była silniejsza, i w końcu wszyscy koczownicy Wielkiego Stepu tworzyli jedną wielką, niszczycielską jak huragan siłę.

Tekst z miesięcznika "Uważam Rze Historia"

Tak było z Hunami, którzy najpierw podbili północne Chiny, a potem ruszyli na Cesarstwo Rzymskie. I tak było 800 lat później z Mongołami dowodzonymi przez genialnego wodza i bandziora wszech czasów – Temudżyna, który przybrał tytuł Czyngis-chana. Jedni i drudzy wspaniale jeździli konno i posługiwali się nader skuteczną bronią, doktryną oraz taktyką prowadzenia wojny. Jedni i drudzy nie wiedzieli, co znaczą honor oraz rycerskie zasady prowadzenia bitwy. Przygotować zasadzkę, zmylić, otoczyć, uderzyć od tyłu – oto ich metody. Stosowane z niesłychanym okrucieństwem, i niestety z powodzeniem, od Huang-ho po Odrę i Dunaj.

W drugiej połowie XIII wieku potomkowie Czyngis-chana rządzili na ogromnym obszarze od Korei i Chin na wschodzie po księstwa ruskie na zachodzie. Wielkim chanem Mongołów, którego bezpośrednia władza rozciągała się na dzisiejsze ziemie Mongolii, Tybetu, wschodniego Turkiestanu i większości Chin, został wnuk Czyngis-chana – Kubiłaj (1215–1294). W 1264 roku przeniósł stolicę z Karakorum do Tatu (dzisiejszy Pekin), siedem lat później założył nową dynastię Yüan, a po dalszych ośmiu latach ogłosił się cesarzem całych, podbitych już Chin. Pod względem wykształcenia i ogólnej kultury nie przypominał już dziadka, ale agresywnością i chęcią podbicia całego świata dorównywał mu jak najbardziej.

Kiedy więc usłyszał, że na wschód od Korei rządzi za morzem niezależny władca japoński, zapragnął i jego podporządkować swej władzy. Dlatego w 1268 roku jego wysłannik wylądował na Kiusiu i wręczył żądanie złożenia hołdu przez Japonię: „Cesarz państwa Mongołów z rozkazu niebios został zwierzchnikiem innych krajów i nawet te najbardziej odległe, zalęknione, stały się jego wasalami. [...] Jeżeli Japonia nie wie o naszym istnieniu, byłby to duży kłopot, dlatego też specjalnie wysyłamy emisariusza, by w tym liście przekazać nasze odczucia. Czy nie powinniśmy od teraz pozostawać w dobrych stosunkach? Myślimy o wszystkich krajach jak o jednym domu, więc także Japonia powinna myśleć o nas jak o ojcu. Jeżeli tego nie pojmiecie, to będziemy zmuszeni – choć z żalem – nasłać na Was wojsko. Prosimy króla Japonii o zastanowienie się i odpowiedź".

Poseł wrócił z niczym, podobnie jak następni przybywający w latach 1269–1273. Zanim powrócił ostatni, Kubiłaj kazał budować inwazyjną flotę. Od podboju Japonii zależało, czy Mongołowie rozszerzą swe panowanie aż po wschodni kraniec świata, docierając tam, gdzie wstaje słońce.

Pierwsza wyprawa

Nigdy w historii Japonii nie zamordowano cesarza. Ale też od wczesnego średniowiecza do połowy XIX wieku nie rządził cesarz, tylko szogun – dziedziczny dowódca wojskowy, który swe rządy opierał na warstwie wojowników (bushi). W czasie konfliktu z Mongołami u władzy znajdował się szogun z klanu Kamakura, ale też tylko pozornie, ster rządów dzierżył bowiem shikken – regent dla szoguna, którym był akurat Tokimune H?j?, mąż bitny i mądry. Już po pierwszym poselstwie mongolskim zdał sobie sprawę, z kim ma do czynienia, zmobilizował więc wasali i gotował się do odparcia inwazji na północno-zachodnim wybrzeżu.

Nigdy – aż do 1945 roku – obcy najeźdźcy nie okupowali japońskiego państwa. Kubiłaj spróbował po raz pierwszy w 1274 roku, wodując w koreańskich stoczniach 600 dużych i średnich okrętów oraz 300 małych do zaopatrywania wojska w wodę. Były one proste w montażu, ale zbyt – w przeciwieństwie do chińskich – wywrotne. Żądza podboju spowodowała pośpiech, a pośpiech niósł zapowiedź klęski. Na razie dotknięta nią została ludność Korei, która musiała głodować, aby wykarmić tysiące robotników, a później żołnierzy.

Na początku listopada najeźdźcy zdobyli wyspy Cuszimę oraz Iki. Pojmanym wycięto dziury w rękach, a przeciągniętymi przez nie sznurami przywiązano – głównie kobiety – do dziobów okrętów jako żywe tarcze. 18 listopada od 30 do 40 tys. Mongołów, Chińczyków i Koreańczyków wylądowało opodal Hakaty (dziś część miasta Fukuoka) na wyspie Kiusiu. Czekało na nich zapewne około 10 tys. samurajów. Dla obu stron nadchodzący bój niósł wiele niewiadomych, bo wojownicy japońscy po raz pierwszy brali udział w wojnie, a mongolscy nie zwyciężali wcześniej na piechotę.

Poza tym uzbrojenie i taktyka wielce się różniły. Sztuka wojenna samurajów polegała na indywidualnych pojedynkach wojowników, Mongołowie uderzali zaś masą. Samuraje strzelali z łuków do konkretnie wybranego celu, a celem Mongołów była zbita masa ludzi, co w bitwie wyrządzało wrogom o wiele większe straty.

Mongołowie używali łuków kompozytowych (refleksyjnych) skonstruowanych z warstw drewna, rogu (wewnątrz łęczyska) i ścięgien zwierzęcych (na zewnątrz). Warstwy spajano rybim klejem i suszono od kilku do kilkunastu miesięcy. W stanie spoczynku ramiona skierowane były w stronę przeciwną niż po założeniu cięciwy, co znacznie zwiększało moc łuku – i tak wielką w tej stosunkowo krótkiej broni, bo w łuku refleksyjnym warstwa rogowa pchała, a ścięgna ciągnęły łęczysko. Cięciwę wykonywano z końskich włosów, zwierzęcych ścięgien lub jelit. Japończycy lubili natomiast asymetryczny długi łuk kompozytowy zwany shige-to-yumi. Tworzyły go pasy bambusowe, które odpowiednio układano i klejono ze sobą. Łęczysko pokrywano, jak wiele innych elementów bojowego rynsztunku, laką.

Najeźdźcy posługiwali się poza tym włóczniami, szablami, jataganami i małymi tarczami, a odziani byli w długie watowane kaftany, odgrywające rolę zbroi. Niektórzy posiadali stalowe pancerze lamelkowe i hełmy zaopatrzone w lamelkowe czepce. Samuraje wdziewali zbroje stworzone z kilku płyt skórzanych lub metalowych oraz hełmy, a na wroga rzucali się ze swymi słynnymi mieczami.

Cud pod Hakatą?

19 listopada bitwa toczyła się na początku pod dyktando Mongołów. Obsypali oni obrońców gradem strzał, niewiele cierpiąc od mniej donośnych łuków japońskich. Śmiali się z ich strzał, a jeszcze bardziej z pojedynczych samurajów, którzy samotnie wyzywali wroga na pojedynek, głośno wykrzykując swe imię oraz imiona i wyczyny przodków. Hordy prymitywnych najeźdźców rzucały się na takiego rycerskiego śmiałka i było po zabawie. Gęste ich kolumny spychały Japończyków w głąb wyspy.

Tu samuraje zmienili jednak taktykę, walcząc w grupach, i po przybyciu posiłków zaczęli działać coraz bardziej skutecznie. Dzięki znajomości terenu dotrwali do wieczora. W Akasaka 230 japońskich jeźdźców wybiło podobno 2 tys. wrogich piechurów. Samuraj Takezaki Suenaga wraz z trzema wojownikami z jego rodu odepchnęli napastników na odległość pół kilometra od wybrzeża, a gdy stracili konie i odnieśli rany, ocaliła ich od śmierci szarża setki kawalerzystów. Samuraje wycofali się po zmroku, gotowi do wznowienia walki nazajutrz.

Przed nocą zerwał się silny wiatr i lunął deszcz. W listopadzie tajfuny jednak w tamtych okolicach nie występują. Czy to koreańscy marynarze przekonali mongolskich dowódców do zaokrętowania wojsk i powrotu na pełne morze, aby burza nie odcięła pozostałych na lądzie? A może sami Mongołowie obawiali się nocnych ataków na nieznanym terenie? W każdym razie rankiem śladu po najeźdźcach nie było. Wedle niektórych przekazów już w 1274 roku mieli oni paść ofiarą tajfunu i tylko niedobitki zaniosły wieść o klęsce. Co ciekawe, wśród kronik z epoki potwierdza to jedynie świadectwo koreańskie, natomiast Japończycy ograniczyli się wtedy do zdania: „Rano, ku naszemu zdziwieniu, okazało się, że nie ma śladu ani wrogiej floty, ani wojska". Do cudu kamikaze nawiązali znacznie, znacznie później.

Kamikaze po raz drugi

Kubiłaj wyprawiał kolejnych posłańców z upokarzającym żądaniem stawienia się cesarza japońskiego w Tatu. Byli ścinani. A Japończycy zmobilizowali 65 tys. zbrojnych i wznosili w Hakacie ponaddwumetrowej wysokości i 20-kilometrowej długości mur, który dzięki trzymetrowej podstawie i nachyleniu w stronę zatoki był trudny do sforsowania. Posiadacze pól ryżowych za każde 3 ha ziemi musieli zbudować metr muru.

W 1280 roku Kubiłaj utworzył specjalne Ministerstwo dla Zdobycia Japonii, które zwodowało dodatkowych 900 statków, zatrudniło 15 tys. marynarzy i zgromadziło ogromny zapas niemal 20 mln litrów ryżu. Po rekonesansie koreańskim pod Cuszimą i Iki wiosną 1281 roku ruszyła główna wyprawa. Jej wschodni rzut liczył podobno 40 tys. żołnierzy i 900 statków, a południowy – 100 tys. żołnierzy i 3,5 tys. statków. Na przełomie maja i czerwca wojska wschodniego rzutu wylądowały jednocześnie na Cuszimie i na Iki. Japończycy atakowali nocą stojące w zatoce mongolskie statki, podpalając je i wycinając załogi. Zaraza pochłonęła dodatkowo 3 tys. napastników, ale Iki i Cuszima po miesiącu padły. 23 czerwca Mongołowie wylądowali w zatoce Hakata i rozpoczęli krwawo odpierane szturmy na fortyfikacje obrońców.

Południowa, główna grupa wojsk dotarła wreszcie 12 sierpnia do Takashimy, gdzie miała się połączyć z rzutem wschodnim i razem zaatakować Kiusiu. 15 sierpnia wieczorem u wybrzeży wyspy rozszalał się jednak tajfun. Tym razem poryw boskiego wiatru był ogromny. Wedle przekazów kamikaze zniszczył 4 tys. stłoczonych w zatoce statków. Wedle kroniki przy życiu pozostało tylko 19 379 najeźdźców. Zginęło trzy czwarte dowódców i ponad cztery piąte szeregowców. Kronikarz zapewniał, że unoszących się na wodzie ciał zabitych było tak dużo, że dawało się po nich chodzić.

Poza tym japoński archeolog Kenzo Hayashida odnalazł wraki przy zachodnim wybrzeżu Takashimy. Dowodzą one, że winien klęski stał się znów pośpiech zarządzony przez Kubiłaja, który nakazał Koreańczykom i Chińczykom budowę jednostek w ciągu roku zamiast czasu pięciokrotnie dłuższego. Były za lekkie i pozbawione nawet kilów, które chronią przed wywróceniem przez wiatr i falę. Nie miały szans stawić czoła tajfunowi.

Dwa wichry

Kubiłaj stracił flotę oraz tysiące żołnierzy i marynarzy. Utracił też prestiż niepokonanego zdobywcy. Choć najeżdżał jeszcze Wietnam i Indonezję, a także planował trzecią wyprawę na Japonię, z dalszych podbojów niewiele wyszło. Upadł mongolski plan opanowania całej Azji. Boski wiatr ochronił w 1281 roku nie tylko Japonię. Przeciwny mu huragan Wielkiego Stepu zaczął tracić siłę.

Kanon bitew „Uważam Rze Historia"

Inwazje Mongołów w latach 1274 i 1281 są kolejną batalią z kanonu bitew (omówionego w numerze 1. „Uważam Rze Historia"), które zmieniły losy świata. Do tej pory opisaliśmy Panczszir, Gettysburg, bitwę pod Valmy, Saratogę i Panipat. Staramy się wybierać w pierwszej kolejności bitwy mniej u nas znane, a nawet egzotyczne. Jeszcze raz przypomnijmy cały kanon.

1. Salamina 480 r. p.n.e.

2. Gaugamela 331 r. p.n.e.

3. Zama 202 r. p.n.e.

4. Alezja 52 r. p.n.e.

5. Pola Katalaunijskie 451 r.

6. Poitiers 732 r.

7. Lechowe Pole 955 r.

8. Hastings 1066 r.

9. Hittin 1187 r.

10. Las Navas de Tolosa 1212 r.

11. Kałka 1223 r.

12. Hakata 1281 r.

13. Nikopolis 1396 r.

14. Grunwald 1410 r.

15. Orlean 1429 r.

16. Tenochtitlan 1521 r.

17. Panipat 1526 r.

18. Wielka Armada 1588 r.

19. Wiedeń 1683 r.

20. Połtawa 1709 r.

21. Saratoga 1777 r.

22. Valmy 1792 r.

23. Borodino 1812 r.

24. Gettysburg 1863 r.

25. Sedan 1870 r.

26. Marna 1914 r.

27. Warszawa 1920 r.

28. Stalingrad 1943 r.

29. Normandia 1944 r.

30. Hiroszima 1945

31. Inczhon 1950

32. Wojna sześciodniowa 1967 r.

33. Panczszir 1982 r. ?

Przed atakami japońskich pilotów samobójców na amerykańskie okręty podczas II wojny światowej słowo „kamikaze" wiązało się z odparciem mongolskich najazdów na Japonię w latach 1274 i 1281. Słowo to składa się z dwóch ideogramów oznaczających „bóstwo" („kami") i „wiatr" („kaze"). Czyli: boski wiatr.

Huragan Wielkiego Stepu

Pozostało 97% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 801
Świat
Chciał zaprotestować przeciwko wojnie. Skazano go na 15 lat więzienia
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 800
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 799
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 797
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej