Aleksander Hall: Co dalej po odsunięciu PiS od władzy?

Trzecia Droga musi się odróżniać do KO i Lewicy, jeśli chce przejąć rozczarowanych wyborców PiS.

Publikacja: 03.01.2024 03:00

Formacja Władysława Kosiniaka-Kamysza odpowiada w koalicji za konserwatywnych wyborców

Formacja Władysława Kosiniaka-Kamysza odpowiada w koalicji za konserwatywnych wyborców

Foto: Jacek Domiński/REPORTER

Polska racja stanu wymagała odsunięcia od władzy Prawa i Sprawiedliwości. Taki też werdykt wydali wyborcy 15 października. Na długo przed wyborami było oczywiste, że osiągnięcie tego celu wymaga przekroczenia progów wyborczych przez trzy bloki opozycyjne: Koalicję Obywatelską, Trzecią Drogę i Lewicę i zawiązania przez nie koalicji rządowej. To także nastąpiło.

Dla wielu polityków obozu liberalno-lewicowego, a także sympatyzujących z nimi publicystów, dziennikarzy i celebrytów nastał czas „szczęśliwej Polski”. Nasza ojczyzna miała opuścić sferę ciemności i wkroczyć w epokę światłości i postępu. Inaczej wygląda to z perspektywy wyborców o poglądach konserwatywnych, prawicowych i centroprawicowych, którzy zdecydowali się poprzeć opozycję ze względu na katastrofalny bilans rządów obozu Jarosława Kaczyńskiego. Oni nie są zachwyceni ideologiczną ofensywą lewicy ani porzuceniem przez PO jej liberalnych i konserwatywnych źródeł. Po exposé premiera Donalda Tuska i ogłoszeniu przez niego składu rządu wiedzą już więcej, czego mogą się spodziewać.

Czytaj więcej

Andrzej Duda spotkał się z członkami KRRiT. Propozycja "kroku wstecz"

Wysoka stawka

Wystąpienie premiera Tuska było nierówne. Najlepiej oceniam część poświęconą polityce zagranicznej i bezpieczeństwu. Powrót Polski do współkształtowania polityki Unii Europejskiej i zaangażowanie w umacnianie NATO leżą w naszym oczywistym interesie. Niezwykle ważne było także jednoznaczne wsparcie dla Ukrainy i apel do Zachodu o wytrwałość we wspieraniu naszego wschodniego sąsiada, który walczy nie tylko o swą niepodległość, ale także o powstrzymanie rosyjskiej ekspansji na naszym kontynencie. Bez wątpienia nowy polski rząd zerwie z coraz bardziej dwuznaczną polityką rządów PiS w stosunku do Ukrainy, niezrozumiałą w świetle pierwszej fazy rosyjskiej agresji na Ukrainę, gdy wkład polskich władz i naszego społeczeństwa w pomoc dla naszego wschodniego sąsiada był naprawdę bardzo duży.

Nie mam wątpliwości, że Donald Tusk doskonale zdaje sobie sprawę z wysokości stawki, o jaką toczy się wojna za naszymi granicami. Podobał mi się realistyczny, a więc sceptyczny stosunek pomysłów federalizacji UE, forsowanej przez nieznaczną większość Parlamentu Europejskiego, ale odrzucanej przez większość narodów UE. Tusk uważa, że w obecnych ramach traktatowych UE także może być znacznie bardziej sprawna i solidarna. Podobała mi się też formuła użyta przez premiera o zapewnieniu szczelności granicy wschodniej, co nie jest sprzeczne z humanitarnym traktowaniem ludzi znajdujących się w rozpaczliwej sytuacji. Z pewnością premier rozczarował wielu celebrytów i pięknoduchów, którzy uważali, że najlepszym rozwiązaniem kryzysu na polsko-białoruskiej granicy jest jej szerokie otwarcie.

Czytaj więcej

Orędzie Donalda Tuska. "Rozliczymy, naprawimy, pojednamy"

Narodowe pojednanie

Kwestia poszanowania konstytucji i praworządności została przedstawiona jako jeden z priorytetów rządu, ale premier zachował dyskrecję, jaką metodę wybierze w tej kluczowej sprawie. Program gospodarczy nie został przedstawiony, najbardziej przebiło się hasło: „nic co dane, nie zostanie odebrane”, co niekoniecznie pozostanie z zgodzie z koniecznością naprawy finansów publicznych. Premier Donald Tusk ostro i słusznie atakował rządy PiS, a zarazem zapowiadał odbudowywanie wspólnoty narodowej i pojednanie Polaków. Muszę wyznać, że jestem sceptycznie nastawiony do tych obietnic. Tusk jest typem polityka wojownika. Obecnie z własnego wyboru jest niekwestionowanym liderem obozu liberalno-lewicowego. Działanie na rzecz narodowego pojednania wymagałoby wyznaczenia i skrupulatnego przestrzegania granicy pomiędzy potrzebnym rozliczeniem naruszania konstytucji i prawa przez PiS-owskich dygnitarzy a pouczaniem tradycyjnie nastawionej części społeczeństwa, w co ma wierzyć i co szanować, aby nie narazić się zwolennikom obozu „postępu”. Tej postawy raczej nie oczekuję po nowym premierze i licznych zastępach jego zwolenników.

Czytaj więcej

Kolejny rok z wyborami. „Polaryzacja ma też zatrzymać impet Trzeciej Drogi”

Pogłębienie podziałów

Ciekawie prezentuje się konstrukcja rządu, ale niekoniecznie będzie służyć narodowemu pojednaniu. Resorty, które odpowiadają za klasyczne funkcje państwa i stanowią jego kościec, zajęli politycy PO, z jednym bardzo znaczącym wyjątkiem Władysława Kosiniaka-Kamysza, który objął resort obrony narodowej. Kandydaci wysunięci przez Trzecią Drogę – używając marksistowskiej terminologii – przede wszystkim odpowiadają za „bazę”, a lewica za „nadbudowę”. Taki podział stanowczo nie jest dobrą wiadomością dla Polaków sytuujących swe poglądy na prawo od centrum, a sądzę, że także dla części zwolenników centrum. W ostatnich latach niektórzy politycy nowej lewicy zasłynęli deklaracjami znieważającymi pamięć Jana Pawła II czy powojenne podziemie antykomunistyczne. Wielu z nich marzy o uzyskaniu monopolu w kwestiach kulturowych i światopoglądowych, co przyczyni się do pogłębienia podziałów między Polakami.

Rozczarowani PiS

Profesor Marcin Matczak, który w okresie ośmiu lat rządów obozu Jarosława Kaczyńskiego należał do najbardziej konsekwentnych jego krytyków, niedawno na łamach „Gazety Wyborczej” postawił tezę, że PiS szybko wróci do władzy, gdyż niewiele się nauczyliśmy, a elity identyfikujące się z nową władzą, a szczególnie z jej centrum, skupionym w PO, nadal ostentacyjnie okazją pogardę prostaczkom. Prognoza Matczaka może się sprawdzić, ale nie musi.

Czytaj więcej

Sondaż: Ponad połowa Polaków uważa, że Donald Tusk nie spełnił jeszcze obietnicy ws. KPO

Szanse, że czarny scenariusz się nie ziści, wiążę z coraz większym radykalizmem prezesa PiS i jego coraz większym oderwaniem od rzeczywistości. Nie mam też wątpliwości, że sejmowe komisje śledcze pokażą skalę nieprawości, jakich dopuścili się dygnitarze poprzedniej władzy. W szczególności mam na myśli działania przeciwko opozycji prowadzone przy pomocy Pegasusa i działania tzw. podkomisji Macierewicza. W obecnej koalicji rządzącej jest tylko jedna siła, która może przyciągnąć nie tylko rozczarowanych wyborców PiS, ale ludzi o centroprawicowych i konserwatywnych poglądach. Jest nią Trzecia Droga, a ściślej PSL i inne środowiska orientujące się na Władysława Kosiniaka-Kamysza. Oczywistym warunkiem, aby tak się stało, jest wola polityczna i wyraźne odróżnienie się w kwestiach ideowych od Koalicji Obywatelskiej i Lewicy, przy utrzymaniu koalicji rządowej, która w obecnym Sejmie nie ma alternatywy.

Autor jest doktorem habilitowanym nauk humanistycznych, był działaczem opozycji antykomunistycznej w PRL, ministrem w rządzie Tadeusza Mazowieckiego

Polska racja stanu wymagała odsunięcia od władzy Prawa i Sprawiedliwości. Taki też werdykt wydali wyborcy 15 października. Na długo przed wyborami było oczywiste, że osiągnięcie tego celu wymaga przekroczenia progów wyborczych przez trzy bloki opozycyjne: Koalicję Obywatelską, Trzecią Drogę i Lewicę i zawiązania przez nie koalicji rządowej. To także nastąpiło.

Dla wielu polityków obozu liberalno-lewicowego, a także sympatyzujących z nimi publicystów, dziennikarzy i celebrytów nastał czas „szczęśliwej Polski”. Nasza ojczyzna miała opuścić sferę ciemności i wkroczyć w epokę światłości i postępu. Inaczej wygląda to z perspektywy wyborców o poglądach konserwatywnych, prawicowych i centroprawicowych, którzy zdecydowali się poprzeć opozycję ze względu na katastrofalny bilans rządów obozu Jarosława Kaczyńskiego. Oni nie są zachwyceni ideologiczną ofensywą lewicy ani porzuceniem przez PO jej liberalnych i konserwatywnych źródeł. Po exposé premiera Donalda Tuska i ogłoszeniu przez niego składu rządu wiedzą już więcej, czego mogą się spodziewać.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego tym razem Lewicy miałoby się udać?
Publicystyka
Roman Kuźniar: Czy rząd da się wpuścić w atomowe maliny?
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł