Ostatnio odbyłem trzy podobne rozmowy. Jeden z moich rozmówców stwierdził, że większość biedniejszych uchodźców z Ukrainy już wróciła do siebie, a pozostali u nas ci bogatsi, którzy „dobrze się urządzili”. W opinii drugiego w jego okolicy jest wielu Ukraińców „z terenów nieobjętych konfliktem”. Moja ostatnia rozmówczyni była zmartwiona faktem, że w Warszawie nie widać „zwykłych” aut klasy średniej na ukraińskich numerach, tylko „wypasione bryki”, co może wzbudzić zazdrość męskiej części populacji; poza tym – stwierdziła – chodzą plotki, że Rosjanie za pieniądze przerejestrowują auta w Ukrainie, by ich u nas nie atakowano.