Chrabota: Gowin versus Kaczyński. Przynajmniej 2:0

Próba przejęcia kontroli nad Porozumieniem Jarosława Gowina musi niektórym pachnieć rokiem 2007, kiedy ówczesny premier autoryzował działania służb specjalnych skierowanych, w związku z tzw. aferą gruntową, przeciw koalicjantowi, czyli Samoobronie.

Aktualizacja: 09.02.2021 06:21 Publikacja: 08.02.2021 15:01

Chrabota: Gowin versus Kaczyński. Przynajmniej 2:0

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Efekty? Pełniący obowiązki wicepremiera Andrzej Lepper został zdymisjonowany, a pozbawiana koalicjanta partia prezesa Kaczyńskiego w przedterminowych wyborach straciła władzę na dwie kadencje na rzecz PO i PSL. Czasy odległe, ale świetnie pamiętane.

Czy o zatargu wokół Porozumienia w lutym 2021 roku można mówić w kategoriach jakiejś historycznej analogii? Tak i nie. Oczywiście daleko Gowinowi, zarówno osobiście, jak i politycznie, do Andrzeja Leppera. Także Porozumienie to partia z kompletnie innej półki, niż Samoobrona sprzed dwóch dekad. Trudno byłoby w Porozumieniu znaleźć kogoś takiego jak Piotr Ryba i doszukać się układów jakie stały ze „aferą gruntową”. Niemniej jedna sprawa obie historie łączy; to swego rodzaju dyskomfort koalicyjny prezesa Kaczyńskiego, który w Gowinie, jak niegdyś w Lepperze, ma niewygodnego partnera.

Jak się go pozbyć? To zapewne jedna z głównych trosk Jarosława Kaczyńskiego, któremu Gowin wciąż rzuca kłody pod nogi? W 2007 roku bieg „afery gruntowej” był początkiem anihilacji zarówno Samoobrony jak i osobiście Leppera. Przy okazji dokonano likwidacji bytu politycznego, jakim była Liga Polskich Rodzin.

PiS przeżył, by po ośmiu latach się odrodzić i przejąć w Polsce władzę. Tyle, że tym razem również koalicyjnie. Czy Zjednoczona Prawica to trwała koalicja? Na pewno lepsza i trwalsza niż ta z 2005 roku. Niemniej nie jest monolitem. Zarówno Zbigniew Ziobro, jak i Jarosław Gowin to twardzi i ambitni politycy, bez których Kaczyński nie może rządzić Polską. Prezes PiS nie byłby jednak sobą, gdyby nie próbował w tej sytuacji wzmocnić swojej partii. Używa do tego różnych środków, z korupcją polityczną na czele. Tej ostatniej zawdzięczać może kilka sukcesów. Najważniejszym było przejęcie kontroli i trwałe wyłączenie z Porozumienia byłej wicepremier Jadwigi Emilewicz. Było to dowodem, że stopniowe przejmowanie ludzi Gowina ma większy sens, niż próba rozbijania jedności Solidarnej Polski.

Można by zapytać: jak długo się rodził plan Adama Bielana, który przekonał Kaczyńskiego, że może mu przynieść na tacy głowę Gowina i kontrolę nad Porozumieniem? Znawcy tematu twierdzą, że przynajmniej od wiosny 2020, kiedy Bielan i Gowin poróżnili się w sprawie wyborów „kopertowych”. Bielan był wówczas entuzjastą tego pomysłu, Gowin skutecznie go zablokował. Ówczesna akcja wicepremiera, choć służyła Polsce, musiała być też odczytywana jako cios w autorytet Kaczyńskiego. Gowin pokazał, że potrafi się mu przeciwstawić i to skutecznie. Fundamentalny konflikt wygrał wtedy Gowin i przynajmniej od tego momentu Kaczyński musiał nabrać pewności, że polska scena polityczna jest na dłuższą metę dla obu polityków za ciasna.

Dlatego trudno mieć wątpliwość, że to prezes PiS autoryzował polityczny plan egzekucji Gowina, jaki przedstawił Adam Bielan. Bielan, czyli od dawna już „lis w kurniku”. Człowiek, którego obecność w Porozumieniu miała jeden cel – przejęcie kontroli nad tym ugrupowaniem.

Bielan zaatakował na przełomie stycznia i lutego 2021. Tyle, że nieskutecznie. Co mnie zresztą dziwi, bo zawsze go uznawałem i uznaję za gracza z „górnej półki”. Czy zbyt zawierzył w swoje możliwości, czy nie docenił solidarności w Porozumieniu? Czy też wybrał po prostu zły czas i spalił pieczołowicie przygotowywany przewrót? Tego nie wiem. Wiem, że z kretesem przegrał. Osobiście został na lodzie, tylko wzmacniając Porozumienie, które otrzymało kolejny asumpt, by zewrzeć szeregi.

Niemniej, i to pointa: nie chodzi tu o błąd, czy wpadkę Bielana. Gdyby wygrał tę stawkę, zyskałby w polityce prawdziwą podmiotowość. Porażka go dyskredytuje i osłabia. Naprawdę ważna jest główna oś konfliktu. To pojedynek na linii PiS – Porozumienie, a jeszcze bardziej Kaczyński – Gowin. Znów przegrany przez Kaczyńskiego, który nie ma nic na swoją obronę jako człowiek, który poparł zamach stanu w sojuszniczej partii. Mówi się, że nie ma lojalności w polityce. Pewnie to i prawda. Ale musi być elementarne zaufanie. Po „akcji Bielana” między Gowinem i Kaczyńskim jest to już niemożliwe. Konflikt zatem nie zniknie. Będzie odłożony w czasie, by kiedyś eksplodować nowym światłem.

Czy Gowin jest strategicznie na pozycji przegranej? Nie sądzę. Warto raz jeszcze wrócić do lekcji z 2007 roku.

Efekty? Pełniący obowiązki wicepremiera Andrzej Lepper został zdymisjonowany, a pozbawiana koalicjanta partia prezesa Kaczyńskiego w przedterminowych wyborach straciła władzę na dwie kadencje na rzecz PO i PSL. Czasy odległe, ale świetnie pamiętane.

Czy o zatargu wokół Porozumienia w lutym 2021 roku można mówić w kategoriach jakiejś historycznej analogii? Tak i nie. Oczywiście daleko Gowinowi, zarówno osobiście, jak i politycznie, do Andrzeja Leppera. Także Porozumienie to partia z kompletnie innej półki, niż Samoobrona sprzed dwóch dekad. Trudno byłoby w Porozumieniu znaleźć kogoś takiego jak Piotr Ryba i doszukać się układów jakie stały ze „aferą gruntową”. Niemniej jedna sprawa obie historie łączy; to swego rodzaju dyskomfort koalicyjny prezesa Kaczyńskiego, który w Gowinie, jak niegdyś w Lepperze, ma niewygodnego partnera.

Pozostało 81% artykułu
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: Polska była proizraelska, teraz głosuje w ONZ za Palestyną
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Czy sprawa sędziego Tomasza Szmydta najbardziej zaszkodzi Trzeciej Drodze i Lewicy?
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Jarosław Kaczyński podpina się pod rolników. Na dłuższą metę wszyscy na tym stracą
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Czy rekonstrukcja rządu da nowe polityczne paliwo Donaldowi Tuskowi
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Gruzja o krok od przepaści