Gromosław Czempiński: Przywykłem do twardych rozmów o rozlewie krwi

„To było samobójstwo planowane od dłuższego czasu” – mówi były szef UOP Gromosław Czempiński, pytany o śmierć gen. Sławomira Petelickiego. Czy istniała lista "osób zagrożonych"?

Publikacja: 26.06.2012 13:06

Gromosław Czempiński: Przywykłem do twardych rozmów o rozlewie krwi

Foto: W Sieci Opinii

Gromosław Czempiński stanowczo dezawuuje informacje, że istnieje jakaś lista, na której są "zagrożone osoby". O istnieniu takiej listy mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński.

To są spekulacje, nieładnie, że przy okazji śmierci gen. Petelickiego się o tym mówi. Oczywiście są różnego rodzaju listy, krążą plotki salonowe, ale tak na dobrą sprawę nie wierzę, żeby jakaś lista istniała.

Czempiński podkreśla, że sam nieraz miał "twarde rozmowy w stylu - panie generale, to nie jest zabawa, tu się może polać krew".

Do takich rozmów byłem przyzwyczajony, nie zaskakują mnie. Były przy rozmowach biznesowych, gdy próbowałem zbytnio dociekać prawdy. Uważałem zawsze, że to takie czcze pogróżki.

Były szef UOP stwierdza, że od dłuższego czasu gen. Petelicki był sfrustrowanym człowiekiem:

Nie mógł sobie poradzić z otaczającą go rzeczywistością, że wielu jego uwag dotyczących MON nikt nie brał pod uwagę, że ciągle wyciągają mu przeszłość, że ta legenda, która towarzyszyła jego osobie po utworzeniu GROM odchodzi w niepamięć, że został zwolniony z pracy. Był cenzorem politycznym, szczególnie krytykował PO. Narzekał na to, że media go nie zapraszają, jest jakiś zakaz. Rozmawialiśmy na ten temat tuż przed wyborami i zaraz po. Uważałem, że Sławek musi się zmienić. I on się ze mną zgodził. (...)

Bolało go to, że mówiło się, że jest człowiekiem, który zwalczał "Solidarność". Miał coraz większe problemy z zaakceptowaniem tego. Mówił - Gromek, przecież ja odkupiłem swoje winy, przecież ja zrobiłem coś, z czego cały kraj jest dumny, przecież myśmy przyspieszyli wejście Polski do NATO. On uważał, że odpokutował swoje winy.

Sławomir Petelicki został znaleziony z raną postrzałową głowy w garażu wielorodzinnego budynku na warszawskim Mokotowie, gdzie mieszkał. Była przy nim broń, z której padł strzał. Prokuratura poinformowała, że sekcja zwłok nie wykazała śladów wskazujących na "udział osób trzecich" w tragedii.

Gromosław Czempiński stanowczo dezawuuje informacje, że istnieje jakaś lista, na której są "zagrożone osoby". O istnieniu takiej listy mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński.

To są spekulacje, nieładnie, że przy okazji śmierci gen. Petelickiego się o tym mówi. Oczywiście są różnego rodzaju listy, krążą plotki salonowe, ale tak na dobrą sprawę nie wierzę, żeby jakaś lista istniała.

Pozostało 81% artykułu
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Gruzja o krok od przepaści
Publicystyka
Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele zagłosują na KO? Nie jest to już takie pewne
Publicystyka
Tomasz Grzegorz Grosse, Sylwia Sysko-Romańczuk: Gminy wybiorą 3 maja członków KRS, TK czy RPP? Ochrona przed progresywnym walcem
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dlaczego Tusk przerwał Trzeciej Drodze przedstawianie kandydatów na wybory do PE
Publicystyka
Annalena Baerbock: Odważna odpowiedzialność za wspólną Europę
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił