– Potrzebujemy patrzeć wielotorowo. Chodzi o dofinansowanie z budżetu, po pewnych reformach i działaniach edukacyjnych trzeba przeprowadzić debatę o tym, jak powinien być skonstruowany system. Obecnie każdy rok kończy się dopłatami z budżetu państwa, bo nie wystarcza pieniędzy ze składek. Chodzi też o usprawnienie systemu oraz lepszą wyceną świadczeń. Potrzebujemy sensownej rozmowy nt. prywatnej ochrony zdrowia, która drenuje z systemu publicznego świadczenia dobrze wyceniane, zostawiając całą resztę. Potrzebujemy edukacji i profilaktyki, którą mogą prowadzić szpitale powiatowe – wyliczała posłanka Lewicy.
Odniosła się też do kwestii bezpieczeństwa lekowego. – Przez ostatnie osiem lat kompletnie ją zaniedbaliśmy. Nie ma refundacyjnego trybu rozwojowego, mija osiem lat od zaproponowania go przez PiS. Nawet szczątkowe elementy, które były w proponowanych przez PiS ustawach, nie weszły w życie. Rząd nie chce uregulować np. tego, by produkowane w Polsce leki w ramach refundacji były za darmo, m.in. po to, by zachęcać ludzi do korzystania z nich. Mamy bardzo duże inwestycje w system leków innowacyjnych, ale przy tym zaniedbujemy własny rynek. Krajowi producenci nie są w stanie produkować leków generycznych w momencie, gdy wygasają patenty. Zaczyna nad tym pracować UE, a polskie państwo czeka, aż ona to zrobi. Potrzebujemy odwagi do działania – podkreśliła Marcelina Zawisza. – Produkujemy farmaceutyki w reaktorze Maria, radioizotopy, które służą np. do leczenia nowotworów. A za chwilę nie będziemy mieli tam ludzi do pracy, gdyż pensje są żenująco niskie – dodała.
W poszukiwaniu efektywności
Krzysztof Bosak, poseł Konfederacji Wolność i Niepodległość, stwierdził, że skala wydatków rządowych na sektor zdrowotny w relacji do PKB nie jest wartością samą w sobie, a dopiero wtedy, gdy „mamy przekonanie, że te pieniądze są wydawane w sposób efektywny”.
– Takiego przekonania od dawna nie mamy. Dopóki nie zostanie przyjęta transparentna strategia celów, które mają zostać osiągnięte w zamian za zwiększenie wydatków, nie będziemy popierać żadnego ich wzrostu – powiedział Krzysztof Bosak.
– Nie mamy systemu ubezpieczeń zdrowotnych, mamy państwowy system budżetowy, który jest niedoskonały. W obecnym systemie nie ma rynku jako instrumentu dominującego, więc system cen w sensie ekonomicznym nie działa. W obszarze podległym NFZ nie ma konkurencji, o cenie decyduje decyzja administracyjna. Są rynkowe wyspy, z którymi mamy pozytywne doświadczenia – mówił poseł Konfederacji.
– Jesteśmy zwolennikami systemu, w którym będą elementy wpływu pacjenta na to, jak jest traktowany w systemie, i elementy konkurencji. Takie rozwiązanie oferuje system konkurujących ze sobą funduszy ubezpieczeń zdrowotnych, z dopuszczeniem funduszy prywatnych oraz elementów współfinansowania. Trzeba podzielić cały system na część, która jest finansowana wprost z budżetu, jak np. ratownictwo medyczne, część finansowaną z obowiązkowych ubezpieczeniowych funduszy zdrowotnych z możliwością ich wyboru przez każdego oraz część obejmującą dodatkowe dobrowolne ubezpieczenia zdrowotne – proponował Krzysztof Bosak.
Dariusz Klimczak, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego i wiceprezes partii, podkreślił, że „trzeba zamknąć etap ostatnich ośmiu lat, które de facto zostały zmarnowane”. – Nie dokonaliśmy zmian, Europa nam uciekła. Większość parlamentarna, która zostanie zbudowana po jesieni, musi przeprowadzić reformę systemu opieki zdrowotnej. Chodzi o zmiany systemowe, ale i gaszenie szeregu pożarów. Lecznictwo stacjonarne czeka na zapłatę nadwykonań ryczałtu PSZ za 2020 r., opieka hospicyjna jest w tragicznym stanie, mamy kolejki – wskazywał.
– PSL zaprezentuje na oddzielnej konwencji program dotyczący funkcjonowania państwa w obszarze zdrowia. Na pewno zaproponujemy bon z pieniędzy NFZ na szybką diagnostykę, szybki dostęp do prywatnego lekarza w związku z kolejkami. Zaproponujemy zmiany w organizacji systemu i jego finansowaniu, kształceniu w zawodach medycznych, bezpieczeństwie lekowym i współpracy z UE – zapowiadał Dariusz Klimczak. – Różnica w dostępie w Polsce i Europie do określonych terapii to przepaść. Mamy bardzo wiele do nadrobienia, możemy tu przyjąć rozwiązania od krajów, które mają już doświadczenia w różnych obszarach – dodał.
– Jeśli chodzi o finansowanie, uważamy, że potrzebny jest stały procent PKB na ochronę zdrowia, na świadczenia, z wyłączeniem finansowania organizacji takich jak Agencja Badań Medycznych. Uważamy, że stać jest nas na przeniesienie 2 proc. składki rentowej do NFZ, ponieważ liczba osób pobierających rentę spadła. Uważamy, że pieniądze na leczenie muszą być znaczone, zgadzam się z tym, że akcyza z papierosów i alkoholu musi w całości być przeznaczona na cele zdrowotne. Potrzebna jest decentralizacja systemu zdrowotnego – mówił wiceprezes PSL.
Potencjał w lekach
Krzysztof Kopeć, prezes PZPPF-KPL, wskazał, że średnia cena jednej tabletki leku generycznego sprzedawanego w kanałach szpitalnym i aptecznym wynosi u nas 10 eurocentów i „jest jedną z najniższych w Unii; droższe leki są nawet w Bułgarii, na Litwie i w Czechach. Średnia cena w UE to to 13 eurocentów”.
– Ale wysokość opłaty pacjenta w aptece za lek nie wynika tylko z jego ceny, ale i kwoty, którą dopłaca NFZ z naszych składek w ramach refundacji. Dziś, według raportu OECD „Health at a Glance: Europe 2022”, dopłaty pacjentów z własnej kieszeni do leków są w Polsce jednymi z najwyższych w UE. Więcej płacą tylko Bułgarzy. Dopłata ze środków publicznych (NFZ) do leków wynosi u nas 35 proc. i jest aż o połowę niższa od średniej UE (70 proc.). W Niemczech i Francji udział środków publicznych to 82 proc., na Słowacji 68 proc., w Czechach 64 proc., w Rumunii i na Węgrzech 48 proc. – podał Krzysztof Kopeć.
Jak to zmienić? – Po pierwsze, zwiększyć nakłady na refundację apteczną. Nakłady na leki w szpitalach, które pacjent dostaje za darmo, wzrosły, natomiast te na dopłaty w aptekach – nie. Po drugie, musimy pamiętać, że Europa doświadcza obecnie braków leków na nienotowaną wcześniej skalę. Brakuje najbardziej podstawowych leków i antybiotyków. Dlaczego? Bo ich produkcja przestaje się opłacać. Firmy farmaceutyczne wprowadzają ich do refundacji coraz mniej i coraz częściej je wycofują. To grozi brakiem dostępu do wielu terapii, a także wzrostem kosztów – przestrzegał prezes PZPPF-KPL.
– W 2019 r. w Polsce więcej leków konkurujących ceną usunięto z listy refundacyjnej, niż wprowadzono. W latach 2015–2021 z 51 refundowanych terapii, które utraciły wyłączność rynkową, konkurujące leki zawierające tę samą substancję zostały wprowadzone tylko w przypadku 12. Dlaczego? Bo od 2019 r. w Polsce koszty wytwarzania farmaceutyków wzrosły o 28 proc., a średnia cena koszyka najczęściej stosowanych leków refundowanych spadła o 4 proc. Ceny obniżają się przeciętnie o 0,2 proc. z każdym obwieszczeniem ministra zdrowia. Rząd Portugalii, która ma ceny wyższe niż w Polsce, aby zapobiec brakom leków, wprowadza administracyjną podwyżkę tych najtańszych. I tak robi coraz więcej krajów UE – tłumaczył Krzysztof Kopeć.
– Dlatego również w Polsce przy urzędowych cenach leków warto by się zastanowić nad mechanizmem cenowym uwzględniającym wzrost kosztów produkcji i inflację, ale rzecz jasna uniemożliwiającym zwiększenie dopłat pacjentów. Trzeba ograniczyć presję na obniżanie cen refundowanych leków krajowych producentów oraz wdrożyć mechanizm zachęcający do inwestycji w produkcję farmaceutyczną w Polsce. To zapewni nam dostęp do leków nawet w sytuacjach globalnych braków – podsumował prezes PZPPF-KPL.
Materiał powstał we współpracy z Polskim Związkiem Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego – Krajowi Producenci Leków