Grzegorz Orłowski radca prawny w spółce z o.o. Orłowski, Patulski, Walczak
W związku ze stwierdzonym przez prezesa zarządu (...) brakiem zadowolenia z dotychczasowych wyników współpracy ze mną jako osobą pełniącą (...) obowiązki kierownika działu handlu i marketingu składam rezygnację z pełnienia tej »zaszczytnej« funkcji (...). W związku z powyższym moja dalsza działalność na tym stanowisku w tej sytuacji i w tym środowisku, uwzględniając zakres obowiązków w relacji do faktycznych możliwości, jest niemożliwa". Pismo takiej treści złożył pracownik swojemu przełożonemu. Prezes miał problem – o co naprawdę mu chodzi?
O co chodziło
Czy miał to być wyraz urażonej ambicji pracownika, ujawniony w taki sposób, czy też coś więcej – w szczególności czy treść pisma można zinterpretować jako wypowiedzenie umowy o pracę? Za tą dalej idącą interpretacją mogłoby przemawiać stwierdzenie o niemożliwości dalszej współpracy, przeciw – brak jednoznacznego, kategorycznego stwierdzenia, że pracownik zmierza do rozwiązania angażu.
W uzasadnieniu wyroku z 24 czerwca 2015 r. (III PK 139/14) Sąd Najwyższy opowiedział się za tą drugą interpretacją, a ściślej rzecz ujmując – przeciwko nadinterpretacji treści pisma dokonanego przez szefa, który uznał je za wypowiedzenie.
SN przypomniał, że w świetle utrwalonego orzecznictwa przyjmowane jest założenie, że oświadczenie o wypowiedzeniu umowy o pracę musi jednoznacznie wyrażać stanowczą wolę zakończenia stosunku pracy, sposób jego rozwiązania (za wypowiedzeniem lub bez wypowiedzenia) oraz termin jego rozwiązania. Taki pogląd wyraził SN m.in. w wyroku z 13 października 1999 r. (I PKN 303/99). To oznacza, że zacytowane na wstępie pismo, zdaniem Sądu Najwyższego, można potraktować najwyżej jako zaproszenie do rokowań.