Coraz częstszą praktyką wśród użytkowników portali społecznościowych, w szczególności wśród osób znanych staje się publiczne udostępnianie treści nadesłanych do nich prywatnych wiadomości. Dla przykładu, adresat poruszony treścią obraźliwej korespondencji prywatnej, poszukując sprawiedliwości lub chcąc napiętnować nadawcę, publicznie udostępnia ją na portalu społecznościowym. Każdy użytkownik portalu może więc się z nią zapoznać, a następnie dokonać „cyber-linczu" na nadawcy.
Czy ten powszechny proceder jest zgodny z prawem?
Ochrona komunikowania się
Konstytucja z 1997 r. przewidziała w art. 49 ochronę komunikowania się. Zgodnie z nim: „Zapewnia się wolność i ochronę tajemnicy komunikowania się. Ich ograniczenie może nastąpić jedynie w przypadkach określonych w ustawie i w sposób w niej określony." Chociaż dane przekazywane za pomocą portali społecznościowych mogą być postrzegane jako funkcjonujące na marginesie konstytucyjnie chronionych form aktywności człowieka, nie ma uzasadnionych powodów, które pozwalałyby oderwać komunikowanie się przez Internet od sfery wolności i ochrony praw podmiotowych. Co więcej, znaczenie komunikowania się przez media społecznościowe stale rośnie, wypierając tradycyjną korespondencję. Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 30 lipca 2014 r. (sygn. K 23/11) wskazał ponadto, że art. 49 konstytucji chroni nie tylko treść przekazywanych przez Internet informacji, ale również dane osobowe uczestników, dane o przeglądanych stronach internetowych, dane obrazujące czas i częstotliwość połączeń, umożliwiające lokalizację geograficzną uczestników rozmowy, a wreszcie dane o numerze IP.
Wątpliwości zaczynają się pojawiać przy próbie odpowiedzi na pytanie: czy do rozpowszechniania korespondencji (publicznego udostępniania przeznaczonego dla niezamkniętego kręgu osób) wystarczy jedynie zgoda adresata, czy wymagana jest również zgoda nadawcy? Źródłem tych wątpliwości jest treść art. 82 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (dalej: pr. aut.), zgodnie z którym: „jeżeli osoba, do której korespondencja jest skierowana, nie wyraziła innej woli, rozpowszechnianie korespondencji, w okresie dwudziestu lat od jej śmierci, wymaga zezwolenia małżonka, a w jego braku kolejno zstępnych, rodziców lub rodzeństwa". Doktryna wskazuje jednak, że przepis ten znajduje zastosowanie do ochrony korespondencji po śmierci adresata. Ponadto, ze względu na jego umiejscowienie w pr. aut., należy go stosować do korespondencji spełniającej wymogi utworu chronionego prawem autorskim (art. 1 pr. aut.). Zgodnie zaś z art. 6 ust. 1 pkt 3 pr.aut., utworem rozpowszechnionym jest utwór, który za zezwoleniem twórcy został w jakikolwiek sposób udostępniony publicznie. Ponadto, zgodnie z art. 16 pkt 4 pr. aut.,, to twórca utworu ma prawo (niepodlegające zrzeczeniu się i niezbywalne) decydowania o pierwszym udostępnieniu utworu publiczności.
Co z tajemnicą korespondencji
Tajemnica korespondencji jest również dobrem osobistym wymienionym w treści art. 23 kodeksu cywilnego. Treść tego artykułu stosowanego do korespondencji niebędącej utworem nie wprowadza rozróżnienia, czyja zgoda jest potrzebna do rozpowszechnienia prywatnej korespondencji. Należy zatem uznać, że ochrona przed zapoznaniem się osób nieuprawnionych z cudzą korespondencją przysługuje tak adresatowi, jak i nadawcy. Nadawca bowiem, kierując korespondencję do danego odbiorcy, ma prawo oczekiwać zachowania poufności. Warto w tym miejscu zacytować fragment wyroku Sądu Apelacyjnego w Łodzi z 7 listopada 1995 r. (sygn. akt I ACr 529/95), zgodnie z którym: „przesłanie dłużnikowi przez wierzyciela upomnienia do zapłaty zaległej należności w sposób umożliwiający zapoznanie się z treścią upomnienia przez inne niż adresat osoby, stanowi naruszenie dobra osobistego adresata, jakim jest tajemnica korespondencji, podlegająca ochronie na podstawie art. 23 k.c."