Tak uznał Sąd Najwyższy w wyroku z 19 stycznia 2017 r., I PK 40/16.
Powód był zatrudniony w S. Sp. z o.o. na stanowisku dyrektora zakładu. W październiku 2012 r. S. Sp. z o.o. kończyła działalność w związku z podjętą uchwałą o likwidacji. Zatrudnione w S. Sp. z o.o. osoby z dniem 2 października 2012 r. przeszły do nowo utworzonej Se. Sp. z o.o., rozwiązując łączące je z S. Sp. z o.o. umowy za porozumieniem stron. Powód również został zatrudniony w nowej spółce od października 2012 roku - na stanowisku dyrektora, w pełnym wymiarze czasu pracy. Nie doszło jednak do rozwiązania łączącej go z pozwanym umowy o pracę i pozostał on jedyną osobą zatrudnioną w tym podmiocie. Powodowi umowę o pracę wypowiedziano dopiero w 2013 roku z zachowaniem trzy miesięcznego okresu wypowiedzenia. Jednocześnie zobowiązano powoda do wykorzystania w okresie wypowiedzenia przysługującego mu urlopu wypoczynkowego za lata 2011 i 2012 oraz z roku bieżącego w łącznym wymiarze 38 dni. W okresie wypowiedzenia powoda, S. Sp. z o.o. nie prowadziła już działalności gospodarczej. Jedynie majątek spółki był wysyłany do Włoch, względnie utylizowany. W czynnościach tych brał udział powód podejmując rozmowy telefoniczne oraz kierując korespondencję pocztą elektroniczną. Powód utworzył karty ewidencji czasu pracy i obecności za miesiące marzec, kwiecień i maj 2013 r., z których wynikało, że był obecny w pracy w S. Sp. z o.o. w likwidacji przez wszystkie dni robocze w godzinach od 8:00 do 16:00. Przedmiotowe dokumenty nie zostały przez nikogo zatwierdzone ani potwierdzone niczyim podpisem. Jednocześnie od października 2012 r. do końca sierpnia 2013 r. powód pełnił funkcję dyrektora spółki nowoutworzonej Se Sp. z o.o., będąc w niej zatrudnionym w pełnym wymiarze czasu pracy z nominalnym czasem pracy od 8:00 do 16:00. We wskazanym okresie oraz przedziale godzinowym powód zasadniczo był dostępny na miejscu w siedzibie spółki Se. Sp. z o.o. i wykonywał pracę na rzecz tego podmiotu. Powód zażądał jednak od pozwanej S. Sp. z o.o. w likwidacji m.in. ekwiwalentu za niewykorzystany urlop w wymiarze 38 dni.
Sąd I instancji uznał, że zawarte w oświadczeniu o wypowiedzeniu umowy o pracę zobowiązanie powoda do wykorzystania urlopu w okresie wypowiedzenia, bez sprecyzowania dokładnego czasu jego wykorzystania, było dla niego wiążące. Ponadto stwierdził, że podejmowanych przez powoda od marca do maja 2013 r. czynności na rzecz pozwanej spółki nie sposób utożsamiać z wykonywaniem pracy w pełnym wymiarze czasu pracy, jak również z pozostawaniem przez pracownika w dyspozycji pracodawcy, skoro był on w tym czasie już zatrudniony i faktycznie świadczył pracę na rzecz innego podmiotu. Powyższe stanowisko potwierdził także Sąd II instancji i nie uwzględnił powództwa w zakresie żądania zapłaty ekwiwalentu pieniężnego.
W wyniku skargi kasacyjnej złożonej przez powoda Sąd Najwyższy uchylił wyrok w zakresie obejmującym ekwiwalent za niewykorzystany urlop wskazując, że związanie pracownika poleceniem w zakresie wykorzystania urlopu wypoczynkowego nie jest możliwe bez ścisłego określenia dni (okresu), w których doszło do udzielenia urlopu wypoczynkowego. —Izabela Kwacz
Komentarz eksperta
Izabela Kwacz, adwokat w warszawskim biurze Rödl & Partner