Jakiś czas temu mogliśmy wszyscy usłyszeć lub przeczytać o sprawie zabójstwa w Lipinach niedaleko Hajnówki. To ofiara, według wstępnych doniesień, miała prosić sprawcę o zabicie, a przyczyną żądania miał być zawód miłosny; miała wręczyć mu nawet załadowany pistolet. Nie podejmując się próby rozstrzygnięcia tej sprawy, gdyż nie tylko nie znamy wszystkich jej istotnych okoliczności, ale przede wszystkim nie taka jest nasza intencja, warto wskazać, co należy rozumieć pod pojęciem przestępstwa eutanazji, o którym zrobiło się głośno z powodu tego przypadku.
Ale właśnie – czy eutanazji? Termin ten wszak nie należy do języka prawnego, a występuje w języku prawniczym dla opisania przestępstwa stypizowanego w art. 150 § 1 Kodeksu karnego. Zazwyczaj określa się nim zabicie, na jej żądanie, osoby, która jest nieuleczalnie chora i która z powodu choroby doznaje ogromnych cierpień. W takich okolicznościach zabójstwo ma wymiar humanitarny i obliczone jest na skrócenie cierpień chorego.
Ani szczytne pobudki działania sprawcy, ani też żądanie samego zainteresowanego nie wyłączają jednak w takim wypadku odpowiedzialności karnej. Przyjmuje się bowiem, że życie człowieka nie jest dobrem prawnym, którym może on w sposób swobodny dysponować w tym znaczeniu, iż zgoda na naruszenie tego dobra miałaby powodować bezkarność (jak w wypadku np. zgody na naruszenie nietykalności cielesnej).
Nie ma jasnych przyczyn
Dokładna lektura art. 150 § 1 k.k. każe się jednak zastanowić, czy właśnie tak (i tylko tak) należy odczytywać stypizowane w nim przestępstwo. W przepisie tym ustawodawca, pod groźbą kary pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu (a więc daleko niższej niż przy zabójstwie w typie podstawowym – od ośmiu do 15 lat, 25 lat, dożywotnie pozbawienie wolności), zabrania zabicia człowieka na jego żądanie pod wpływem współczucia dla niego. Nie wskazuje przy tym, co miałoby być powodem takiego żądania czy przyczyną współczucia, które mają uzasadniać łagodniejszą odpowiedzialność za zabójstwo.
W doktrynie prawa karnego kwestia ta należy do wyjątkowo spornych. Wedle jednych przyczyną żądania może być tylko i wyłączne cierpienie fizyczne wywołane ciężką nieuleczalną chorobą; niektórzy rozciągają to także na ciężkie obrażenia doznane w wypadku. Inni natomiast przyjmują, że powód żądania i przyczyna współczucia nie mają znaczenia, mogą więc być wywołane np. zawodem miłosnym czy utratą bliskiej osoby.