Szkoły z „zakazem” prac domowych? Eksperci nie mają wątpliwości

Ograniczenia w zadaniach powinny zapoczątkować szersze zmiany w szkole – uważają eksperci.

Aktualizacja: 01.02.2024 11:58 Publikacja: 01.02.2024 03:00

Szkoły z „zakazem” prac domowych? Eksperci nie mają wątpliwości

Foto: Adobe Stock

Pomysł resortu edukacji, aby ograniczyć prace domowe, nie doprowadzi do tego, że uczniowie będą mieli „zakaz” otwierania książek. Eksperci podkreślają jednak, że trzeba zlecać je z głową, i chcą doprecyzowania przepisów.

Przeładowana podstawa programowa w szkołach

Samych założeń specjaliści nie krytykują, wręcz zauważają, że dotychczasowy system zadań domowych często pozostawiał sporo do życzenia.

– W pierwszej kolejności uzasadnione byłoby wprowadzenie zmian w podstawie programowej i ograniczenie treści wymaganych na poszczególnych etapach edukacji – mówi adw. Łukasz Łuczak z Kancelarii Adwokackiej Adwokat Łukasz Łuczak. – W mojej ocenie to jest źródłem problemów systemu edukacji, a zadawanie prac domowych jest wyłącznie efektem tego, że zrealizowanie podstawy programowej na zajęciach szkolnych jest utrudnione – dodaje.

Tę opinię podziela radca prawny Ewa Bożko-Kozikowska z Kancelarii Prawa Publicznego i Samorządowego. Zdaniem ekspertki proponowane postulaty można by wprowadzić w życie nie tylko ograniczając podstawę, ale też zmniejszając maksymalną liczbę uczniów w oddziałach.

Wiceprzewodnicząca komisji ds. edukacji prawnej i pro bono działającej przy Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Gdańsku uważa również, że wszystkie założenia rozporządzenia powinny wejść w życie dopiero na początku najbliższego roku szkolnego. MEN chce zaś, aby regulacje dotyczące zadań pojawiły się szybciej. Ekspertka uważa, że to „może powodować problemy w dostosowaniu statutów szkół podstawowych do oceniania wewnątrzszkolnego, jeżeli dotychczasowy statut zawiera regulacje dotyczące zadawania i oceniania prac domowych”. I przypomina, że zasady oceniania wewnątrzszkolnego – w myśl ustawy o systemie oświaty – nie powinny być zmieniane w trakcie roku. Bo to na samym jego początku uczniowie i nauczyciele muszą o nich wiedzieć.

Radca prawny Aleksander Skrzypiński z Kancelarii Prawnej Seneka przewiduje, że system fakultatywnego zadawania, odrabiania i sprawdzania prac w starszych klasach i tak zweryfikuje praktyka.

– Ja jestem sceptyczny – przyznaje ekspert.

Mecenas Łuczak uważa jednak, że pewna forma działań praktycznych w domu nie powinna być za wszelką cenę eliminowana.

– Sam miło wspominam przygotowywanie chociażby zielnika na zajęcia biologii. Nie uważam, by kategoryczne wyłączenie prac domowych lub praktycznych z obowiązku i oceniania było rozwiązaniem prawidłowym – precyzuje.

I ocenia, że część takich działań powinno pozostać w sferze domowej, bo tylko w takich warunkach można je spokojnie wykonywać.

Zadawanie prac domowych. Decyduje status rodziców

Mecenas Łuczak zaznacza również, że zadawania prac domowych nie można z automatu postrzegać jako ingerencji w prywatny czas rodziny.

– Przeciwnie, szkoła oraz nauczyciele nie wyręczą rodziców od wychowania i edukacji ich dzieci. To rodzice najlepiej znają potrzeby swoich dzieci i są w stanie najlepiej wspomóc ich kształcenie – wskazuje. Przypomina, że lekcje szkolne mają charakter ogólny, bo prowadzone są dla wszystkich. – Rodzic, wspomagając swoje dziecko w nauce, ma już spojrzenie indywidualne, a przecież ktoś może być doskonały z przedmiotów humanistycznych i dla niego będzie wystarczające to, co zostanie mu przekazane na lekcji. Jednocześnie może potrzebować wsparcia z przedmiotów ścisłych i tutaj poza szkołą w mojej ocenie ważna jest także rola rodziców – podkreśla. I dodaje, że – po wejściu zmian w życie – sytuacja uczniów, których matki i ojcowie bardziej angażują się w ich edukację, wciąż pozostanie korzystniejsza.

Czytaj więcej

Koniec prac domowych w szkołach podstawowych. Jest projekt rozporządzenia

Na możliwe różnice – spowodowane statusem materialnym i społecznym – zwraca też uwagę radca Skrzypiński. – Nierówności w dostępie do edukacji pomiędzy lepiej sytuowanymi rodzinami a tymi o przeciętnych lub wręcz niskich dochodach powiększają się stale. Przede wszystkim w nabywaniu umiejętności praktycznych (np. nauka języków, zajęcia wyjazdowe) oraz tzw. umiejętności miękkich, zwłaszcza dotyczących pracy w grupach – zauważa.

W dyskusji o zasadności zadawania prac radca Skrzypiński przypomina, że przy odrabianiu tych pisemnych uczniowie mają nieograniczony dostęp do zasobów internetowych, między innymi narzędzi sztucznej inteligencji. – Poza przemęczeniem dzieci, młodzieży i rodziców ilością zadawanych prac domowych, przygotowanie prac pisemnych z wykorzystaniem narzędzi na granicy „plagiatu” to drugi argument, który przemawia za likwidacją prac domowych – uważa.

Zbyt trudne prace domowe

Ekspert podkreśla, że dzieci i młodzież powinni zdobywać umiejętności praktyczne i umieć rozwiązywać zadania samodzielnie i grupowo.

– Za ograniczeniami ilości i rodzajów zadawanych prac domowych powinny pójść zmiany, które pozwolą na zdobywanie umiejętności podczas zajęć szkolnych – precyzuje.

Wprowadzenie szerszego planu ratunkowego po ostatnich ośmiu – zdaniem wielu ciężkich – latach postuluje też Iga Kazimierczyk, nauczycielka i prezeska Fundacji „Przestrzeń dla edukacji”.

– A więc środowisko oświatowe i nauczyciele powinni wziąć udział w debacie o kwestiach określonych w projekcie rozporządzenia jeszcze przed jego ogłoszeniem. Mam jednak nadzieję, że uwagi zgłoszone w toku konsultacji społecznych zostaną przez ministerstwo wzięte pod uwagę – mówi działaczka inicjatywy „Wolna szkoła”.

Prezeska również podkreśla, że praca „praktyczna” i „pisemna” to pojęcia, które powinny zostać dookreślone, tak żeby nauczyciele nie tracili czasu na zastanawianie się nad ich znaczeniem.

– Te kwestie powinny zostać doprecyzowane przed przygotowaniem projektu rozporządzenia, żeby nie zastanawiać się teraz, „co autor miał na myśli” – zauważa.

Ekspertka z dziedziny edukacji jednoznacznie wskazuje jednak, że w polskich szkołach „dochodziło do nadużyć” przy zadawaniu prac domowych – bywały one zbyt trudne, a ich odrabianie nie ułatwiało uczniom nauki.

– Takie sytuacje być może świadczą o tym, że część nauczycieli również potrzebuje pomocy w kwestii metodyki pracy – zauważa nauczycielka. I właśnie dlatego – jak tłumaczy – przy wprowadzaniu jakichkolwiek zmian w prawie powinno się wyciągnąć do nich rękę i wyjaśnić, że są one konieczne, aby poprawić sytuację w oświacie.

– Z kolei rodzice i uczniowie, ,reprezentowani nawet przez wąską grupę respondentów, zwróciliby uwagę na to, których prac nie powinno się zadawać, bo są najbardziej uciążliwe i mija się to z celem – ocenia.

Opinia społeczna podzielona

W uzasadnieniu do projektu Ministerstwo Edukacji zapowiedziało, że prowadzi również prace nad ograniczeniem zakresu podstawy programowej kształcenia ogólnego tak, żeby ułatwić nauczycielom realizację całego programu. To odpowiedziałoby na wątpliwości ekspertów. Szykowane zmiany nie obejmą uczniów dojrzalszych – ze szkół ponadpodstawowych i podstawowych dla dorosłych.

Rozporządzenie wejdzie w życie 1 września bieżącego roku, jednak przepisy dotyczące prac domowych obowiązywać mają 14 dni od ogłoszenia aktu w Dzienniku Ustaw.

Etap legislacyjny: skierowano do opiniowania

Projekt
Jakie zmiany proponuje ministerstwo

W projekcie znowelizowanego rozporządzenia, opublikowanym na stronie Rządowego Centrum Legislacji, wskazano, że w klasach I–III nauczyciel nie będzie zadawał uczniom pisemnych i praktycznych prac domowych do wykonywania w czasie wolnym od zajęć dydaktycznych. W klasach IV–VIII będzie mógł to zrobić, ale zadania nie będą obowiązkowe ani oceniane. Pedagog przekaże jednak uczniowi uwagi do sposobu ich wykonania i wyjaśni, nad czym mógłby on jeszcze popracować. Wprowadzenie zmian nie zwolni jednak uczniów np. z czytania lektur czy nauki słówek. Jak wynika z sondażu SW Research dla rp.pl, ponad 40 proc. respondentów ocenia pomysł resortu pozytywnie; negatywnie nieco mniej, bo niecałe 38 proc. Ponad 20 proc. nie ma zdania w tej sprawie. Resort zapowiedział, że prowadzi również prace nad ograniczeniem podstawy programowej kształcenia ogólnego, tak żeby ułatwić nauczycielom realizację całego programu. Dzieciom i młodzieży zaś dać szansę na odpoczynek, zabawę i rozwój zainteresowań, co jest kluczowe z uwagi na ich dynamiczny w tym okresie rozwój psychiczny i fizyczny. Zmiany nie obejmą uczniów szkół ponadpodstawowych i podstawowych dla dorosłych.

Pomysł resortu edukacji, aby ograniczyć prace domowe, nie doprowadzi do tego, że uczniowie będą mieli „zakaz” otwierania książek. Eksperci podkreślają jednak, że trzeba zlecać je z głową, i chcą doprecyzowania przepisów.

Przeładowana podstawa programowa w szkołach

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP