Maszerujący przeszli do centralnego dystryktu miasta, gdzie mieści się kilka ministerstw. Policja informuje o 20 tys. manifestantów. Organizatorzy protestu twierdzą, że było ich trzy raz więcej.
Manifestanci protestowali przeciwko włączeniu do rządu antyimigranckiej Partii Wolności (FPOe), która otrzymała sześć stanowisk ministerialnych, w tym gabinet wicekanclerza dla szefa ugrupowania Heinza-Christiana Strache.
- Najbardziej obawiam się tego, że taki typ rządu stanie się normą - powiedziała jedna z demonstrantek, 55-letnia Christa, podczas gdy Tbias Grettica, 47-letni Niemiec, powiedział, że martwi się tym, iż "widzi nacjonalizm rozprzestrzeniający się wszędzie, nie tylko w Austrii". Z kolei 23-letnia Anna powiedziała agencji AFP, że protestuje przeciwko "rządowi, który chce podzielić społeczności, demonizuje mniejszości, niszczy prawa kobiet i dewaluuje solidarność".
Marsz zorganizowały ugrupowania lewicowe i antyrasistowskie. Zakończył się w danym cesarskim pałacu Hofburg.
Podczas piątkowej wizyty we Francji, 31-letni kanclerz Sebastian Kurz, którego rząd z udziałem skrajnej prawicy jest jedynym takim w Europie Zachodniej, zaapelował o zrozumienie i zapewnił, że jego gabinet jest proeuropejski. Ale protestujących nie przekonał. Na manifestacji dostrzec można było hasła nawiązujące do aneksji Austrii z 1938 roku przez nazistowskie Niemcy. Jeden z transparentów głosił "Ci, którzy tolerują Kurza i Strache, oklaskiwałby rok 1938". "Nie pozwól nazistom rządzić" - można było przeczytać na innym.