Wiktor Ferfecki o polityce rządu w dziedzinie edukacji

Pierwsze 12 miesięcy było wyjątkowo pracowite dla MEN. Polityka tego resortu może jednak mocno obciążyć wizerunkowo PiS.

Aktualizacja: 25.10.2016 18:45 Publikacja: 24.10.2016 18:24

Wiktor Ferfecki o polityce rządu w dziedzinie edukacji

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

Dzień Edukacji Narodowej 14 października nie był szczęśliwy dla szefowej MEN. Tego dnia PO ogłosiła złożenie wotum nieufności wobec Anny Zalewskiej. – PiS udało się jedno: przekonać polskich rodziców, że szkoła to straszne miejsce, do którego nie powinny chodzić ich dzieci – uzasadniała była szefowa MEN Joanna Kluzik-Rostkowska z PO.

Na liście zarzutów opozycji czołowe miejsce zajmuje zniesienie obowiązku szkolnego sześciolatków, a obecnie na pierwszy plan wysuwa się likwidacja gimnazjów.

Zalewska przekonuje, że powrót ośmioletniej podstawówki jest konieczny, bo obecny system nie działa. – Zachęcam opozycję, by zajrzeć na stronę Instytutu Badań Edukacyjnych, na której można znaleźć wyniki raportów NIK – mówiła w programie #RZECZoPOLITYCE.

Nie zgadza się z tym Kluzik-Rostkowska. – Cała reforma oparta jest na fałszywej tezie – mówi. Przypomina, że Polska zajęła 11. miejsce w globalnym rankingu szkół, które OECD sporządziło na podstawie wyników testów 15-latków z matematyki i nauk ścisłych.

Zalewska zapewnia, że nie będzie masowych zwolnień. – Nie dotyczy to nauczycieli, którzy zostali zatrudnieni na czas określony. To jest mały procent, ale nie będę podawała teraz liczb – mówiła w programie #RZECZoPOLITYCE.

W te zapewnienia nie wierzy z kolei ZNP. Oblicza, że pracę straci około 40 tys. nauczycieli. Obawy związane z reformą mają jednak nie tylko opozycja i związkowcy, ale także inni ministrowie. W czasie rządowych konsultacji nowego prawa oświatowego MON zauważyło, że obniży się poziom wykształcenia szeregowych. Będą musieli mieć za sobą nie dziewięć, ale osiem lat edukacji. Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk zastanawiał się z kolei, czy koszty reformy nie przerosną samorządów.

Z tego powodu coraz częściej spekuluje się, że likwidacja gimnazjów nie nastąpi w 2017 r., ale zostanie przesunięta w czasie.

Nasi rozmówcy w MEN twierdzą jednak, że plan zostanie wykonany. – Trudne reformy trzeba przeprowadzać na początku kadencji, by mieć potem czas na osłodzenie ich rezultatów – mówi nam osoba związana z resortem edukacji. – Odwlekanie zmian o rok byłoby samobójstwem. Reforma weszłaby w życie na parę tygodni przed wyborami samorządowymi i rok przed parlamentarnymi – dodaje.

Równocześnie nasi rozmówcy wskazują, że problemem jest komunikacja. – Przeciwnikom reformy udało się wywołać wrażenie, że wszyscy są przeciw niej. A to nieprawda. Sondaże pokazują, że Polacy chcą likwidacji gimnazjów – mówi nasz rozmówca.

Dzień Edukacji Narodowej 14 października nie był szczęśliwy dla szefowej MEN. Tego dnia PO ogłosiła złożenie wotum nieufności wobec Anny Zalewskiej. – PiS udało się jedno: przekonać polskich rodziców, że szkoła to straszne miejsce, do którego nie powinny chodzić ich dzieci – uzasadniała była szefowa MEN Joanna Kluzik-Rostkowska z PO.

Na liście zarzutów opozycji czołowe miejsce zajmuje zniesienie obowiązku szkolnego sześciolatków, a obecnie na pierwszy plan wysuwa się likwidacja gimnazjów.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Rekonstrukcja rządu. Donald Tusk ujawnił ilu ministrów odejdzie
Polityka
Donald Tusk: Przerwano dochodzenia w sprawach dotyczących wpływów rosyjskiego wywiadu
Polityka
Były szef WSI: Sędzia Szmydt? To był szpieg. Zrobiło się gorąco i się wycofał
Polityka
Lasota: Aktywizm bardziej potrzebny teraz, niż za rządów Zjednoczonej Prawicy
Polityka
Szef BBN Jacek Siewiera: Na Białorusi Szmydt będzie hodowany na polityka