Bitcoin i inne kryptowaluty zyskują ostatnio na popularności. Można nimi płacić księgowemu, dentyście czy kupić za nie nieruchomość. Kryptowaluty często wykorzystywane są także wyłącznie w celach spekulacyjnych, bądź handlowych. Z tego powodu kurs kryptowalut podlega dużym wahaniom. Na handlu nimi można zatem sporo zarobić, jednak zarobkiem tym trzeba się podzielić z fiskusem.
Nie wszyscy wiedzą, że podatek może istotnie zmniejszyć rentowność tych transakcji. Jeżeli handel kryptowalutą nie jest realizowany w ramach działalności gospodarczej (a tak zazwyczaj jest), to dochód ze sprzedaży opodatkowany jest według skali podatkowej (18 proc., 32 proc.).
Podstawą opodatkowania jest zasadniczo dochód, czyli przychód minus koszty. Jednak w przypadku handlu kryptowalutami, organy podatkowe powszechnie odmawiają prawa do rozpoznania kosztu nabycia kryptowalut ze względu na brak odpowiedniego udokumentowania tych wydatków. Wynika to ze sposobu nabywania kryptowalut – transakcje te są anonimowe, a często jedynymi dokumentami potwierdzającymi nabycie są potwierdzenia przelewu. Fiskusowi to nie wystarcza.
Przykładowo, Dyrektor Izby Skarbowej w Katowicach w interpretacji z 29 lipca 2015 r. (IBPB-1-1/4511-107/15/AB) uznał za niewystarczający dowód, który potwierdza tylko wpłatę pieniędzy z własnego konta bankowego na konto na giełdzie kryptowalut i wypłatę z konta giełdowego na konto bankowe.
Z kolei Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyroku z 11 września 2015 r. (III SA/Wa 3374/14; nieprawomocny) stwierdził, że skoro giełdowy obrót kryptowalutami jest anonimowy, to do udokumentowania kosztu wystarczą dokumenty, które „jednoznacznie będą potwierdzać zakup bitcoinów (ich ilość, cenę zakupu itp.)". W praktyce, nawet jeżeli posiadamy dokument, który jednoznacznie potwierdza ilość i cenę zakupionych kryptowalut, to i tak dla organów podatkowych może to być za mało.