Stół z powyłamywanymi nogami

Jak Okrągły Stół stawał się stołem przewróconym, biesiadnym, moskiewskim i teatralnym

Publikacja: 20.04.2013 01:01

Stół z powyłamywanymi nogami

Foto: Robert Wittek na podstawie zdjęcia Aleksandra Jałosińskiego

Mamy w Polsce wiele legend dotyczących Okrągłego Stołu. Jedne przypominają historię niewolnicy Isaury, inne Gwiezdnych Wojen. Każda z nich uwydatnia pewne fakty, inne ukrywa. Najważniejsze jednak, że owa gra faktami przypomina grę w „połącz kropki" – jeśli jedne kropki znikną, a inne pozostaną na planszy, otrzymamy zupełnie różne wzory.

Tak też jest z Okrągłym Stołem. Mimo że w legendach są ziarna prawdy, wiele grup ma wrażenie, że wyłaniające się figury, przyczyny i skutki są nieadekwatne. Większość legend była również tworzona ex post, dla aktualnych celów politycznych, kiedy legenda kreowana była dla zagospodarowania odpowiedniego elektoratu i ewentualnie zdyskredytowania przeciwników politycznych. Cała ówczesna skomplikowana sytuacja zaczęła być upraszczana do prostych i znanych z literatury schematów, żetonów narracyjnych, które służyły jako budulec tożsamości politycznej. Okrągły Stół był bowiem przez 20 lat punktem odniesienia dla tożsamości politycznej – jako element białej i czarnej legendy. Jego uczestnicy zdominowali scenę polityczną na dwie dekady: wśród nich było pierwszych czterech prezydentów oraz pięciu późniejszych premierów – m.in. Leszek Miller i Jarosław Kaczyński.

Fakty w legendach ułożone są w schematy, które można przyrównać do foremek na ciasto. Niektóre z takich foremek, w jakie pakuje się opowieść o Okrągłym Stole, sięgają tysiąca lat, inne pochodzą sprzed dwustu lat i mają korzenie w czasach uchwalania Konstytucji 3 maja, jeszcze inne są wynikiem amerykańskiego spojrzenia na europejskie wydarzenia. Kiedy się im przyjrzeć, można dojść do wniosku, że to właśnie estetyka opowieści wyznacza nam, kto był dobry, kto był zły, i pomaga przypisywać odpowiednie intencje bohaterom.

Odmiany legend

Występujące w Polsce legendy o Okrągłym Stole można podzielić na cztery typy literackie, w zależności od tego, kto w opowieści jest bohaterem i jaki dana opowieść niesie wynik końcowy – optymistyczny czy pesymistyczny.

Romans:  Bohater narodowy walczy ze złem i je niszczy, tworząc przełom.

Komedia:  Dwie zwaśnione siły po wielu perturbacjach siadają do stołu i dochodzą do zgody.

Tragedia: Walczący po stronie dobra zdradzają swoje zastępy, przechodzą na stronę wroga i tyrania trwa.

Satyra: Złe siły wytwarzają fałszywych reprezentantów narodu i prezentują spektakl – fasadowe porozumienie, które w efekcie niesie oszustwo narodu i nie powoduje żadnych zmian.

Polityczne posługiwanie się tymi gatunkami czy też wiara w nie zależą statystycznie od aktualnego statusu, od tego, kto skorzystał na przemianach, oraz od wieku.  Np. im kto młodszy, tym większe jest prawdopodobieństwo, że będzie patrzył na to, co było przełomem w Polsce, w kategoriach baśni o Piaście Kołodzieju. Rzeczywistość dzieli się wtedy na dwie części – światła i ciemności, po jednej stronie jest Darth Vader, po drugiej rebelianci, którzy dzięki zdobytej od papieża mocy zwyciężają gwiazdę śmierci. Jaki jest rozkład tych opowieści w społeczeństwie? Kiedy spojrzeć na wyniki badań CBOS, 40 procent respondentów wskazało Okrągły Stół jako wydarzenie przełomowe i wyznaczało koniec PRL (komedia), 15 procent wybór Wałęsy na prezydenta (romans), 10 procent  wybory czerwcowe i powołanie rządu Mazowieckiego (komedia). Respondenci po 45. roku życia, którzy byli bardziej świadomi tego, co się wówczas działo, częściej niż młodsi podkreślali przełomowe znaczenie Okrągłego Stołu. Z kolei osoby od 18 do 44 lat – choć także dla nich Okrągły Stół jest na ogół symbolem przemian – stosunkowo często wskazują w tym kontekście wybór Lecha Wałęsy na prezydenta. 9 procent jako przełom wskazywało wybory parlamentarne w 1991 roku (tragedia). Reszta nie ma zdania.

Romans heroiczny, czyli opowieść o wielkich czynach

Jest parę wersji tej legendy; w skrócie można ją określić jako działanie bohatera, który walczy ze złem i je niszczy, tworząc przełom. Pierwsza wersja to romantyczna opowieść o Wałęsie – człowieku z ludu, Szewczyku Dratewce, który obala komunizm (zabija smoka) i zostaje  prezydentem (królem). To narracja bardzo atrakcyjna dla samego Wałęsy, który często opowiada o tamtych wydarzeniach w kategoriach walki, etapów bitwy, wywracania stolików, posunięć taktycznych: „Sam to zrobiłem, jednym ruchem. Musiałem wywrócić Okrągły Stół. Wszyscy byli przeciw mnie. W wyborach chcieli sprawdzić swoją i naszą siłę. I przegrali. Wiedziałem, że trzeba zadać następny cios, póki są zamroczeni". Wałęsa szybko chciał zmazać niedobry dla narracji o walce i walecznych rycerzach wolności epizod negocjacji i porozumienia, więc po objęciu prezydentury włączył Okrągły Stół jako etap w drodze zdobywcy do tronu.

Sęk w tym, że estetyka opowieści o walce nie znosi rozmawiania z wrogiem. Rycerz, który konwersuje ze smokiem, jest podejrzany. Dlatego zmiana tego schematu, choć atrakcyjna z punktu widzenia tradycji – może się wpisać w ciąg knowań, powstań, walk i męczeństwa – pozostawiła Okrągły Stół jako niespójny estetycznie fragment historii.

Druga opowieść heroiczna w stylu romansu była atrakcyjna dla Amerykanów wczesnych lat 90. Amerykanie, mając swoje schematy i legendy o walce bez przemocy, jak w przypadku Martina Luthera Kinga, usiłowali zrozumieć w ten sposób Wałęsę i nadać taki właśnie sens wydarzeniom w Polsce. Narracja opiera się na tym, że Wałęsa, niemal oderwany od elektrycznego gniazdka, obala komunizm i wyzwala Polskę: podobnie jak to było w opowieści o oderwanym od pługa rzymskim Cincinatusie czy niektórych ojcach założycielach, a także w opowieściach popkultury, jak w przypadku Neo z Matriksa.

Niestety, Wałęsa nie chciał wrócić do śrubokręta i rozpoczął wojnę na górze. Pewne kontrowersje, które zrodziły się wokół tego bohatera, nie pozwalały podtrzymywać tej romantycznej historii jako wiarygodnej dla studentów, dlatego w połowie lat 90. za oceanem znalazł się nowy pomysł na spójne i skrótowe opowiedzenie o zmianach w sposób, który byłby zgodny z amerykańskimi marzeniami o ludziach, którzy zrzucają tyranię i zaprowadzają demokrację.

Obiektyw historii przesunął się na mniej kontrowersyjne Czechy. Zamiast człowieka z ludu mamy tam intelektualistę, który zostaje prezydentem i Czesi żyją długo i szczęśliwie.  O ile nazwisko Wałęsy jako przywódcy  „Solidarności" w dalszym ciągu pojawia się we wszystkich podręcznikach, o tyle miejsce bohatera przejmuje najczęściej Vaclav Havel, czego przykładem jest prezentacja wschodnioeuropejskich przemian przez amerykańskie podręczniki akademickie z roku 2000.  Rozwój sytuacji w Polsce od lat siedemdziesiątych zajmuje tam niemal tyle samo miejsca, co aksamitna rewolucja w Czechosłowacji. Dzięki  zachowaniu wersji heroicznej wartości amerykańskie, jak oddolne dążenie ludów do demokracji i wolności, które usprawiedliwiają rozmaite interwencje na świecie, a jednocześnie chęć widzenia świata przywróconego historii jako stabilnego i zadowolonego przesuwa akcenty z Polski, pełnej niezadowolenia społecznego w procesie budowania demokracji, na Czechów, których historię można zakończyć bajkowym „i żyli długo i szczęśliwie".

Żeby jednak, jak to mawiają Amerykanie, nie zapominać o Polsce, bohaterem podręczników per analogiam do Havla zostaje Michnik, który pasuje do estetyki tej opowieści – o tym, jak dwaj intelektualiści obalili komunizm, wykazując triumf wartości amerykańskich.

To trzecia wersja romansu. Natomiast najpopularniejsza w Polsce jest wersja czwarta: to opowieść o bohaterze zbiorowym, którym jest „Solidarność".  Etapy tej walki sięgają roku 80. Obejmują podpisanie Porozumień Sierpniowych (nie jest istotna ich treść, tak jak nie jest istotna treść artykułów Konstytucji 3 maja, ale fakt pokonania oporu przeciwnika), następnie porażkę stanu wojennego i zmartwychwstanie odrodzenie przy Okrągłym Stole. Obrady OS przedstawiane są jako proces „wyszarpywania" od przedstawicieli tego reżimu rozmaitych koncesji mających służyć narodowi.

Dzięki nieugiętości i rozwadze negocjatorów „Solidarności" ustalenia OS doprowadziły do pokojowego rozmontowania „komunistycznej dyktatury". Jest to narracja męska, w której Polak – mężczyzna, złachmaniony przez PRL, odkrywa w sobie ikrę. Rycerze wolności musieli wykluczyć z tej walki kobiety – dlatego mottem tej historii pozostaje napis wymalowany na murze strajkującej Stoczni Gdańskiej: Kobiety, nie przeszkadzajcie nam, my walczymy o Polskę.

Komedia, czyli wrogowie biorą ślub

W mediach krążą przynajmniej dwie wersje tej legendy. Osią pierwszej jest wolność: przeciwne sobie opozycja demokratyczna i koalicja rządowa podejmują rozmowy, w wyniku których zmienia się system. Jak pisał Adam Michnik: „Przy Okrągłym Stole usiedli naprzeciw siebie ludzie, których dzieliło wszystko. Nie znali się, nie szanowali, nie ufali sobie. I do tego szczerze się nie znosili. A przecież dla jednych i drugich był to moment egzaminu z patriotyzmu i odpowiedzialności za Polskę". Podobne spojrzenie funkcjonuje również za granicą. Np. Aung San Suu Kyi, birmańska ikona opozycji, powiedziała w jednym z wywiadów: Mieliście w Polsce dużo szczęścia, że wasi generałowie umieli się przestawić na dialog. Że generał Jaruzelski wiedział, kiedy usiąść z opozycją przy Okrągłym Stole. Gdyby tego nie zrobił,  moglibyście za to płacić równie wysoką cenę, jak my płacimy.

Ale istnieje jeszcze druga wersja opowieści typu komedia, której osią jest ekonomia – a celem są reformy ekonomiczne. Głosi ona, że koalicja rządowa przy pomocy ludzi z „Solidarności" próbuje skutecznie naprawić system gospodarczy, co kończy się firmowaniem przez wspólny rząd planu Balcerowicza. Wersję tego sukcesu znajdziemy np. w podręczniku amerykańskim D. Kagana i S. Ozmenta „The Western Heritage Since 1300...", w którym przeczytamy, że Jaruzelski inicjuje reformy polityczne, oczywiście za zgodą strony radzieckiej. Jaruzelski odwołał stan wojenny i zapowiedział reformy. Wreszcie to Jaruzelski, w rezultacie negocjacji z Lechem Wałęsą, przywódcą zwycięskiej w wyborach „Solidarności", mianował Tadeusza Mazowieckiego pierwszym niekomunistycznym premierem polskiego rządu.

Autorzy dodają w ostatnim, podsumowującym rozdział zdaniu, że nominacja Mazowieckiego została ekspresowo zaaprobowana przez Gorbaczowa. Amerykanie widzą to jako sukces Polski, natomiast część opinii publicznej postrzega to jako wersję tragiczną dziejów.

Tragedia, czyli zdrada narodowa

Zdrada może być postrzegana w kategoriach ekonomicznych i moralnych. Oś moralna to interpretacja głosząca, iż część elit „Solidarności" zostaje przekabacona przez koalicję rządową i zdradza robotników, a może i cały naród, by podzielić się władzą. W wypowiedziach Jana Olszewskiego, przywódcy ROP (notabene uczestnika tych obrad), Okrągły Stół funkcjonuje wyłącznie jako ponure wydarzenie, które zablokowało drogę Polski do pełnej suwerenności i uczciwej demokracji. Giertych pytany, czy jego zdaniem Jacek Kuroń to zdrajca, powiedział: „wykonanie umowy z komunistami i doprowadzenie do grubej kreski to była zdrada".

Ponieważ ci, którzy walczyli w opozycji, muszą być ukazani jako niezłomni, porozumienie z komunistami – jak twierdzi Giertych – było po prostu spiskiem pomiędzy „przedstawicielami opcji komunistycznej, jakim bez wątpienia był Jacek Kuroń zakładający czerwone harcerstwo, ze Służbą Bezpieczeństwa i decydentami peerelowskimi. Okrągły Stół był aktem zdrady  narodowej". Ponieważ zdrada wymaga tajemnicy, jego symbolem zostaje Magdalenka, która służyła jako narzędzie do przełamywania impasu w negocjacjach, a stała się symbolem tajnych porozumień oraz będącej ich konsekwencją polityki grubej kreski, która miała utrzymać w niezmienionym stanie istotę komunizmu, mimo renowacji politury systemu.

Wersję zdrady ekonomicznej, w której elita zdradza naród, by uwłaszczyć się na majątku, przedstawiał Kaczyński w wywiadzie z Torańską: „Ja wiem, że żadnych tajnych porozumień w Magdalence nie było. Ja do Magdalenki nie jeździłem, ale mój brat Leszek jeździł, uczestniczył we wszystkich posiedzeniach, mówił, że nic nie było, i ja mu wierzę. Ale przecież nie o stenogramy chodzi, tylko o ducha tych rozmów, ich podskórny sens. Okrągły Stół miał swoją logikę społeczną i ekonomiczną, nigdzie nie zanotowaną, którą jednak kolejne nasze ekipy rządowe podtrzymywały, a która z perspektywy strony rządowej mniej więcej wyglądała tak: dokonujemy w Polsce zmian, zgoda, są one potrzebne, ale muszą one przebiegać w sposób taki, by nie naruszyły interesów nomenklatury.

Wersją zagraniczną zdrady elit jest opis polskich przemian przez Naomi Klein w „Doktrynie szoku". Opozycja demokratyczna zdradziła robotników trochę nieświadomie, wpuszczając obcy kapitał, który spowodował wyprzedaż majątku narodowego, rany finansowe i gruchnięcie gospodarcze. Protestujący robotnicy stali się królikami doświadczalnymi w konstruowanym dla nich kapitalistycznym raju.

Według Klein terapia szokowa stanowiła zatem kpinę z procesu demokratycznego, bo pozostawała w bezpośrednim konflikcie z pragnieniami przeważającej większości wyborców, którzy oddali swoje głosy na „Solidarność". Fakt, że to ruch stworzony przez polskich robotników odpowiada za znaczne zwiększenie liczby ludzi ubogich, oznaczał zdradę ideałów ruchu związkowego. Idee gospodarki liberalnej Sachsa weszły do Polski niczym lis do kurnika i Polska stała się częścią globalnego systemu, który, nie widząc już barier, pochłonął polskie siły produkcyjne.

Satyra, czyli mydlenie Polakom oczu

Czwarty gatunek to satyra. Opiera się ona na następującym szkielecie: władza (przedłużenie Rosji) urządza przy pomocy swoich agentów spektakl rozmów, które służą tylko jako zasłona dymna dla właściwego przedzierzgnięcia się komunistów i dostosowania do nowego systemu. Fałszywi bohaterowie opozycji wypierają prawdziwych bojowników.

Jeśli postrzegać opowieść o „Solidarności" jako rodzaj bajki magicznej, w której polski naród musiał uwolnić się z więzów potwora i go zniszczyć, to mamy tu klasyczny przykład fałszywego bohatera. Jeśli rycerz nie niszczy smoka, zapewne razem uknuli spisek, odstawiają teatr. W opowieściach tego typu fałszywy bohater – uzurpator, może być wprowadzony od razu, jak Pelias, stryj Jazona, który zgładził jego ojca i chce zgładzić także jego jako spadkobiercę, podobnie Jan Bez Ziemi w opowieści o Robin Hoodzie itd. Prawdziwy bohater musi się pojawić na scenie i zdemaskować oraz zniszczyć fałszywca – czyli w naszych realiach agenta.

Mięsistym językiem formułuje tę narrację Stanisław Michalkiewicz: „Jak już dzisiaj wiadomo, Okrągły Stół był telewizyjnym widowiskiem dla skołowanego społeczeństwa, żeby się napatrzyło, jak to jego reprezentanci w osobach przedstawicieli „lewicy laickiej", czyli dawnych stalinowców, konfidentów generała Czesława Kiszczaka oraz garści pożytecznych idiotów strasznie osaczają komucha, który, przypierany do muru, wije się – oczywiście ze śmiechu, ale wtedy jeszcześmy tego nie widzieli".

Podobnie mówi o tym Macierewicz: Rozmowy Okrągłego Stołu przeszły do polskiej tradycji jako (...) skuteczna próba oszukania społeczeństwa przez elity komunistyczne, które porozumiały się ze swymi agentami wyłuskanymi spośród polskiego ruchu oporu oraz ze swymi dawnymi towarzyszami, którzy w tym ruchu brali udział od lat 70. Dodajmy, że (...) nie była to wcale koncepcja zrodzona w kraju (...), ci towarzysze partyjni byli tylko wykonawcami woli Kremla. Legenda czy mit zapewnia nam niezmienność bohatera, który niczym agent Smith w Matriksie pojawia się w coraz to nowych postaciach. Dlatego Andrzej Gwiazda mówił w jednym z wywiadów: Kaczyńscy wyłamali się z układu okrągłostołowego i dlatego był Smoleńsk. Tak jak w micie religijnym odtwarzamy przez cały czas wydarzenia początku (żłóbek, pasterka itp.), tak w micie politycznym to legendarne początki wyznaczają sposób rozumienia dnia dzisiejszego.

Legendy o Okrągłym Stole były przez 20 lat najważniejszym wydarzeniem dla tożsamości politycznej, wyznaczania wroga i poczucia słuszności. Ale to typy tych legend organizują nam fakty, które stają się w ich obrębie wiarygodne i nadają sens naszym działaniom. Narracje to okulary, dzięki którym świat staje się zrozumiały. Dla współczesności Okrągły Stół jest narzędziem do zrozumienia, dlaczego jest nam tak źle – albo tak dobrze.

Autor jest medioznawcą, badaczem dyskursu publicznego. Zajmuje się narracjami politycznymi.

Mamy w Polsce wiele legend dotyczących Okrągłego Stołu. Jedne przypominają historię niewolnicy Isaury, inne Gwiezdnych Wojen. Każda z nich uwydatnia pewne fakty, inne ukrywa. Najważniejsze jednak, że owa gra faktami przypomina grę w „połącz kropki" – jeśli jedne kropki znikną, a inne pozostaną na planszy, otrzymamy zupełnie różne wzory.

Tak też jest z Okrągłym Stołem. Mimo że w legendach są ziarna prawdy, wiele grup ma wrażenie, że wyłaniające się figury, przyczyny i skutki są nieadekwatne. Większość legend była również tworzona ex post, dla aktualnych celów politycznych, kiedy legenda kreowana była dla zagospodarowania odpowiedniego elektoratu i ewentualnie zdyskredytowania przeciwników politycznych. Cała ówczesna skomplikowana sytuacja zaczęła być upraszczana do prostych i znanych z literatury schematów, żetonów narracyjnych, które służyły jako budulec tożsamości politycznej. Okrągły Stół był bowiem przez 20 lat punktem odniesienia dla tożsamości politycznej – jako element białej i czarnej legendy. Jego uczestnicy zdominowali scenę polityczną na dwie dekady: wśród nich było pierwszych czterech prezydentów oraz pięciu późniejszych premierów – m.in. Leszek Miller i Jarosław Kaczyński.

Fakty w legendach ułożone są w schematy, które można przyrównać do foremek na ciasto. Niektóre z takich foremek, w jakie pakuje się opowieść o Okrągłym Stole, sięgają tysiąca lat, inne pochodzą sprzed dwustu lat i mają korzenie w czasach uchwalania Konstytucji 3 maja, jeszcze inne są wynikiem amerykańskiego spojrzenia na europejskie wydarzenia. Kiedy się im przyjrzeć, można dojść do wniosku, że to właśnie estetyka opowieści wyznacza nam, kto był dobry, kto był zły, i pomaga przypisywać odpowiednie intencje bohaterom.

Odmiany legend

Występujące w Polsce legendy o Okrągłym Stole można podzielić na cztery typy literackie, w zależności od tego, kto w opowieści jest bohaterem i jaki dana opowieść niesie wynik końcowy – optymistyczny czy pesymistyczny.

Romans:  Bohater narodowy walczy ze złem i je niszczy, tworząc przełom.

Komedia:  Dwie zwaśnione siły po wielu perturbacjach siadają do stołu i dochodzą do zgody.

Tragedia: Walczący po stronie dobra zdradzają swoje zastępy, przechodzą na stronę wroga i tyrania trwa.

Satyra: Złe siły wytwarzają fałszywych reprezentantów narodu i prezentują spektakl – fasadowe porozumienie, które w efekcie niesie oszustwo narodu i nie powoduje żadnych zmian.

Polityczne posługiwanie się tymi gatunkami czy też wiara w nie zależą statystycznie od aktualnego statusu, od tego, kto skorzystał na przemianach, oraz od wieku.  Np. im kto młodszy, tym większe jest prawdopodobieństwo, że będzie patrzył na to, co było przełomem w Polsce, w kategoriach baśni o Piaście Kołodzieju. Rzeczywistość dzieli się wtedy na dwie części – światła i ciemności, po jednej stronie jest Darth Vader, po drugiej rebelianci, którzy dzięki zdobytej od papieża mocy zwyciężają gwiazdę śmierci. Jaki jest rozkład tych opowieści w społeczeństwie? Kiedy spojrzeć na wyniki badań CBOS, 40 procent respondentów wskazało Okrągły Stół jako wydarzenie przełomowe i wyznaczało koniec PRL (komedia), 15 procent wybór Wałęsy na prezydenta (romans), 10 procent  wybory czerwcowe i powołanie rządu Mazowieckiego (komedia). Respondenci po 45. roku życia, którzy byli bardziej świadomi tego, co się wówczas działo, częściej niż młodsi podkreślali przełomowe znaczenie Okrągłego Stołu. Z kolei osoby od 18 do 44 lat – choć także dla nich Okrągły Stół jest na ogół symbolem przemian – stosunkowo często wskazują w tym kontekście wybór Lecha Wałęsy na prezydenta. 9 procent jako przełom wskazywało wybory parlamentarne w 1991 roku (tragedia). Reszta nie ma zdania.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Taka debata o aborcji nie jest ok
Plus Minus
Europejskie wybory kota w worku
Plus Minus
Waleczny skorpion
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa”, Jacek Kopciński, opowiada o „Diunie”, „Odysei” i Coetzeem
Plus Minus
Do ostatniej kropli czekolady