Ida Siekmann nie miała szczęścia. Zabrakło jej kilku sekund. Gdyby strażacy po zachodniej stronie Bernauer Strasse na czas rozpięli siatkę ratunkową, 59-letnia pielęgniarka mogłaby przeżyć. Dotkliwie zraniona po upadku z czwartego piętra na bruk, zmarła jednak kilka godzin później w szpitalu.
Siekmann, pierwsza ofiara muru w poprzek Berlina postawionego 13 sierpnia 1961 r., stała się symbolem podziału Niemiec i ich dawnej stolicy. Przypadek Bernauer Strasse był szczególny: linia podziału przebiegała środkiem ulicy. Mieszkańcy numerów parzystych zostali skazani na życie przez następne pokolenie w brutalnej dyktaturze, nieparzystych mogli cieszyć się wolnością. W pierwszych dniach ucieczka była dość łatwa: wystarczyło skoczyć z pierwszego piętra przez niewysoką jeszcze wówczas przeszkodę. Jednak 18 sierpnia ówczesny przywódca NRD Walter Ulbricht kazał zamurować okna w dolnych kondygnacjach. I choć zachodnioniemiecka straż starała się zdążyć na czas przy każdej próbie skoku z wyższych pięter, w przypadku Siekmann okazało się to niemożliwe. Jej śmierć ostatecznie uświadomiła mieszkańcom Niemiec Zachodnich, że żyją w kraju frontowym, którego sąsiad posunie się do ostateczności byle obronić swoją strefę wpływów.