Podwaliny polskiego ruchu spółdzielczego kładł dzisiejszy patron SKOK-ów, nauczyciel i społecznik Franciszek Stefczyk. Wraz z nim działali katoliccy kapłani, socjaliści, endecy, ludowcy, chadecy. Ludzie, którzy uważali kapitalizm za świetny ustrój, i tacy, którzy uznawali, że kooperatyzm obroni ich przed kapitalizmem. Spółdzielczość upadła, o paradoksie, dopiero w Polsce Ludowej.
Specyfika naszej spółdzielczości czasów niewoli w znacznym stopniu zależała od realiów panujących w państwach zaborczych. Ojczysty kooperatyzm narodził się na terenach zaboru pruskiego, dzięki uzyskanej przez Polaków w 1848 r. wolności stowarzyszania się. Najpierw powstawały kółka rolnicze, które zajmowały się także działalnością edukacyjną dotyczącą agrokultury, higieny, budownictwa. Dzięki prężnej działalności ks. Augustyna Szamarzewskiego w latach 70. XIX w. zaczął się dynamiczny rozwój polskich spółdzielni oszczędnościowo-kredytowych. Schedę po nim objął ks. Piotr Wawrzyniak ze Śremu i znacznie poszerzył jej obszar.
Na kwestię korzeni polskiej spółdzielczości zwraca zresztą uwagę Remigiusz Okrask w szkicu otwierającym wydaną niedawno książkę „Kooperatyzm, spółdzielczość, demokracja". „Pod względem ideowym – pisze o spółdzielczości – łączono solidaryzm narodowy i rozbudzanie polskości przez zbiorowe współdziałanie, pracę organiczną oraz katolicyzm społeczny w duchu wyrażonym przez encyklikę »Rerum novarum«. Troska o wspólnotę narodową współgrała z typowym dla społecznej refleksji katolickiej tamtych czasów postrzeganiem »wielkiego« kapitalizmu jako zagrożenia wspólnot, rodzinnych warsztatów wytwórczych oraz związanego z nimi ładu moralno-kulturowego. System oparty na własności prywatnej uważano za pożądany, jednak konieczny do uzupełnienia przez ekonomiczną samopomoc słabszych warstw". I jakkolwiek słowa powyższe odnoszą się do realiów zaboru pruskiego, można je traktować jako bardziej ogólną zasadę, towarzyszącą powstaniu i rozwojowi polskiego kooperatyzmu