Kiedy zaczynamy się zastanawiać nad tym, czym jest karnawał, zaraz przychodzi nam do głowy następujący po nim Wielki Post, a gdy zestawiamy karnawał i post, od razu wyskakuje jak królik z kapelusza „wojna postu z karnawałem" znana z obrazu Pietera Breughla, ale i twórczości polskich bardów solidarnościowego karnawału – Jacka Kaczmarskiego i Przemysława Gintrowskiego.
Sugestia, że karnawał i post są w stanie wojny, podsuwa czasem pokusę, by widzieć w tym pierwszym sprzeciw wobec religijnego umartwienia. Tak mogą widzieć problem jednak tylko ci, którym dalekie jest chrześcijaństwo.
Ojciec Marek Blaza, jezuita, pisząc swego czasu o karnawale, zastanawiał się wręcz, czy w ogóle możliwa jest przemiana z karnawałowego hulaki w wielkopostnego pokutnika i w jaki sposób chrześcijanie mogliby jej dokonać.
Wyciszyć ciało i duszę
Odpowiedź na to pytanie chyba wydała mu się trudna, bo aby ją znaleźć, odwołał się do nadprzyrodzonych interwencji Boga w Piśmie Świętym i przykładów gwałtownych nawróceń wierzących w dziejach Kościoła: „Oczywiście odwołując się do historii Kościoła, możemy odpowiedzieć, że u Boga nie ma nic niemożliwego albo że w żywotach świętych można znaleźć niemało przykładów nagłych nawróceń. Odpowiadając w ten sposób, być może sami liczymy też na cud nawrócenia naszego serca, który miałby się dokonać w mgnieniu oka. Jednak sami zauważamy, że z zasady taki cud nie dokonuje się automatycznie. Trzeba bowiem nad sobą popracować".